Zaraz na drugi dzień po wizycie u cioci Cole'a, spakowaliśmy wszystkie jego rzeczy.
Na progu werandy żegnałam się z chłopakiem. Żałowałam, że będzie mieszkać dalej ode mnie i nie zdążymy skończyć tego co zaczęliśmy, kiedy Ross przyszedł do mnie. Ale pocieszała mnie myśl, że będziemy się widywać codziennie.
Jeżeli chodzi o Ross'a po naszym 7 minut w "niebie" nie odezwał się do mnie. Ale widziałam, że cały czas obserwował mnie i Cole'go. Jego rodziców nie było w domu, więc bałam się co może mu przyjąć do głowy.-Musisz go odwiedzić- mówiła Agathe.
-No nie wiem, nie wydaje mi się.
-Ale mi się wydaje. Musisz tam iść i koniec. Ucieszy się.
-Jakoś mnie nie przekonałaś...
-Tylko tak mówisz. Dobrze wiem, że zależy ci na nim, a...
-Zależy mi na Cole'u.- Nie dałam jej dokończyć.
-Cole to fajny chłopak, ale nie dla ciebie.-Wywróciłam oczami.- Zależy ci tak naprawdę na szczęściu Ross'a. Nie okłamuj sama siebie...
-Przestań!
-...Kochasz go. Może bardzo lubisz Cole'a bo był obok ciebie w trudnej sytuacji, pomagał ci, był dobry dla ciebie. Ross był z tobą zawsze, ZAWSZE- powtórzyła i podkreślił ostatnie słowo tak wyraźnie, że słyszałam je przez jeszcze kilka długich sekund.
- Szczególnie był wtedy, kiedy pieprzył się z Courtney.
-Co ? Kiedy oni się "pieprzyli " niby ? Bo ja słyszałam jak blondyn unikał stosunku z nią jak ognia i pani z matmy. Jak pani z matmy z ogniem.
-Jak to ? Myślałam, że...
-To źle myślałaś. Szczerze wydaje mi się, że on czeka na ciebie.
-Nie bądź śmieszna! On zaczął się spotykać z nią pierwszy!
- Ty nie bądź śmieszna!!! Sama go namawiałaś!
Idź do niego. Porozmawiaj. Ucieszy się.-Dobra. Pójdę. Porozmawiam z nim, ale jeżeli nie napisze do ciebie jutro po 20:00 zadzwoń na policję.
-Okej-brunetka zmieniła poważny wyraz twarzy, który dotychczas miała, na uśmiech.
***
-Dam radę zrobię to.
Powtarzałam sobie w myślach ciagle to jedno zdanie. Stałam przed domem blondyna. Ilekroć chciałam zadzwonić dzwonkiem, cofałam rękę. W końcu zadzwoniłam. Czekałam i czekałam, ale nikt nie otwierał. Kiedy uznałam, że nikogo nie ma, odwróciłam się i odeszłam...Znaczy chciałam odejść. Podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Drzwi były otwarte. Weszłam. To co zobaczyłam mnie przeraziło. Bałagan był niesamowity. Porozrzucane ubrania, butelki po alkoholu, opakowania po przekąskach. Odruchowo zaczęłam sprzątać. Nie wiem czemu, zawsze o niego dbałam.-Zostaw to. Nie musisz tego robić. -Usłyszałam głos chłopaka. Był zaspany jakby dopiero wstał.
-Muszę. - Powiedziałam wymijając go.
-Coś się stało, że przyszłaś?
-Nic się nie stało. Chciałam z tobą porozmawiać, ale dopiero jak posprzątamy ten bałagan.
Chłopak uśmiechnął się i zaczął pomagać mi zbierać papiery z podłogi. Po trzygodzinnych porządkach wykończeni padliśmy na kanapę w salonie. Dom błyszczał i tylko prosił się aż Perfekcyjna Pani Domu przyjdzie i zrobi test białej rękawiczki, a potem wręczy mi szarfę i tiarę.-To co kakao z bitą śmietaną i komedia ?
-No nie wiem...
-Nie daj się długo prosić.
-Okej. Kakao z chęcią, ale nie puszczaj żadnego filmu, chciałam z tobą o czymś porozmawiać.
-Dobrze poczekaj chwilę.
Nie czekałam długo. Blondyn przyniósł mi duży kubek kakao z bitą śmietaną, rurką i piankami.
-Chcesz mnie utoczyć ?- Zaśmiałam się, ale zaraz sobie przypomniałam po co tak naprawdę przyszłam.
-Nawet jakbyś przytyła kilkadziesiąt kilo wyglądałabyś świetnie.
Nagle zrobiło się niezręcznie.-Chciałam cię przeprosić za to, że na Sylwku tak nakrzyczała na ciebie.-Spuściłam głowę.
-Daj spokój. Nie musisz mnie przepraszać. Nie masz za co. Ja też nie zachowywałem się wzorowo.
-Wiki czy ty kochasz Cole'a?
Szczerze od rozmowy z Agathe to ja już nie wiedziałam kogo kocham, a kogo lubię. Ja nawet nie wiedziałam jak się nazywam. Szczęście, że po tej rozmowie trafiłam do domu!-Tak...tak myślę. Ja już nawet nie myślę.
Blondyn przysunął się bliżej.
Wstałam gwałtownie. Nie chciałam zrobić czegoś czego bym żałowała. Ross wstał kilka sekund później.-Kocham go. Ross, ja go kocham.
-A ja kocham ciebie i chcę dla ciebie jak najlepiej. Pytanie brzmi : czy ty mnie kochasz ? Może to co czujesz do niego to zauroczenie. Tak naprawdę kochasz mnie, nie jego!
-Ja...-Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Prawdę ? Czy może lepiej byłoby skłamać?
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Mychy moje, nastepny dzial bedzie jak dobijecie 5 ⭐️. Dziekuje wszystkim za czytanie, to dla mnie wiele znaczy ❤️
CZYTASZ
Is That Possible...? {PL}
FanfictionWiktoria jest zmęczona, wręcz znudzona swoim życiem, ma dość ciągłego uczenia się i tego,że nie żyje pełnią życia. Pewnego dnia zostaje porwana. Czy porwanie zmieni jej życie, a raczej moje bo to ja jestem Wiktoria... Sami się przekonajcie.