Została nam równo godzina do rozpoczęcia akcji. Jest szansa, że wyjdziemy z tego cało lub nie. Wszyscy jesteśmy w domu Ashton'a i czekamy, aż w końcu wybije dziewiąta wieczór. Widzę po twarzach towarzyszy jak bardzo się stresują. Sama przyznaje, że ja również się bardzo stresuje... To od nas zależy, czy złapiemy tego drania i całą jego szajkę. Jeżeli nam się uda złapać jego i najbliższych jego ludzi to reszta będzie łatwa do złapania. Widzę jak Cassie chodzi podenerwowana po pokoju, Ashton się wierci w miejscu, jak by miał jakieś robaki w tyłku. Ja i Jack jak na spokojnych czy opanowanych przystało siedzimy i wpatrujemy się w zegarek. Zostało nam pół godziny.
- Cassie uspokój się, w końcu dziurę zrobisz w podłodze. -powiedziałam.
- To niech ten zegar się pośpieszy.
- Wiesz, że jak przesuniesz wskazówki to nic Ci to nie pomoże?- Powiedział Jack, jak zobaczył co robi jego dziewczyna.
- Nie wymądrzaj się.
- Zamknijcie się - powiedział Ashton, który do tej pory nic nie mówił.
- Odezwał się ten, który nic nie mówi. -powiedziała Cassie.
- Zamknąć się wszyscy! - krzyknęłam. Mam dość iść dziecinnego zachowania.- Ludzie zostało nam dwadzieścia minut. Zamiast się skupić to Wy zachowujecie się jak dzieci.
- Wybacz - powiedzieli prawie chórem.
- Chcecie coś do picia?
- Kawa. - tym razem powiedzieli jednocześnie.
- Okej.
Zrobiłam dla wszystkich kawy i im zaniosłam. Gdy wypiliśmy przynajmniej połowę kubka, zegar wybił upragnioną godzinę.
- Zbieramy się. To nasz czas. Ashton jedziemy. Cassie i Jack widzimy się na miejscu.
*30 minut później *
Ashton zaparkował samochód 300 metrów od magazynu, w którym się ukrywają. Jack i Cassie zaparkowali obok. Wszyscy spojrzeliśmy się po sobie i wyszliśmy natychmiast z aut. Wszyscy wiedzieliśmy co u jak mamy zrobić, więc obyło się od zbędnych słów czy pytań. Ja i Ashton poszliśmy pierwsi stając pod bramą, która miała grać rolę drzwi, mój partner wywarzył "drzwi " i weszliśmy wszyscy po kolei. Uważaliśmy na każdą kamerę, nie wiedzieliśmy czy Adam dał radę je wyłączyć, a jeżeli tak to nie wiadomo na jak długo. Obok każdych drzwi nasłuchiwaliśmy czy ktoś tam mógł by być. Niestety nie. Z każdą kolejną parą mijanych drzwi widziałam jak reszta traci nadzieję, że ich złapiemy. Ostatnie drzwi, ostatnia szansa i ostatnia nadzieja. Każdy z nas przyłożył ucho i próbował coś usłyszeć. Po raz kolejny spojrzeliśmy na siebie i wyciągnęliśmy broń. Tym razem Jack był tym, który wywarzył drzwi.
- Nie ruszać się i ręce do góry. Jesteście otoczeni! - krzyknęła Cassie.
- Niby przez kogo? - odezwał się ten,którego już nigdy nie chciałam widzieć.
- Nie tylko my tu jesteśmy. Poddaj się.
- Nigdy. Panowie..
Kilka wystrzałów oddali jako pierwsi, my również nie byliśmy im dłużni. Gdybyśmy nie mieli kamizelek kuloodpornych bylibyśmy podziurawieni niczym sitko. Tak jak w planie rozdzieliliśmy się najpierw na dwie grupy. Niestety po kilku minutach, gdy udało nam się postrzelić kilku, to nowych przybywało więcej. Szybkim ruchem wyciągnęłam z kieszeni krótkofalówkę.
- Jack, Cassie, słyszycie mnie?
- Tak.
- Pewnie.
- Rozdzielamy się. Każdy od teraz jest sam i wyciągamy ich na zewnątrz. W środku nie mamy szans.
- Okej.
- Jasne.
Po jakimś czasie udało się wyciągnąć przynajmniej większość na zewnątrz. Nie wiem ile czasu już minęło, ale w liczebności byliśmy stratni tak samo jak i oni. Myślę, że musiało minąć kilka godzin bo zaczynało powoli świtać. Przeciwników zostało może z dziesięciu, nas było dużo więcej. Wezwaliśmy spore posiłki na wszelki wypadek. Zobaczyłam jak prawa ręka Adama została skuta w kajdanki i wywieziona. Teraz tylko czekać aż to samo stanie się z nim. Podeszłam bliżej by móc w końcu być jeszcze bliżej. Dzieliło nas tylko kilka metrów. Obserwowałam jego rękę, w której trzymał broń, widziałam jak zaciska szczękę, widziałam jego każdy najmniejszy ruch. Ze względu, że byliśmy kiedyś razem wiem o nim wszystko, a przez lata śledztwa wiem jeszcze więcej... Pierwszy ruch należał do niego, strzelił w moją nogę, nie patrzyłam w dół bo wiedziałam co mogę tam zobaczyć. Nie minęła sekunda, a sama oddałam trzy strzały . Jeden w ramię, drugi w nogę, trzeci w brzuch. Upadł na ziemię. Każdy patrzył się w naszą stronę, nie wykonałam żadnego najmniejszego ruchu. Adam popatrzył na mnie z bólem w oczach. Nie mógł uwierzyć,że byłam do tego zdolna. Usłyszałam przez moją krótkofalówkę głos szefa, że dostaliśmy pozwolenie, aby go zabić. Popatrzyłam na broń, została jedna kula, popatrzyłam na innych. Zrozumiałam bez słów, że to zadanie należy do mnie. Podniosłam broń i wycelowałam prosto w serce. Ostatnie co zobaczyłam to leżącego i krawiącego Adama na ziemi i zobaczyłam ciemność.
*** Następnego dnia***
Słyszę jakieś pikanie. Nie mogę otworzyć oczu, są zbyt ciężkie. Słyszę jakieś stłumione głosy i szmery. Zmobilizowałam się tym, że muszę to zrobić bo mogę być w niebezpieczeństwie. Otworzyłam szybko oczy i podniosłam się.
- Co jest grane? - zapytałam tak cicho,że nie zdziwię się jak nikt by tego nie usłyszał.
- Asia, ty żyjesz! -powiedział Ashton
- Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo.- odpowiedziałam.
- Nawet nie wiesz co ten pacan majaczył... Dobrze Cię widzieć - powiedział Jack.
- Ja tam się cieszę, że wszystko dobrze się skończyło, znowu- powiedziała i uśmiechnęła się Cassie.
- Jak zawsze- powiedziałam razem z Ashton 'em.
Po kilku minutach Cassie i Jack wyszli bo jak się okazało siedzieli tu kilka godzin czekając, aż się obudzę. Powiedzieli, że straciłam sporo krwi,dlatego straciłam przytomność. Zostałam sama z Ash'em.
- Mogę się coś Ciebie zapytać. - zapytał.
- Już zapytałeś, ale dawaj.
- Umówisz się ze mną?- zapytał zdenerwowany.
- Pewnie.
KONIEC
~~~Dzień dobry. Jak widzicie kochani to już jest koniec tego opowiadania. Od razu chciałabym wam bardzo podziękować każdemu z osobna za to, że czytał i po prostu za to, że byliście i za wszystko. Więc bardzo wam dziękuję. Nie będę się rozpisywać, również nie będę pisać statystyki, ponieważ z każdym dniem mogą ulec zmianie.
W najbliższym czasie zacznę pisać nowe opowiadanie, które będę dodawać systematyczniej i mam nadzieję, że wpadniecie na nie. Niedługo poinformuję was i opowiadaniu.
Do zobaczenia niedługo!
CZYTASZ
"Ponad Wszystko "
Short StoryPierwsze zauroczenie. Pierwsza miłość. Prawdziwa przyjaźń, ale czy prawdziwa? Co zrobi nastolatka, która desperacko będzie czekać na powrót ukochanego, który może już nie wrócić? Albo czy w dalekiej lub bliskiej przyszłości popełni błąd, który okaż...