Rozdział 9

574 55 0
                                    


Widziałam czerwone niczym krew tęczówki, które przypatrywały mi się z ciekawością i ... rządzą?

Przez chwilę nie oddychałam. Czułam po prostu zimno, które spływa po moim ciele. Dreszcze lekko drażniły moje plecy, a gęsia skórka pojawiła się na odsłoniętych rękach.

- Alu... - Nie zdążyłam dokończyć.

Moim oczom ukazał się wampir ubrany w długi, czarny płaszcz, który na wietrze układał się w skrzydła. Mimowolnie zacisnęłam pięści i odsunęłam się od Richarda. Moje oczy rozszerzył się, kiedy wampir podszedł bliżej.

- Lilith? - Głos Richarda słyszałam, jak przez gęstą mgłę. On nie wiedział co czaiło się za jego plecami.

Ja natomiast czułam jak aura Alucarda coraz bardziej się poszerza, aż w końcu dosięgła mego ojca. Ten obrócił się i spojrzał na starszego od siebie mężczyznę. Przez chwilę nie wiedziałam co się działo. Ich ruchy były szybkie i lekkie. Nawet nie spostrzegłam kiedy Richard leży na ziemi, przygnieciony nogą wampira.

Szybko zerwałam się na równe nogi, które zaraz się pode mną ugięły. Podparłam się rękami, grzebiąc w błocie. Uniosłam głowę do góry. Alucard patrzył na Richarda głodnym wzrokiem, a jego kły momentalnie się wydłużyły.

- Lilith... - Usłyszałam szept ojca. - Uciekaj.

Coś, jakiś mały głosik podpowiadał mi, abym wykonała to polecenie. Byłam bliska zerwania się do biegu, lecz moje nogi mnie nie słuchały. Mogłam tylko patrzeć i trząść się z zimna i przerażenia. Nigdy nie widziałam u Alucarda takiego spojrzenia. Przerażał mnie i intrygował jednocześnie.

- Nie...nie, nie, nie!!! - Walnęłam pięścią o ziemię, rozpryskując błoto na wszystkie strony. Nie miałam zamiaru tak tu siedzieć i patrzeć jak ginie mój ojciec. Mój prawdziwy ojciec. Nie chciałam tracić kolejnego rodzica.

Po moich policzkach spływały zimne łzy. Podniosłam się, stawiając chwiejnie kolejne kroki w stronę wampira, który lustrował moje poczynania. Nie zrobi mi krzywdy. Nie może, pomyślałam i jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się to prawda. Podeszłam do wampira na tyle blisko, aby objąć go w pasie i przylgnąć głową do jego klatki. Nie może... Te słowa krążyły wokół mojej głowy i rodził nadzieję.

Uniosłam głowę do góry, a na twarzy pojawił się cień uśmiechu. Przymknęłam oczy i oparłam cały swój ciężar ciała na wampirze, który zdezorientowany, zachwiał się i złapał mnie w pasie. Byłam wyczerpana, a moja głowa z każdą sekundą pulsowała coraz to większym bólem. Gęsta mgła spowiła moje oczy, kamuflując drobne szczegóły.

~ Głupia - Usłyszałam w myślach głos Alucarda. I mogłabym przysiąc, że się uśmiechnął.

Odchyliłam lekko głowę do góry i spiorunowałam go wzrokiem.

- Nie rób mu krzywdy. - Powiedziałam z przekonaniem.

Księżyc zaświecił mocniej, przebijając się przez ciemne chmury i oświetlając naszą trójkę. To była długa noc, której zakończenia mogłam się nie spodziewać, lecz wszystko było jasne i klarowne.

****

- Nie wiedziałam, że lekarze podali mi beta blokery. - Spuściłam głowę, wpatrując się w swoje dłonie, na których pozostały lekkie zadrapania.

Alucard postanowił, że razem z Richardem, możemy przenocować w jego rezydencji, która okazała się czymś na miarę małego zamku. Było to najlepsze miejsce ze wszystkich. Najgorszym, jednak był dom, gdzie Richard i wampir nie byliby zbyt miło ugoszczeni. Zapewne ekipa Michaela od razu przeszłaby do ataku. A tak mogłam w spokoju wysłuchać całej opowieści ojca.

Hellsing || My badOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz