Dziewczyna leżała na dość twardym łóżku, pokoju w którym się znajdowała był mały, zimny i śmierdziało w nim stechlizną. W pokoju było tylko łóżko, małe biurko i mała szfa na ubrania. Ayume powoli zaczyna się budzić starając przypomnieć sobie co się stało. Pamięta waszystko do momentu kiedy ogień niszczył las, a później już nic. Ból głowy był nie do wytrzymania, czuła się jak by była na potężnym kacu. Chwyciła się za obolałą głowę, musiała dostać dość mocno, tylko od kogo? Bo nie pamięta aby wyczuła czyjąś obecność, a może już nie pamięta. Ta myśl jakoś przypadła jej do gustu. Przecież ona jest doskonałym łowcą, nie mogła tak porostu nikogo nie wyczuć.
Dziewczyna powoli wstała z łóżka, jej ubranie było wygniecione, a w niektórych miejscach ubrania były delikatnie przypalone. Ayume była wściekła, nie bardzo wiedziała na kogo, czy na siebie, że dała się tak łatwo złapać, czy na swoich porywaczy. Bo kto normalny porywa dziewczynę, która nie ma szlachetnego pochodzenia, nie ma nic co mogło by ich zaciekawić.... Chyba, że zainteresowało ich jej umiejętności(?) Co jest bardzo prawdopodobne. Czyli narazie jej nie zabiją, dziewczyna wzięła głęboko wdech i powoli wypuściła powietrze. Musi się skupić, bo jeśli zrobi coś źle, to przegra. Teraz przed jej oczami jest plansza do go, najstarszej gry strategicznej, każdy ruch może ją zabić, a ma nie łatwych przeciwnikowi, z tego co się orientuję to jest kilka dość sprytnych osób. Może mogła by coś wymyśleć, gdyby jej głowa nie pękała z bolu. Do jej uszu doszedł dzięki kroków, nie jednego, a dwóch, wysokich, dobrze zbudowanych i przedewszystkim uzbrojonych mężczyzn. Słyszy ten charakterystyczny dźwięk metalu i wyczuwa jego słodki zapach. Uśmiecha sie wrednie, nie docenili jej. Usiadła na środku pokoju i zamknęła oczy, ich chód był spokojny, ale oddech przyspieszony, a serce zdradzało zdenerwowanie i złość. Słodka mieszanka.
Dźwięk butów uderzających o ziemię był coraz bardziej słyszałny, coraz bardziej zdenerwowanych, oddech delikatnie przyspieszony, ale delikatny, brzmi jak u mordercy. Dziewczyna wzięła spokojnie oddech, to ona jest tu łowcą, a nie ONI. Starała się wiciszyć, uspokoić emocje. Czekała. Pierwszy ruch może być przegraną lub wygraną całej partii, a o to tu chodziło, o wygraną. Jej informacje na ich temat są skąpe, ale oni też nie mieli ułatwionego zadania, ona była znana jedynie z cichej śmierci. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, choć ma tyle informatorów to i tak nikt nie mógł powiedziecie więcej niż " jest cicha", " jest rozważna" lub " to ONA rozdaje karty", każdy miał rację nigdy nie mówi, kiedy nie ma potrzeby, nigdy nie działa zanim tego nie przemyśli i zawsze jest osobą " rozdajacą karty".Przepraszam,że tak długo mię było rozdziału ale byłam w szpitalu i nie miałam jak wstawić rozdział :(