Dziewczyna siedziała na krześle u lidera i wysłuchiwała tego co ma zrobić. Zadanie nie było dość trudne, ale rudy mężczyzna udawał jakby te zadanie było co najmniej rangi SS+, a tak naprawdę było S. Miała wkraść się do wioski mgły i wykraść potrzebne dokumenty na temat jednostki specjalnej jak i samego pojemnika na bestie. To na prawdę nie było nic trudnego, takie akcje robiła z palcem w nosie, ale on jej nie słuchał.
- Czy ty mnie słuchasz?- Nieprzyjemny głos lidera rozniósł się po pomieszczeniu, a dziewczyna spięła się i spojrzała się na niego znudzonym wzrokiem. Cicho westchnęła i pokiwała głowa na tak.
- Mówiłeś o zabezpieczeniach wioski, że trudności zaczynają się siedzibie kagę, ale tak naprawę zaczynają się przy dokumentacji. Uwierz mi, wiem co mówię.- Mruknęła cicho i dalej uparcie wpatrywała się w kaktusa stojącego za liderem na parapecie. Wdawał się taki interesujący.
- Byłaś już tam?- Zdziwienie jak i niedowierzanie było słychać w głosie mężczyzny. Nie dziwiła się mu, do tej wioski nie wchodzi się jak do sklepu, mile widzianym. Ta wioska była zamknięta na prawe wszelkie integracje między ludzkie, nikt bez zgody głowy wioski nie wszedł tam, a tym bardziej wyszedł. A już nie mówiąc o dostaniu się do dokumentacji, była to rzecz wręcz niemożliwa.
- Kilka razy miałam tą przyjemność tam wpaść i wypaść. Miałam zlecenie na wydostanie pewnych dokumentów z stamtąd i wiem co mówię.-Spojrzała się na niego i delikatnie się uśmiechnęła. Jego wzrok był mało przyjemny, ale nic nie powiedział. Zastanawiał się jakimś cudem ta dziewczyna wydaje się tak słaba, zdawał sobie sprawę że Ayume nie mówi mu wszystkiego i że toczy z nim jakąś głupią grę.
- Czyli dasz sobie rade? - Choć miało być to pytanie, to ton jego głosu wcale nie wykazywał tego. Dziewczyna niemo skinęła i obróciła głowę w bok.- Pójdzie z tobą Kakazu i bez dyskusji. A teraz możesz wyjść, wyruszacie jutro rano.- Mówiąc to gestem ręki popędził ją aby wyszła z jego gabinetu. Szybko wstała i wyszła z jego pokoju, dwa razy nie trzeba jej powtarzać aby opuściła jego gabinet. Szła szybko przez korytarze, nie miała ochoty z nikim rozmawiać, chociaż ona nie miała z kim normalnym rozmawiać. W tej organizacji były same niedorozwinięte osoby, lider to zakompleksiona osoba z chorą obsesją na swoim punkcie, wywyższającej się jako bóg, jest też rybcia która zgubiła drogę do morza, jego partner to chłodny i wszystko wiedzący Uchia, białowłosy kretyn z chorą manią zabijania wszystkiego co się rusza. Skora mowa o chorych upodobaniach to są jeszcze w tej organizacji osoby, które uważają że sztuka jest wieczna/chwilowa, mogą dla niej nawet zabić. Jest też człowiek roślinka, zastanawia ją czy on produkuje tlen? No to jest pytanie, kiedyś go to to spyta. Został jej jeszcze do ocenienia dwie osoby z którymi ma mały problem. No bo Konan jest cicha i spokojna, ale przeczuwa że jest silna, i ma manie na punkcie papieru.... No i Kakazu choć jak na razie nie przepada za nim, to może o nim powiedzieć że jest wielkim materialistą.... Boże dla czego właśnie ona? Nie mógł być to ktoś inny? No błagam was.... Weszła do swojego pokoju i rzuciła się na łyżko, jak na dzisiaj ma dość. W całym swoim życiu nie spotkała takiego cyrku, i można powiedzieć że spotkała wielu psychopatów, gwałcicieli, morderców idiotów, i wiele innych to takiego cyrku jeszcze nigdy. Świat uparł się na nią.
Następny dzień był dla dziewczyny katorgą, Tobi nie chciał się od niej odczepić, blondynka uparła się aby ją wysadzić, ryba chciała ją chyba zjeść... Kakazu znowu chciał ją sprzedać a lider miał wszystko gdzieś. A to tylko jak weszła do kuchni, jęknęła z frustraci i wyciągła z lodówki serek waniliowy. Nie czekając na nic wyszła z kuchni i ruszyła do punktu spotkania z mężczyzną. Miała w głowie plan, cały plan i obmyśliła wszystkie możliwe strategie, była przygotowana na wszystko i nie da się zaskoczyć. Otworzyła serek i szybko go wypiła, a kubeczek wyrzuciła za siebie. Jej włosy były białe, ogon i uszy wilka szaro białe i postrzępione. Uszy były położone a ogon najeżony, miała dzisiaj paskudny nastrój.
- Plan jest taki- Podnosiła oczy na zielonookiego, on chyba też nie miał dobrego dnia.- Idziemy 3 dni i ani minuty więcej, nie zatrzymujemy się na głupie postoje i nie wydajemy pieniędzy na nie potrzebne rzeczy, najlepiej śpijmy pod gołym niebem taniej i bezpieczniej. Nikt ma nie wiedzieć że wykonujemy ruch. Kiedy dotrzemy do celu ja zajmuje się strażą poboczną i ochraniam twój tyłek. A ty wkradasz się i zabierasz dokumenty. Jasne?- Warknął zły, nie chciał iść z nią na tą głupią misie. Jej błękitnobiałe oczy patrzały się na niego, wiedział że słuchała, a teraz analizowała, była jedyną osobą w całej organizacji która myślała. Wiedział o jej głupich grach, ale nie miał ochoty w to ingerować póki nie tyczy się to jego pieniędzy on miał to gdzieś.
- Kakazu- Jej głos wyrwał go z rozmyśleń.- Jeden szczegół nie pasuje.- Skinął głową że słucha jej, choć nie miał ochoty to zdawał sobie sprawę, że misja ma być tajna i lepiej by było aby nikt nie wiedział że byli w wiosce. - Spokojnie dam sobie rade z strażą poboczną, ominę ich bez szmeru... Ale... Poczekaj.- Chwyciła mały ciemny zwój i odpieczętowała go. Pojawiły się w dymie mapy, dziewczyna podniosła palec wskazujący i chwile wzrokiem szukała odpowiedniej mapy. Kiedy już ją namierzyła wzięła ją a resztę z powrotem zamknęła w zwoju i przypięła go do lewej strony pasa. Obróciła się i mapę położyła na skale trzymając ją aby ranny wiatr nie zwiał jej.- Pacz ten kwadrat to siedziba kage, a tu ten mniejszy to dokumenty, archiwum jak wolisz. Ale straż stoi tutaj- zjechała palcem dość spory kawałek, pokazywała plac przed budynkiem, przejechała pół okrągło omijając pomniejsze budynki.- stoją najlepsze osoby, to ich będzie trzeba czymś zając, ale nie zabijać bo będzie na..
- Na nas. Wiem mów dalej.- Nawet na nią nie patrzał jego wzrok był skupiony na białej mapie.
- A więc bomba dymna też nie wchodzi w grę, przygotowałam igły z środkiem nasennym i czy dasz radę...
- Dam, nie jestem ułomny jak Hindan.- Mruknął nie zadowolony, ale przyznał jej racje. Jeśli spartaczy robotę cały plan pójdzie w łeb.
- A więc tak zajmiesz się nimi i obstawą przed domem kage i przy bramie, ale dopiero jak wejdę do środka, najlepiej jak będzie ciemno.- Podniosła swoje zimne oczy na niego, a on skinął głową i analizował to co powiedział. Budziło się pytanie jak chce tam wejść.- Nie martw się dam sobie radę, już nie raz tam byłam wiem co trzeba zrobić. Przy bramie jest czterech, dwóch widocznych i dwóch w ukryci oddalonych od siebie o 34 m i 2 stopnie na południowy wschód. Ja jak będę w tym zaułku- Pociągnęła palec po mapie i wskazała zaułek blisko siedziby kage, ale też w małej dzielnicy.- założę tam pieczęć i jak coś pójdzie nie tak uaktywnię ją, a ona wystrzeli na czerwono. Uciekasz tędy- wskazała wąską uliczkę, która prowadzi do muru.- jest tam dziura więc spokojnie dasz radę przejść, ale musisz zrzucić iluzję. Jasne?- Znowu się na niego spojrzała, jej zimne i jego zimne oczy się spotkały.
- Skąd tyle wiesz?
- Mój drogi i informacje to podstawa. Przeanalizowałam wiele czynników i jeśli twoje robota pójdzie dobrze, to już połowa sukcesu. Jeszcze będę musiała podejść do informatora, ale nie powinno mi to zając więcej niż 5:57 minut, szacuje że cała akcje będzie trwała od 10:56 do 13:01 minut. Najtrudniej będzie mi w środku. Ale już tam kiedyś była i wiem co mam robić. To co zbieramy się?- Skinął jej głową, a dziewczyna zaczęła się pakować ta podróż będzie wykończeniem ich cierpliwości, ale też wystawi na próbę ich znajomości walki i planowania.