#7

783 41 0
                                    

Nie wiem gdzie Cole chciał jechać, ale nie pytałam go o to. Wolałam posiedzieć w ciszy i spokoju.
Najgorsze było, że nie mogłam powiadomić rodziców gdzie jestem, bo komórka była rozładowana.

-To gdzie jedziemy?- Chłopak przerwał ciszę. 

-Nie wiem. Możemy jechać do mnie, jeśli chcesz.

-Dobrze. Pierw zmienimy auto i prześpimy się w jakimś hotelu, tak dla bezpieczeństwa. Czemu jesteś smutna? Chodzi o tego faceta? Bo jeśli tak, to wiedz, że był złym człowiekiem i wyświadczyłaś światu przysługę.

Nie odezwałam się nic. Nie chciałam znać szczegółów.

-Dziękuję. -Powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

W końcu dojechaliśmy w ciszy, nowym autem do jakiegoś hotelu. Nie pamiętam nawet nazwy. Po lekkim rozpakowaniu się podłączyłam telefon do ładowarki, którą chłopak kupił na stacji...chyba. Gdy się wykąpałam po prostu, kolokwialnie mówiąc, ległam się na łóżku. Od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza, co się nie zdarzało.

Rano od razu pojechaliśmy do mnie. Telefon był już naladowany. Wahałam  się czy zadzwonić.

-Zrób to -uśmiechnął się do mnie.

Weszłam w kontakty, Mama i zadzwoniłam:

-Słucham.

-Halo? Mamo?

-Wiktoria?! Jezu! Gdzie jesteś?! Gdzie się podziewasz?! Nic ci nie jest?! Mam po ciebie przyjechać?! Tak się cieszę, że słyszę twój głos, że ŻYJESZ! Kiedy będziesz w domu?!

-Mamo, po pierwsze przestań krzyczeć- próbowałam sama przekrzyczeć jej pytania, - a po drugie wszystko ci opowiem jak będę już w domu, nie płacz,  nic mi nie jest. Przygotuj pokój gościnny będziemy mieć gościa. Na wszystko odpowiem w domu, cześć.- Rozłączyłam się.

-Coś  nie tak?

-Nie, wszystko jest okej, tylko...

-Tylko...co?

-Tylko znowu wracam do mojego życia, które nie jest takie jak powninno.

-Ale już nic nie będzie takie samo.

-No tak, poznałam ciebie. To było najlepsze co mogło mi się kiedykolwiek przytrafić. Dzięki tobie dzień jest weselszy.

-To ty rozpromieniasz każdą sekundę mojego życia.

Posłałam mu ciepły uśmiech. Tylko tyle byłam w stanie zrobić teraz dla niego.

-Jak dojechać do ciebie?

-Wpisz w nawigację na moim telefonie LA, ul. Northridge 320.

Patrzyłam w okno i podziwiałam widoki. Nie robiłam tego chyba długo, bo zaraz potem usnęłam. Byłam wykończona tym wszystkim. Chyba siedzenie pod lodowatym prysznicem dało się we znaki. W sumie dość długo nie chorowałam, nie było na to miejsca w moim idealnym życiu, które wcale nie było idealne.

Is That Possible...? {PL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz