26 Anioł przybywa

95 6 1
                                    


- Ohayo Hecho.- Młoda kobieta o wiśniowych włosach stała na przeciwko starszego mężczyzny z pogodnym wyrazem twarzy. Jej uśmiech wyrażał pogodę ducha jak i szczęście, nie można tego samego powiedzieć o siwowłosym, miał wraz twarzy jakby zaraz miał kogoś zabić i zakopać. Może nie mijało się to z prawdą, nie był osobą skorą do rozmowy, ani z byt przyjazny. Nie za bardzo dziewczyna za nim przepadała, zawsze kiedy się z nim spotyka to ma wrażenie, że zaraz dojdzie do zabójstwa, jej albo jego. Był bardzo nie przyjemny, ale był też jej najlepszym informatorem i w cale dużo mu nie płaci.

- Ohayo- Mruknął nie przyjemnie do niej, na co na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech.- Masz.- Mówiąc to wyciągnął rękę z małym plikiem kartek, a wiśnowowłosa wręczyła mu woreczek z pieniędzmi. Tak właśnie wyglądały ich wymiany, on dawał plik kartek z informacjami, a ona mu worek pieniędzy, czasami mówił jej kilka rzeczy mniej ważnych, ale dalej ważnych, lub wspominał coś. Tym razem nic nie powiedział, a ona mogła w spokoju odejść do Itachi'ego. Wyszła z zatłoczonego rynku i weszła w mniej uczęszczaną uliczkę, założyła w niej swoją maskę i zaczęła wiązać swoje włosy w dwa koczki, szła wolno i pewnie. Itachi który się jej przyglądał próbował ją rozgryźć, jej chód nie wiele mówił, jej mimika tak samo. Wiecznie ma maskę co nie ułatwiało mu zadania, oczy które świeciły się zawsze w nie znanym mu blasku mało mówiły o niej. Zaczął ją obserwować od samego początku, intrygowała go, a to było nie dobre. Miał swoje zadanie i musiał się na nim skupić, lecz kiedy ona się pojawiła miał wrażenie, że cały jego plany poszedł się kochać. Coś przeoczył i nie wiedział co. Nie wydawała się być silna, a jednak zwróciła swoją uwagę lidera jak i całej organizacji. 

Dziewczyna skręciła w kolejny zaułek gdzie czekał na nią czarnowłosy, uśmiechnęła się do niego jak jakby nic. Tak jakby w cale go nie wyczuła, tak jakby w cale prawie nie zepsuł jej spotkania. 

- Mam wszystko możemy wracać.- Uśmiechnęła się szerzej i zaczęła wracać do bramy, kiedy zatrzymał ją głos czarnookiego.

- Ja muszę coś jeszcze załatwić, ale ty wracaj do Kisame.- Obróciła się aby zaprotestować, ale go już nie było. Pod sonem klneła jak szewc pod nosem, co za facet. Irytował ją i to bardzo, nie dość że zachowywał się jak zimny dupek i morderca za razem, to jeszcze ją irytował i drażnił. Wzięła głęboki wdech co miało ją rozluźnić i uspokoić, nie wiele jej to dało. Zła pokazała język w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był czarnowłosy i właśnie to ją uspokoiło wbrew pozorom. Znowu odetchnęła i zaczęła wychodzić z zaułka, jakoś nie chciało jej się jeszcze wracać do rybioludzia więc stwierdziła, że pójdzie okrężną drogą.  Wszyła w podskokach na główną drogę przez to wyróżniała się na tle mieszkańców, i nie mówimy tu o ubraniach czy o masce lub o kolorze włosów. Ludzie w tej wiosce chodzili jak na skazanie, jakby zaraz ktoś miał ich wszystkich pozabijać. Patrzeli się  z nie ufnością i z grozą kiedy dziewczyna przechodziła obok dzieciaków bawiących się razem. Nie bardzo wiedziała o co chodzi rozumiała, że matka będzie chronić swoje dziecko za wszelką cenę, ale to była ma przesada. Dzieciaki bawiły się piłką, rzucały ją sobie i niezdarnie łapały, mała dziewczyna nie złapała piłki rzuconej przez swojego starszego kolei, a szara piłka poturlała się pod nogi czerwonowłosego chłopczyka. Wyglądał jak by był nie szczęśliwy, a jego oczy wydawały się zmęczone życie, ale kiedy piłka powędrowała pod jego nogi podniósł swoje oczy, które były pełne mordu jak i bez wyrazu, tak jakby nie obecne. Pierwszy raz spotyka się z takim wyrazem i to u dziecka, kiedy dziewczyna zaczęła podchodzić bardzo nie pewnie jej mama podbiegła do niej krzycząc aby nie podchodziła do tego potwora. Oczy dziecka stały się pełne bólu i mordu, Ayume musiała zareagować i nie wiele myśląc podeszła do samotnego dziecka i kucnęła przed nim zabierając piłkę.

BezlitosnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz