Zimny jesienny wiatr szalał nieubłaganie za oknem, chodź dziewczyna siedzi w pokoju to i tak odczuwa temperaturę za oknem. Spojrzała z tęsknotą za okno, wiatr szalał szarpiąc liście do zabójczego tańca. Przez myśl przeszło jej, że ta burza przedstawia los, a liście to jej życie szarpane przez niedogodności. Choć w taką pogodą nikomu nie chciało by się być na dworze, ona tylko marzy aby wyjść na dwór. Na szybie pojawiły się pierwsze krople deszczu, oh jeszcze chwila i znów będzie śnieg. Wbrew pozorą nasza bohaterka uwielbia śnieg, co innego chlape, tego chyba nikt nie lubi, w takie dni tylko dobra książka i kocyk i kakałko... Tak kakałko, przybrała minę marzycielki i uśmiechnęła się do siebie, ile by dała aby teraz mieć kakałko i kocyk... Zamiast tego ma wilgotną, śmierdząca stęchlizną derke, w pokoju w którym nie ma praktycznie nic, dosłownie nic, gołe ściany przyprawiały ją o dreszcze. Czuła się jak w więzieniu w cale się nie myliła, jeszcze trochę i lider wróci, przynajmniej ma taką nadzieję. Bo w innym przypadku Kakazu ją zabije i będzie musiał szukać innego informatora. Przykryła się szczelniej i zamknęła oczy, jak dobrze pujdzie to zaśnie.
1.30 h
Za oknem rozległa się nawałnica. Pioruny, grzmoty, grad z deszczem i przeklęty wiatr. No po prostu burza stulecia. Szlag by ich, Jego, pogodę, los i innych TRAFIŁ!! Do cholery jasnej!
Dziewczyna wstała i wyszła z pokoju, chociaż lepszym sformułowaniem było by wybiegła. Nie wiele się zastanawiając gdzie pójdzie skierowała swe kroki do jednego z pokoi.****
Siedział przy biurku i zastanawiał się po co to wszystko. Jego wzrok był skierowany za oknem, burza szalała okropnie, jakby ktoś się powiesił, przemkło mu przez myśl. Przetarł rękami zmęczone i podkrążone oczy, powinien już dawno spać, no cóż musiał dokończyć coś co zaczoł. Starannie zaczął układać papiery na biurku, a niektóre z nich schował do biurka, zadowolony z siebie schował tylko długopis do specjalnego pojemnika, które znajdowało się na biurku. Wychodząc z pokoju u słyszał czyjeś kroki. Dziewczyna nawet go nie zauważyła, nie zamkła drzwi i przeszła obok niego, skierowała swoje kroki do wspólnego pokoju. Westchnął tylko i kiedy już miał iść do siebie jego ciekawość wzięła górę. Dlaczego tak szybko wyszła z pokoju, o tak późnej porze? Podszedł do jej pokoju i pomału zajrzała do pokoju.
Odrazu wyczuł pieczęć na ścianie, miała za zadanie mrozić pokuj.
Odszedł z pokoju, a na jego usta cisł się niechcianych uśmiech.Dziewczyna przeszła z pokoju wspólnego do biblioteki, zabierając po drodze koc. W bibliotece długo nie zabawiła, kiedy znalazła to co chciała wruciła do swojego pokoju. Chłód był nie do wytrzymania, całe jej ciało spieło się, a z rąk wypadł koc, w umyśle powoli odtwarzały się pieczęci, jej ruchy były przemyślone i pewne. Po pokoju rozszła się chakra, w kilka sekund ciepło rozlało się po pokoju, wzięła głęboki oddech po to aby się uspokoić, nie wiele jej to dało. Wyszła z pokoju kierując se kroki do sali treningowej, jej za duża koszula zarywała uda, a jej bose kroki wydawały charakterystyczny dźwięk, włosy delikatnie rozczochrane włosy dodawały jej uroku. Przeszła przez zawiły korytarz i spokojnym krokiem weszła do sali, usiadła na kamieniu obok małej sadzawki.
Jej oddech był wyrównany i spokojny, splotła nogi w kwiat lotosu, a jej ręce były ułożone wierzchnią dłoni na kolanie dwa palce się dotykały, kciuk i środkowy palec. Kontrola czakry zawsze była trudna i wyczerpująca, ale nie dziś, jej ciało domagało się morderczego wysiłku, tak więc całą noc spędziła na sali ćwicząc. Czakra delikatnie ją oplatała tworząc coś na wzór kokonu ochronnego, wyłączyła myślenie zdała się na swój instynkt, jeszcze jej nie zawiódł zawsze oszczegał ją lub odpowiadał co ma zrobić. Teraz starała się wyczuć wszystko co sie znajduje w bazie i po za nią, wypatrzyłam wszystkie zmysły. Jak dotąd wie, że już wszyscy nie śpią, Itach idzie w jej kierunku z Kisame, reszta w kuchni zachowują się jak spłoszone zwierzę, nie pewni tego co się dzieje. Znalazła wyjście z bazy, ponad dwadzieścia ukrytych przejść i ukrytych pokoi, zmarszczyła brwi i otwarła oczy. Czy oni są tak tępi? Fukneła zła.
Do pomieszczenia wszedł posiadacz Sharingan, a zanim rekin, nie chcieli stracić nad nią kątroli, choć jak na razie wszystko idzie w tym kierunku. Dziewczyna wstała zła i zmierzyła ich wzrokiem.
- Nie wiem jak wy pilnujecie bazy, ale ktoś was śledzi. - Fukneła pod nosem i podniosła chardo głowę.
- Pewna jesteś? - głos Kisame nie zdradzał żadnych emocji, a Itach tylko stał i analizował, zastanawiał się czy to też jej gra czy mówi prawdę. Zmierzył ją zimnym spojrzeniem, potrafił wykryć najmniejszą zmianę w postawie, czy zachowaniu, ale u niej nie było tego widać. Czyżby była wyszkolonyn szpiegiem? Bo jej zachowanie o tym świadczy, jak narazie tańczą jak ona im zagra, a jemu się to nie podobało.
- Jestem wszkolona do znajdywania przeciwników, nie ważne ja wyciszysz czakre i tak nie zamaskujesz swojego bicia serca czy oddechu, to wszystko sprawia, że mi nie uciekniesz. - Na jej twarzy pojawił się psychopatyczny uśmiech, a jej oczy rozszerzyły się.- Jesteś na przegranej pozycji. Jest na drzewie oddalony o 200 metrów na południowym wschodzie.
Ruszyła powolnym krokiem do wyjścia, prze ten cały trening zgłodniała, a jest po dziesiątej wypadało zjeść śniadanie.
Itachi chwilę się zastanawiał o co jej chodzi, coś jest na rzeczy.Szybko go wykryła, uśmiechnął się wrednie, już nie może się doczekać, aż jej ciało będzie sie wiginać w agonii... Ah piękny widok, jeszcze trochę i znów ją będzie mieć tylko dla siebie. Znów będzie go błagać o to aby przestał, na samą myśl przechodził go dreszcz ekstytacji.
Młoda dziewczyna leżała na mokrej ziemi od krwi, jej krwi. Nie miała siły aby wstać, a to dopiero początek, uśmiechnął się psychopatycznie i chwycił ją za włosy.
- Czas cierpieć! - jego śmiech roznosił się po pomieszczenia echem.