20 Kiążka

111 6 0
                                    

Dla niego nigdy nie liczyło się nic więcej niż pieniądze, nie będzie użerać się z jakąś kobietą, która nie rozumie co to są pieniądze, a ich wartość oblicza za pomącą butów i torebek, czy też kosmetyków. Prędzej świat się zawali, mędrce sześciu ścieżek powróci w swojej reinkarnacji, niż on się zakocha, tego był pewien.  Siedział na drewnianym krześle i liczył swoje ukochane i niezastąpione pieniądze, nie mógł sobie wyobrazić, że ich nie ma. Spisywał wszystkie wydatki i straty, nie było dużego przychodu, chwycił się za nasadę nosa i zaczął klnąc pod nosem, różnica była duża, a na to nie mogli sobie pozwolić, pieniądze musiały być, a teraz nie było ich wiele. Będzie musiał iść zapolować, czasem tak się zdarzało, że gdy nie było Peina, to nie było misi ale bardzo często oni wszyscy gdzie szli i przynosili pieniądze ze sobą, ale ten miesiąc wyglądał bardzo źle. Westchnął zdenerwowany, będzie musiał wyjść i zapolować. Wstał od starego biura i ruszył do małej szafki na książki, wyciągnął z niej książkę bingo, musiał znaleźć kogoś za kogo nagroda wynosiła dość sporo, oczywiście wyciągnie z nagrody prowizje, ale nie mieli czasu na szukanie, musiał być ktoś kto bywa blisko i ktoś kto nie wezwie wsparcia. Nie bał się walki z całą wioską, ale nie mieli na to czasu, Pein wróci dopiero za tydzień jeśli wszystko pójdzie dobrze, ale w cale nie musi i kolejne dwa tygodnie będą bez lidera, i choć cieszył się z tego, że go nie ma, nie pałał do niego wielką ani minimalną sympatią, to wiedział, że jego ci kretyni nie posłuchają. Zaczął przewracać kartki, pierwsze strony były pozaznaczane na czerwona, czyli osoby wyeliminowane.Kiedy znalazł już odpowiednią osobę wstał i zaczął się szykować do misi. 

Kiedyś ktoś jej powiedział, że piękna i bestia to nie tylko bajka dla dzieci, ale najprawdziwsza prawda, nigdy nie wyobrażała siebie za kochającą kobietę z dziećmi. Świat mógł mówić coś innego niż jej głowa, ale ona widziała swoje. Na środku pokoju była ona wygięta w mostek, musiała wszystko sobie poukładać, pomyśleć, a najlepiej jej się myślało kiedy się rozciągała. Każdy lubi coś innego. W jej głowie panował wielki jeden bałagan, którego jak na razie nie umiała sobie pokładać. Wzięła głęboki wdech i powoli go wypuściła, dalej zostając w swojej dziwnej pozycji. Przez jej głowę przeszła bardzo szalona i lekkomyślna, ale zanim zdążyła stwierdzić, że wogóle ono ma prawo bytu, ktoś wszedł do jej pokoju. Obróciła głowę i spojrzała się na swojego intruza. Zamaskowany mężczyzna zatrzymał się jakby wszedł nie tam gdzie chciał i zawiesił wzrok na dziewczynie, w ręku miał książce bingo. Mogła przysiąc że się skrzywił, choć miał maskę to wiele można było wyczytać z jego oczu. Dalej intrygowały ją jego oczy, innych wcześniej takich nie widziała, a uwielbiała podróżować po świecie i nie jedno widziała.

- Na co się tak patrzysz~?- Uśmiechnęła się.  Kakazu zmierzył ją swoim zimny wzrokiem i zaczął klnąc pod nosem, pomylił pomieszczenia wcale nie chciał znaleźć się w jej pokoju, chciał wejść do salonu wspólnego, ale za bardzo się zamyślił i wszedł do jej pokoju, przez myśl przeszło mu, że bogowie go nie kochają, ale szybko stwierdził że bogowie nie istnieją, po prostu człowiek jest osobą, która potrzebuje w coś wierzyć, chce myśleć, że wszystko co otacza nie jest zwykłym przypadkiem. Nikt nie chciał by usłyszeć że jest się przypadkiem.

- Pomyliłem pokoje.- Jak zawsze rzeczowy, nie ma w nim krzty spontaniczność, ani wesołości. Przeszło jej przez myśl.

- A więc, gdzie zmierzałaś?- Powiedziała zanim wyszedł z jej pokoju, stanął w przejściu obrócony do niej plecami. Przez kilka chwil wahał się czy odpowiedzieć, ale w ostateczność stwierdził, że może znać odpowiedz na te pytanie.
- Do salonu, powinien być tam Hindan, potrzebuje potwierdzenia.- Tu po obrócił się do dziewczyny twarzą i podniósł książkę bingo. Dziewczyna przekrzywiła głowę w bok i wstała z podłogi, kończąc tą dziwną pozycje. Podeszła do rozwalającej się szafki nocnej i dotworzyła dolną szufladę, wiedziała czego szuka więc znalezienie tej rzeczy było łatwe i zajęło to chwile. Szybko wstała i machnęła ręką na zamaskowanego, a sama ruszyła do małego biurka, które było podpalone i miało dziurę w lewym górnym rogu, dostała je od roszpunki bo on przez przypadek wysadził biurko. Chwile się zastanawiał czy wejść czy nie, ale kiedy zauważył w jej rękach książek bingo, stwierdził że wejdzie i sprawdzi co ona wie, przecież też jest łowcą, no i tropicielem.  Dziewczyna usiadła na zniszczonym krześle, a Kakazu jako dżentelmen stał, po mińmy fakt że dziewczyna nie miała drugiego krzesła, bo on nie chciał wydawać pieniędzy, a ona nie zamierzała stać przecież to jej pokój. Mężczyzna jedną ręką podparł się na oparciu krzesła, a drugą podparł się o biurko, dziewczyna poczuła się jak w płapce, ale nie zamierzała mu tego pokazywać, odtworzyła swoją księgę życia i śmierci.

- Kto?- Nie była specjalnie zainteresowana z pracowaniem z nim, ale mogła by się wyrwać na kilka chwil z tego podłego miejsca. 

- Midoria Shuto- Dziewczyna pokiwała głową i zaczęła wertować książkę, nie zajęło jej długo szukanie osobnika. Pierwsze co przykuło jego uwagę były notatki napisane ołowiem i starannym pismem. Nigdy jeszcze tak starannego i schludnego pisma nie widział.

" Mężczyzna lat 23, zamordował swoją żonę i dziecko, kiedy wyszło na jaw, że go zdradzała. Za zapomniane techniki swojego klanu, włada błyskawicą, rodowita zdolność: muzyka. Wywodzi się z wioski dźwięku. Biegle posługuje się wiatrem, mniej biegle, ale dalej dobrze ogniem. Świetnie walczy na odległość, gorzej na krótki dystans, a fatalnie ręcznie. Ma słabość do młodych fioletowo włosach i małych dziewczyn. Uwielbia sajgonki i sushi. Shinobi klasy SS. Przeważnie stacjonuje w wiosce róż."

- Z kand to wszystko wiesz?- Podniosła na niego swoje niebieskie oczy i przez chwile analizowała co powiedzieć, a co lepiej przemilczeć, jak to mówią milczenie jest złotem.

- Mówiłam wam wcześniej, jestem informatorem, tropicielem i łowcą, tylko wy nie słuchacie.- Westchnęła teatralnie i wróciła do książki- Chcesz wiedzieć coś jeszcze, czy nie. Troche tego mam.- Przyjrzał się dokładniej jej. Włosy były rozpuszczone, maska na twarzy, jak by bała się swojej twarzy, przez myśl mu przeszło, że jej ciało jak i twarz są całe w bliznach i choć jej nie za bardzo lubi to uważa, że shinobi musi mieć rany, przecież to świadczy o tym, że walczysz, żyjesz.

Chociaż to on nie powinien się na ten temat wypowiadać, to on cały czas paraduje w swojej masce, ale on ma powody, a ona też je ma? Jest taka sama jak on?  

- Todoroki Shenz.

- A on jest zdjęty, słoneczko.- Podniosła głowę do góry i się uśmiechnęła do niego, jej oczy zaświeciły jak u małego dziecka, które może się pochwalić czymś co zrobiło dobrze i czeka na pochwałę.

- Świetnie, muszę go wykreślić.- Mówiąc to wyciągnął ze spodni długopis i skreślił go, zaklął pod nosem kiedy zobaczył jego nagrodę, była spora, jaka wielka szkoda. - A wiesz coś na temat....


W tym momencie zaczęła się dyskusja, nie kiedy jeden czy drugi podnosił głos, ale w miarę się dogadywali. Przecież pieniądze łączą ludzi, czyż nie?

BezlitosnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz