Dziewczyna stała na środku sali treningowej, czuła się o wiele lepiej niż 10 godzin temu. Obecnie jest 12 w nocy, a dziewczyna miała dość siedzenia w pokoju, tylko że nie mogła wyjść na zewnątrz, ale nikt jej nie zabronił ćwiczyć. Ayume wzięła glaboki wdech i powoli wypuściła, czuła się obserwowana, wystawiła prawą rękę do przodu, a lewą miała zgiętą w łokciu przy kladce piersiowej, natomiast prawa nogą była wysuniętą do przudu, a lewą w tył. Stała jeszcze chwile bez ruchu, ale po chwili zaczęła się ruszać. Prawa ręką do góry, lewą w tył, prawą nogę zginęła i przeniosła swój ciężar, lewą nogę pół koliście wycofała za prawą, przez co odwruciła sie tyłem do drzwi, kiedy się obruciła jej prawa reka wróciła do przodu, a lewą przez górę wyrównała się z prawą. Jej biodra zaczęły się delikatnie poruszać w ósemki, nogi co chwilę przemieniły się pół koliście, a ręce to w bok, a to w tył, a czasami były osobno. Wspierała się na palce i pogłębiła ruch swoich bioder, a ręce wykonały ruch z dołu do góry. Prawą nogę wycofała znowu pół koliście przechodząc na nią, a jej ręce były teraz z przodu, przy delikatnie zgietym korpusie, stała w tej dziwnej pozie, nogi delikatnie zgięte, a ręce na wysokości jej brzucha nałożone nadgarski na siębie proste w łokciach. Ktoś z boku przyglądając mógł by pomyśleć, że ona tańczy. Jak bardzo sie mylił.
Kakazu satał od dluszego czasu i przyglądał się dziewczynie. Nie wiedział co ona robi, ale on miał jej dość, drazniło go same istnienie jej. Ah czy to tak wiele aby ona zdechła? Czy ktoś się zorientuje jak ona zniknie na parę dni, aby mogła oddać te pieniądze, które zabrała. Cóż za wspaniały pomysł. Ma ładnie ciało, wiec bedzie dużo chętnych kupców, to co chce zrobić nie wykraczaka w rzeczy nie dozwobe. Miał jej nie zabić, zranić, a wiec nic z tych rzeczy, a on bedzie miał swoje jak że ukochane pieniądze
- Zamierzasz tam stać cały dzień?- Głos Ayumi rozbrzmiewał delikatnie po sali, nie musiała stać przodem do drzwi, aby wiedzieć, że ktoś stoi w drzwiach. Dziewczyna rozprostowała się, strzeliło jej przy tym parę kości, a z jej ust wydobył się niski pomruk zadowalonego kota. Odwruciła się przodem do Kakazu, jego wzrok mógł zabić, zimnie spojrzenie przenikało przez dziewczynę powodując ciarki na plecach.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obito siedział w swoim pokoju, kiedy usłyszał jak coś wybuchło. Ruszył szybko do centrum wybuchu, ale to co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Ayume walczyła z 5 sercami Kakazu i z nim. Jej chakra przypominała ogniste bestię, nie nie była tak samo potężna, nie mogła się z nią równać, ale ta dzikość i wściekłość, była nie do opisania. Jej walka wyglądała jak taniec, bardzo zmysłowy taniec, a jej ruchy przypominały kota. Wiginała się na możliwe strony, nie miała broni, ale radziła sobie. Przez kilka sekund nie umiał skupić się na niczym innym niż dziewczyna, ale kiedy ich spojrzenia się spodkały, wiedział, że dziewczyna coś kombinuje. Brak strachu czy nawet życia świadczył o tym, że dziewczyna wyłączyła umysł z walki, jej działanie nie było poparte przez mózg, on myślał nad czymś innym. Zauwarzył to już pierwszego dnia, kiedy z nią walczył, ona już miała plan, a oni wszyscy byli jego częścią, nie ważne jak bardzo Obito by się starał on i tak nie wyjdzie z niego. Zdawał sobie z sprawy, że ona wie kim on jest, może jeszcze nie dokońca, ale pezejrzała jego grę. Chciał ją zabić, ale to bedzie za bardzo podejrzane, on też ma już plan w którym ona ginie.Dziewczyna pozwoliła instynktowi działać, a jej umysł analizował z szybkością dźwięku, nie zamierzała przegrać tej gry. Jej ręce ułożyły się w pieczęć i zanim kto kolwiek zdążył zareagować wiatr przyjął postać tygrysa i rzucił sie do ataku na Kakazu. Oczywiście uniknął ataku, ale kiedy miał wykonać następny ruch zatrzymał się, coś było nie tak. Ayume stała na środku zniszczonej sali, a cała organizacja przyglądała jej się. Jej włosy zaczęły zmieniać kolor, wyglądało to jakby jej włosy bawiły się w tęczę, a oczy też zmieniały się co kilka sekund. Z jej gardła wydobył się coś w stylu rylnięcia, a syknięcia.
Czuł jej czakrę, była taka słodka. Tak dawno jej nie czuł, ile dał by znów usłyszeć je krzyk, jęki bólu, płacz. Na jego usta wkradł się psychiczny uśmiech. Czekaj na mnie, to były jego myśli kiedy ruszył w kierunku jej czakry.
Dziewczyna ruszyła na Kakazu z taką szybkością, że nie zdążył zareagować, czekał na cios, ale nic takiego nie było. Znirzył wzrok na dziewczynę, jej niebieskie włosy i wściekłe niebieskie oczy wpatrywały się w niego, a jej reka trzymała sakiewkę z monetami.
- To chyba ci wystarczy za mnie i te szkody, ale jeśli jeszcze raz powiesz, że nie szanuję pieniędzy to cie zabije. To. Jedyna. Rzeczy. Którą. Szanuję. JASBE!-Jej twarzy nie wyrażała nic, a Kakazu nie miał zamiaru dać się sprowokować kolejny raz, wziął sakiwkę z jej ręki i kiwnął głową.
Kisame uśmiechnął się do niej, cenił ludzi którzy robili masakrę, dlatego był partnerem Itachiego. Punkt. Już ją lubi, żeby zrobić masakrę o byle gówno.
Itachi przyglądał jej się, zaplanowała każdy ruch, tylko po co ściągnęła ich? Rozejrzał się po sali, uśmiechał się pod modem. Punkt za inteligencję. Zmanipulawała nawet jego, coraz bardziej zastanawiał się kim ona jest.
Deidara nie mógł wyjść z podziwu, z jaką łatwością Kakazu przegrał. Chociaż bądźmy szczerzy, ona nie jest silna, ale jej umysł to co innego. Sam zastanawiał się kim ona jest.
Hindan uśmiechnął się psychicznie, chciał iść z dziewczyną w teren. Oh... Tak świetnie by nadawała się na kapłanke jego boga.Ayume wyszła spokojnym krokiem z sali, nie planowała tego co przedchwilą zaszło, ale cieszyła się że jest na tyle mądra aby z tego wyjść bez szwanku. Chociaż nie wie co się stało na samym końcu, czuła siłę, ale coś jeszcze tylko co?
Komu się podoba? Bo mi tak średni, ale miłego czytania :3