#20

364 23 2
                                    

Rano obudziłam się o dziwo wyspana. Wtulona w Ross'a od razu usnęłam tamtego wieczoru. Uwielbiałam kłaść głowę na jego piersi i wdychać zapach jego skóry, dezodorantu, on wtedy obejmował mnie ręka i zazwyczaj puszczaliśmy film.
Co dziennie wstawałam rano mając nadzieję, że ruda się nie pojawi i też tak było. Chyba. Bo pewnej nocy słyszałam kroki jak ktoś chodził po domku, ale Ross zapewniał mnie że to tylko wiatr, podłoga skrzypi albo mi się zdaje. Oczywiście ja nie mogłam tego tak zostawić, więc wstałam i rozejrzałam się. Oczywiście Ross, jako dobry chłopak, wstał za mną i sprawdzaliśmy wszystkie zakamarki domu razem trzymając się za rękę. Przy nim czułam, że może się wydarzyć wszystko. Na szczęście nie zauważyliśmy nic podejrzanego. Jedyne co mi się nie podobało to to jak był ułożony koc i poduszka na fotelu Ross'a. Zawsze osobiście go poprawiałam. Poduszka nie była po prawej stronie tylko po lewej, niedbale rzucona, a koc wyglądał jakby ktoś na nim siedział. Blondyn oczywiście uważał, że może nie poprawiałam czy albo mi odbija. Ja jednak pamiętałam, że po kolacji, kiedy szliśmy już na pierwsze piętro poprawiałam wszystko, włącznie z kocem i poduszką.

Uwielbiałam wychodzić na pomost obok domku i wdychać świeże powietrze, podziwiać widoki i słuchać odgłosów przyrody. Pewnego pięknego dnia, a dokładnie w dzień wyjazdu moje najgorsze sny stały się jawą. Kiedy stojąc na pomoście i relaksując się usłyszałam dziewczęcy głos. To była rudowłosa. Ubrana trochę nie na miejscu w białą bluzkę z dużym dekoltem i bardzooo krótką, jeansową spódnicę mini.

-Cześć. Jest Ross?
Zdziwiłam się jej pytaniem, no bo w końcu co ją to obchodzi.

-Nie ma. Mam coś przekazać? Chcesz coś konkretnego od niego ? - Zapytałam z takim jadem w głosie, że o mało sama się nie otrułam.

-Nie po prostu myślałam, że we trójkę zjemy obiad. No wiesz ty, twój brat, no i ja podrywająca go. -Zachichotała.

Myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit, a krew zagotuję się do temperatury jaką jeszcze nigdy nic nie osiągnęło.

-BRAT ? Ale coś ci się pomyliło chyba. Bardzo wyraźnie ostatnio pokazywałam, że Ross jest moim chłopakiem.

-Na prawdę? W takim razie wybacz. Musiałam nie zwrócić na to uwagi.

-Ale teraz już wiesz, więc możesz sobie iść. -Wskazałam ręką drogę powrotną. Zawsze należałam do grupy osób, które mówią, co myślą. Czasami to dobrze, ale czasami nie potrafię ugryźć się w język.

-Słuchaj, przepraszam, że tak wyszło, ale i tak chciałabym zjeść z wami obiad. Jestem tutaj sama bo mój bart pojechał do pracy i potrzebuję czyjegoś towarzystwa.

-Wybacz, ale my dzisiaj wyjeżdżamy, więc sadzę, że nie ma sensu.

-Adela?- Powiedział zdziwiony chłopak, wychodząc z domu.

-Najwyraźniej już wrócił powiedziała ruda.
Cześć. Slyszałam, że wyjeżdżacie. Szkoda, chciałam zaprosić was na wspólny obiad do mnie do domu.

-Brzmi super.

-Wcale nie Ross musimy się spakować.

-Oh daj spokój, pakowanie zajmie nam jakąś 1h, a wyjechać możemy wieczorem.

-Nie, nie możemy, wyjeżdżamy zaraz. Skoro pakowanie zajmie nam 1h, to za 2h jedziemy. - Odeszłam wściekła na chłopaka. Od zawsze wiedziałam, że chłopcy są ślepi i myślą rozporkiem, ale to już była przesada.

Ross zamiast iść za mną, stał i gadał z tą wredną małpą. Było mi niesamowicie przykro. Postanowiłam jednak, że nie będę płakać. Już dość się wypłakałam w podstawówce, ale to już inna historia.
Po około 10 minutach uslyszałam dźwięk otwierających się drzwi do sypialni.

-Już skończyłeś pogaduchy ? Przypomniałeś sobie o mnie po 10 minutach?

-Nie przypomniałem. Ja zawsze o tobie pamiętam.

-Nie ośmieszaj się.

-Ja?! To ja się ośmieszam?! Zobacz jak ty się zachowujesz jak przedszkolak i jesteś cholernie zazdrosna!

-Zazdrosna ?! O ciebie ?! Błagam...-Spakowana wyszłam z pokoju. - Jeżeli chcesz jechać ze mną to radzę ci się szybko spakować, no chyba, że wolisz zostać ze swoją nową znajomą.

Wiedziałam, że przesadziłam. Nic nie tłumaczyło mojego zachowania. Byłam po prostu zła i nienormalnie zazdrosna. Postanowiłam wyjść z auta i wrócić do domku przeprosić chłopaka, kiedy wyszłam on już wkładał bagaż do bagażnika.
Podeszłam nieśmiało do niego.

-Przepraszam.-Mówiąc to spuściłam głowę. -Nie powinnam była tak się zachowywać, ale przyznaj dałeś mi powody do zazdrości!

-Czy ty oszalałaś? Żadna dziewczyna nie powinna być dla ciebie zagrożeniem.-Podniósł moją głowę. Spojrzał mi w oczy i zaczął mówić dalej.-Nie musisz być zazdrosna. Nie poszedłem za tobą od razu, bo nie chciałem żeby sobie o tobie źle pomyślała, więc cię wytłumaczyłem i przeprosiłem ją. A nie było mnie 5 minut, a nie 10. Musisz zapamietać, że to ciebie kocham.

Nie uwierzyłam w to całe wytłumaczenie. Jednak nie chciałam się już kłócić.

Ross postanowił jednak, że lepiej wrócić do domu i ochłonąć. Poza tym przerwa od szkoły się już kończyła.

-No opowiadaj jak było? Wydarzyło się coś ciekawego ? -Dopytywała Agata, która przyszła pod pretekstem ,,pomocy w rozpakowywaniu się" po wyjeździe.

-Było cudownie, pokłóciliśmy się, ale potem wszystko wróciło do normy.

-O co się pokłóciliście- zapytam potem. Bardziej mnie interesują te przyjemne momenty. - Puściła mi oczko.

-Przecież nie będę ci opowiadać jak uprawialiśmy sex.

Is That Possible...? {PL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz