Rozdział 15

475 37 4
                                    

Kiedy uchyliłam ciężkie powieki na dworze panowała ciemność. Jedynie nikłe światło sierpa księżyca padało prostą linią na dywan. Wielkie, czarne kotary zostały rozsunięte i teraz w całości mogła oglądać nocne niebo, a na nim milion migoczących gwiazd. Przez chwilę nie wiedziałam co się stało i gdzie byłam, lecz czując pod sobą coś miękkiego stwierdziłam, że leżę w łóżku. Było mi wygodnie i ciepło, więc jak na razie nie miałam zamiaru się stąd ruszać.

Poruszyłam ręką i naglę poczułam ukłucie wewnątrz dłoni. Zamrugałam kilkakrotnie. Dopiero, gdy moja świadomość całkowicie powróciła zdałam sobie sprawę, że coś pika. A tym czymś okazała się kroplówka stojąca obok łóżka. Raz jeszcze przeniosłam wzrok na zewnętrzną stronę dłoni.

- Welfron...? - Szepnęłam, jakby nie pewna tego co czuję pod palcami. - Co się stało?

Przetarłam wolną ręką zmęczoną twarz. W mojej głowie panował istny chaos, a wspomnienia pokrywała czarna płachta, uniemożliwiająca mi przypomnienie sobie czegokolwiek. Nie byłam wstanie wyobrazić sobie niczego sprzed przebudzenia. Coś usilnie blokowało moją pamięć. Ale czy tak naprawdę chciałam wiedzieć co się stało? Dlaczego leżę pod kroplówką? I dlaczego Richard i Blake śpią na fotelach na przeciwko mnie?

Mój wzrok padł na dwójkę mężczyzn smacznie śpiących na przyniesionych przez siebie meblach. Richard mruczał coś pod nosem, a założone wcześniej na piersi ręce opadły mu wzdłuż ciała. Blake miał przekrzywioną głową, a obok niego na podłodze leżała sterta książek i jakiś papierów. Obaj panowie widocznie mieli dobre i mocne sny, bo głośne pikanie kroplówki jeszcze ich nie obudziło. Uśmiechnęłam się lekko. Wyglądali tak niewinnie.

- Jesteś głupią, nierozważną i nawiną kobietą Lilith. - Znajomy głos rozproszył ciszę. Westchnęłam zrezygnowana. Czy wampir nigdy nie ustąpi? Nie odpuści i nie odejdzie z mojego życia. O wiele lepiej było mi bez niego. Niech go szlak trafi.

- Wręcz przeciwnie drogi Alucardzie. - Zmrużyłam oczy, by odnaleźć jego sylwetkę w egipskich ciemnościach. - Nie jestem naiwna. Ani głupia. Ani też nierozważna.

Nagle jego twarz była zbyt blisko mojej, a oczy zabłysły. Lodowaty podmuch powietrza owinął się wokół mojej szyi, wywołując gęsią skórkę. Nie bałam się. Idąc tokiem rozumowania prawdziwego łowcy, powinnam go nawet wyśmiać. Wyśmiać jego sposób myślenia. Alucard dobrze wiedział, że w tym momencie się go nie boję, a pałam niechęcią do jego osoby.

- Ty jesteś naiwny. - Odparłam, uśmiechając się zwycięsko. Udało mi się wywołać na twarzy wampira oczekiwany grymas niezadowolenia. - Myślisz, że teraz będę po twojej stronie? Grubo się mylisz.

Za żadne skarby tego świata nie wybaczę mu tego co zrobił. Mimo, iż Ruben nie postępował tak jak ja tego chciałam, to nadal był moim przyjacielem. Był. Zagryzłam mocno wargę przebijając skórę. Nie mogłam pozwolić sobie na płacz, w szczególności w obecności wampira. Uznałby mnie za słabą. Chociaż czasami dawałam mu do tego powody, to teraz było inaczej. Moje dłonie zacisnęły się w pięści, a kostki zbielały.

- Ja nigdy się nie mylę. - Powiedział stanowczo cichym głosem. Spojrzałam przez jego ramię. Mówił tak cicho, by nie obudzić pozostałych, lecz ja wiedziała, że gdyby ich tu nie było to krzyczałby tak, aż moje uszy by nie wytrzymały.

Wytrzymałam jego spojrzenie. Nie ugięłam się nawet, kiedy jego lodowate palce dotknęły mojej wargi, po której spływała stróżka krwi. Wampir przejechał kciukiem po moich ustach, po czym zbliżył się i zlizał krew. Otworzyłam szeroko oczy.

~ Zawsze będziesz po mojej stronie - Jego głos przywrócił mi trzeźwość myślenia. Złapałam Alucarda za koszulę i zbierając w sobie wszystkie siły popchałam do przodu. Welfron, który był przyklejony do zewnętrznej części mojej dłoni urwał się, ciągnąc za sobą całą kroplówkę. Maszyna z hukiem upadła na ziemię budząc przy tym dwóch mężczyzn. Ich obecność wcale mi nie przeszkadzała, ale wampira już tak. Pochylałam się nad nim z żądzą mordu i chęcią wbicia mu czegoś w serce. Zastanawiałam się także nad pozbawieniem go ust, by już nigdy nie wypowiedział żadnego sarkastycznego zdania czy obelgi skierowanej do mnie.

Hellsing || My badOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz