Siedziała w salonie i czytała książkę o technikach błyskawicy, niby nic ciekawego a nie zwracała na cały świat najmniejszej uwagi. Siedziała po turecku na tapczanie, jej włosy były rozpuszczone, a kocie uszy delikatnie oklapłe nos zmarszczony, przez co maska nie układała się i delikatnie zjechała na policzki. Chciała odgonić swoje natrętne myśli na temat tego co się stało wieczorem, cały czas ma w pamięci tą kobietę jej martwe oczy, które niemo dziękowały i ten uśmiech zadowolenia gdy już była martwa. Hidan był bardzo zadowolony i cały czas się śmiał, ale kiedy Ayume wspomniała o dziewczynie jego uśmiech jakoś tak dziwnie gasł, przez to on nie wrócił do bazy razem z nią, tylko został tłumacząc się że musi złożyć jeszcze modły i wróci późno więc dziewczyna powinna wrócić już do bazy bo robi się już zimno. Nie za bardzo go rozumiała, ale nie chciało jej się z nim kłócić więc grzecznie wróciła do bazy, oczywiście po drodze wstąpiła do wioski i kupiła kilka łakoci i kilka potrzebnych jej rzeczy, wszystko zapieczętowała w zwoju, który teraz leży grzecznie obok dziewczyny. Przewróciła kartkę i znowu pozwoliła aby zawartość ją wciągała.
Jej uszy podniosły się kiedy do salonu wszedł Kakazu, podniosła na niego swoje oczy, a za długa grzywka spadła jej na oczy, jej ręka automatycznie powędrowała do niesfornego kosmyka i go poprawiał. Sknera stał na przeciwko niej i założył ręce na klatce piersiowej, tak jakby czegoś chciał.
- To nie ja.- Dziewczyna podniosła ręce do góry w geście prawdomówności.
- Wiem. Gdzie jej Hidan?- Dalej jego głos nie był przyjemny i powodował ciarki na jej plecach, położyła swoje uszy i zmrużyła oczy.
- Nie wiem.
- Przecież razem wychodziliście. Więc gdzie on jest?!- Jego cierpliwość nigdy nie była duża, wiedziała to ale mówiła prawdę.
- Na prawdę nie wiem, kazał mi wracać bo on będzie się modlić, coś mówił że wróci późno. Nie musisz na mnie krzyczeć.- Ostatnie zdanie powiedziała obrażona, na prawdę nie musiał krzyczeć.
- To mów od razu, a nie połowicznie.- Dziewczyna na jego słowa fuknęła jak rozjuszona kotka i obrażona powróciła do lektury zostawiając zamaskowanego bez żadnej złośliwej uwagi. Natomiast mężczyzna przyglądał się jej przez kilka chwil, ale kiedy nie umiał jej rozszyfrować poszedł do kuchni zrobić sobie herbaty i jakieś kanapki. Właśnie woda na herbatę się zagotowała, kiedy do kuchni weszła dziewczyna starając się nie zwrócić swojej uwagi i podkraść kanapki Kakazu, może ten pomysł nie należał do jej najlepszych, ale głodna była i nie chciało jej się zrobić sobie kanapek. Więc kiedy mężczyzna stał tyłem do wejścia i do niej, kocio uszata po cichu godną kota podeszła do talerza i wzięła z niego trzy połówki z serem, łowca nie należał do osób które szykują obfity posiłek, wiedziała to więc nie zdziwiła się kiedy pod serem nie było masła, musiał przecież oszczędzać. Szybko wyszła z kuchni i jeszcze szybciej zjadła kanapki, wróciła na swoje miejsce na kanapie i powróciła do czytania, po chwili jak usiadła w kuchni rozległ się krzyk złości, a po kilku sekundach do salonu wpadł zamaskowany mierząc ją zimnym spojrzeniem, dziewczyna udała, że o niczym nie wie i udała wielce złą i zirytowaną kiedy znowu jej przerwał w czytaniu.
- Czego znowu?! Poczytać w spokoju nie można.- Jej oczy wpatrywały się na niego, a on patrzał się jak by steak'a ukradła mu z talerza... Kanapki, kanaki. Tak jakby ukradła u kanapki mu z talerza... Lepiej brzmi.
- Gdzie są moje kanapki?!- Podniosła jedną brew, a później wybuchła śmiechem. Widząc na jego twarzy większą złość, tak jakby w ogóle było możliwe.
- Ojjj... Ty nie żartujesz.... No na mnie nie patrz, mam leprze rzeczy do roboty niż podkradanie ci kanapek.
- Tylko ty jesteś i Tobi... Tobi!!!- Dziewczyna patrzała jak zamaskowany idzie do pokoju Tobiego, a pod maską szerzył się wielki uśmiech, ten dzień, choć na końcu będzie świetny. Zadowolona z siebie chciała powrócić do czytania kiedy jej instynkt zadział, a na unikła małego kamyka. Szybko obróciła głowę do drugiego przejścia, stał tam szarowłosy i machał do niej ręką aby ona do niego przyszła. Podniosła jedną brew do góry, ale jej ciekawość była większa niż zdrowy rozsądek, który mówił aby została na miejscu i dalej czytała. Po cichu do niego podeszła, a on chwycił ją za rękę i przyłożył do jej usty, no przynajmniej tam gzie powinny być pod materiałem maski, nakazując jej tym aby się nie odezwała. Nie pewnie pokiwała głową na tak, szarowłosy uśmiechnął się do niej miło i pociągnął ją delikatnie. Szła za nim szarym korytarzem i z tego co się zorientowała szli do jego pokoju, chciała się zatrzymać lecz jego żelazny uścisk nie pozwolił jej, obrócił głowę i spojrzał się błagalnie na nią. Nie czekał na nic, tylko otworzył drzwi i wepchnął niebieskowłosą do środka. Do nozdrzy dziewczyny dostał się nie przyjemny zapach, krew, zemdliło ją chwyciła się za nos i ze złością w oczach chciała się spojrzeć na Hindana, ale jej wzrok utkwił w postaci na jego łóżku, podniosła swoje uszy i brew, teraz jej wzrok był zdziwiony i w pewnym rozdzaju złości, po co on ją tu przyprowadził?