32 Błękitne oczy

51 1 0
                                    

Drogą do bazy wcale nie była długa, ani męcząca. W brew pozorą dziewczyna dogadywać się z łowcą, obydwoje nie byli ludźmi uprzejmymi, ani sympatycznymi więc ich rozmowa przeważnie wyglądała na kłótnie, co po prawdzie nie miało się z prawdą. Macie tak czasami, że "kłócicie" się z kolegą lub koleżanką, ale ta kłótnie nie jest nie przyjemna ani nie miła, obydwoje lubicie się ze sobą sprzeczać. A więc tak wygląda relacja naszej dwójki. Kiedy dotarli do bazy dziewczyna miała niedosyt "wolnosci". Razem weszli do gabinetu lidera. Siedział na swoim miejscu, przez myśl dziewczynie przeszło, że jest już tym wszystkim zmęczony, że ma dość. Niebieskowłosa dziewczyna miała dar do odczytywanie ludzkich uczuć i zachowań. Wiedziała co, kto myśli. Te umiejętności nauczyła się już dawno jako małe dziecko, musiała być sprytniejsza od innych skoro siłą nie grzeszyła. Walka w rzecz dla niej nie była łatwą sprawą, nie umiała sobie z kimś poradzić, ale jeśli włączyła do waliło swój umysł, to w tedy sprawy wyglądały inaczej. Świat nie jest łaskawy dla ludzi i przetrwają tylko najsilniejsi, to taki schemat, który uczy się w szkołach dla ninja. Dość głupi dla niej, ale prawdziwy.
Rudowłosa mężczyzna siedział nad jakimiś papierami, pewnie ważnymi, ale tak na prawdę on nigdy nie wychodzi z tego pomieszczenia, chyba żeby coś zjeść, ale to i tak przeważnie Konan mu coś przynosi. Może przykleił się do krzesła? To było jej pierwszą myślą, którą szybko odrzuciła. Jego oczy spoglądał hardo na nich i była świecie przekonana, że zabił by ich bez mrugnięcia oka, ot tak, dla przyjemności... Chodzisz dziewczyna nie czuję w nim tego "czegoś", co ma zwykły zabijak, taki jak Hindan, ale i on robi to z jakiegoś powodu, może dla innych głupiego, ale jednak jest jakiś powód. Rozgryzie tą całą farse tylko potrzebuje czasu.
- Udało się?- Miał tak nie przyjemny i mało ludzki głos, dziewczyna spojrzała się prosto w jego oczy szukając oznak duszy, która każdy ma, ale nie on. W jego oczach nie było duszy, nie było tego blasku, a więc jest martwy.
- Tak lidre-sama.- Kakazu chciał jak najszybciej wyjść z tego przeklętego pomieszczenie, dla niego nic się nie liczyło, a jednak jest tu. I robi to co robi. Wszyscy coś wiedzą, tylko nie ona, niepodoba jej się to. Kiedy mężczyzna skinął głową jej kompan podszedł do biurka i położył zwój na biurku, aby zaraz cofnąć się do dziewczyny.
- Jakieś komplikacje?- Nie brzmiało to jak pytanie, raczej jak rutynowe pytanie, które zadaje już kolejny raz i zna na nie odpowiedź, ale musi je powtarzać. Kakazu spojrzał się na Ayume i przez kilka chwil się nie odzywał, tak jakby się nad czymś się zastanawiał.
- Nie, nie było. Akcja została przeprowadzona szybko i precyzyjnie.- Zdziwiło ją to co powiedział jej kompan. Przecież zrobiła wtope, ale fakt nikt się przez to nie dowiedział o tym, że tam byli. Zastanawiała się dla czego nic nie powiedział. Co chciał tym zyskać? Bo coś chciał, tylko co.
- To dobrze, a teraz możecie iść. Za jakiś czas dam wam jakieś zadanie.- Odprawił ich szybko i jednym skiniemciem ręki. Było to na tyle jasne, że dziewczyna nie miała zamiaru tam zostawać ani chwili dłużej. Wyszła jako pierwsza, ale się zatrzymała i spojrzała się na zielookiego mężczyznę, wyglądało jakby nic nie czuł, jakby jego własne życie było dla niego niczym. Może się nie myli, ale jest świecie przekonana, że uda jej się znaleźć powód i zmienić go. Nie wie dla czego chce wszystko zmienić w życiu organizacji, ale zrobi to. Przez myśl jej przeszło, że pewnie to przez jej doświadczenie, że wie jak wygląda życie, że wie, że na tym ludzkim padole nie liczy się już nic, bo i tak wszyscy w końcu umrą. Ale liczy na to, że uda jej się im coś pokazać. Natomiast Kakazu zatrzymał się obok niej i zetknął na nią, wiedział czego chce i nie podobało mu się to, ale umowa to umowa.
- Wygrałam w uczciwej walce, a więc chce widzieć swoją nagrodę.- Starała aby to nie brzmiało wrednie, ale ciężko jej to wyszło. Dziewczyna ma tedęcje do wpakowywania się w kłopoty i to nie małe.
- Wiem, nie musisz mi tego przypominać.- Warknoł nie przyjemnie, ale dziewczyna wyczuła w tym wstyd, Jak i gorycz do samego siebie. Wiedziała, że ten mężczyzna rzadko przegrywa i nie bardzo umie sobie z tym poradzić.- Dostaniesz swoją cześć po obiedzie. Pasuje?- Nie zabrzmiało to jak pytanie i raczej nie miało, ale dziewczyna nie była by sobą, gdyby się z kimś nie droczyła.
- Hymm.. Czy mi to pasuje?- Przeciągła ostatnią literkę i położyła rękę pod brodę udając , że się zastanawia. Natomiast mężczyzna spojrzał się na nią jak na największą zarazę, która trzeba wypelenić.- Żartuje, spokojnie...- Podniosła ręce do góry w geście obronnym, zaraz po tym usłyszała parskniecie ze strony czarnowłosego. Jej błękitne oczy automatycznie spojrzał się na mężczyznę. Kiedy ich oczy się spotkały przez kilka chwil nikt się nie ruszał, nikt się nie odzywał. Miała wrażenie, że czas się zatrzymał. Wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się sztucznie i podrapał się po głowie, chciała to przerwać i uciec jak najdalej. Nie wie co to właśnie było, ale jej się to nie podobało. Obróciła się i ruszyła do swojego pokoju, rzucając tylko zwykle "pa" i zniknęła mężczyźnie z oczu. Weszła do swojego pokoju i rzuciła się na swoje łóżko, zamknęła swoje oczy chcąc iść spać, choć nie była zmęczona to chciała się przespać i odpocząć, bo znając rudą małpę wyślę ją gdzieś i to szybko, a więc musi wykorzystać chwilę spokoju.

Kakazu stał jeszcze chwilę zastanawiając się o co jej chodziło, ale szybko dał sobie z tym spokój, dziewczyna była ciężką zagadką do rozwiązania, ale też nie chciał tego robić. Miał wrażenie, że jej błękitne oczy są jak ocean, wielki, niebezpieczny, pusty i smutny. Wiedział, że tak jak każdy w tej organizacji ma swoją małą tajemnicę i się nie dowie jaka to tajemnica. Tutaj nikt o sobie nie mówi za wiele, nikogo też czyjąś przeszłość nie interesuje, wszyscy tutaj są bo czegoś chcą, ale ta dziewczyna zachowuje się jakby chciała wszystko wiedzieć o wszystkich i bardzo mu się to nie podobało. Jak to się mówi " Nie ruszaj gówna bo smierdzi" tak w tym przypadku tu jest szambo, wielkie i śmierdzące, lepiej jego nie ruszać. Lecz ta dziewczyna je ruszyła, zastanawiał się kiedy zacznie śmierdzieć, miał tylko nadzieję, że okaże się, że ma na tyle oleju w głowie aby się wycofać. Ta dziewczyny wpakowała się w kłopoty tak duże, że są nikłe szanse, że wyjdzie z tego żywa, ale on też. Wiedział, że to co robią może się nie udać, ale czy nie można próbować? Pokręcił głową na nie i ruszył do swojego pokoju, cały czas miał w pamięci kej błękitne oczy, tak niech winie wyglądała, a zarazem strasznie. Nie bal się jej, ale jej oczy wyglądały za razem jak u dziecka i jak skrytobujcy. Zimne i nie czułe, ale gdzieś widział jej iskierki w oczach. Usiadł przy biurku i ściągnął kaptur z maską, westchnął ciężko, ale zabrał się do pracy. Pieniądze nie policzą się same. Czy na tym świecie jest ktoś, kto będzie potrafił sprawić, że koło błędne się zatrzyma? Miał nadzieję, że tak. W brew pozory było to łatwe zadanie, ależ ludzie są bezduszni i nie patrzą na nic oprócz na swoje.

BezlitosnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz