Rozdział 29 "To nie może być prawda"

285 23 0
                                    

Nagle rozległ się głośny wybuch. Odwróciliśmy głowy a tam ujrzeliśmy jak jeden z bombowców odlatuje od budynku, na którym był wzór smutnej buzi. Okazało się, że ta smutna buzia została całkowicie zniszczona. Niech zgadnę... Ministerstwo to na pewno ich sprawka. 
- Skurwysyny! - wrzasnęłam
- Po prostu kurwa zajebiście. - powiedział sarkaztycznie Rahim
- Wiesz co? - powiedziałam zasmuconym głosem do Rahima - Pierwszy raz w życiu staram się myśleć, że Kyle jakoś to odkręci, ale nie potrawie myśleć, że zdołamy zatrzymać bombardowanie.
Uroniłam kilka łez a Rahim wziął mnie do siebie i mocno mnie przytulił.
- Nigdy na to nie pozwolę, aby o nas tak po prostu zapomnieli. - Gdy to powiedział spojrzał mi w oczy i wytarł mi łzy
Tak ogólnie, odkąd poznałam Rahima diametralnie się zmienił. Nigdy nie był taki czuły i często niektóre rzeczy traktował na żarty. Może on... Nie, niemożliwe, przecież nie mógł się we mnie zakochać. A może... Nie, to niemożliwe!
Rahim uwolnił mnie z uścisku:

- Zmień lepiej te bandaże, całkowicie ci przeciekły!

- Dobra, okej. - wzięłam torbę do ręki i zaczęłam szukać w niej bandaży... szukałam... szukałam... ale nigdzie ich nie było- Ehh, Rahim masz może pożyczyć bandaże?

- Jasne. - dał mi paczkę bandaży
- Dzięki, zaraz wrócę. - pobiegłam w stronę miejsca, gdzie wcześniej był Rahim
Składało się ono z dwóch pięter połączonych drabiną, wyżej stało biurko z komputerem i materacyk a niżej 5 materacy, biblioteczka z książkami, biurko z komputerem i zapasy. Ja postanowiłam usiąść na jednym z nich na dole. Zdjęłam bluzę i zaczęłam zdejmować bandaż z lewej ręki. Przyznaje, ta dziura w ręce i te wszystkie rany kłute wyglądały okropnie, ale co ja poradzę, to nie moja wina, że mam takie blizny. Wzięłam bandaż i zaczęłam owijać rękę. Ta czynność nie należała do najprostszych.
Podczas kiedy próbowałam to zrobić usłyszałam czyjeś kroki.
- Może ci pomogę, co? - powiedziała Ulka
- Ulka? Jak masz ochotę patrzeć na te wszystkie rany to możesz mi pomóc.
Usiadła obok mnie i zaczęła owijać moją rękę bandażem.
- WOW! Jacie no to ostro! Rais ciebie poturbował! - powiedziała zdejmując bandaż z prawej dłoni
- No niestety. Tak ogólnie, skąd znałaś drogę do sektora 0.
- Oj nie było trudno, wystarczyło tylko przejść się niektórymi kanałami pod Harranem. Jest ich naprawdę dużo. A tak w ogóle, skąd ty się tu wzięłaś?
- Rahim ci nie mówił?
- Tego akurat nie wspomniał. A więc?
- Pochodzę z Chicago. Kyle, mój brat pracuje albo raczej pracował dla GRE. Przybył tu aby zdobyć dla nich plik. Jak pewnie wiesz... nie udało mu się to. Ja jako jedyna wiedziałam, że wirus ich kompletnie nie obchodzi, bo raz jak tam byłam udało mi się podsłuchać ich rozmowę. Kiedy Kyle zniknął postanowiłam, że wyruszę za nim, a po śmierci rodziców został mi tylko on. Zaszantażowałam GRE, że nagranie trawi do telewizji a oni dzięki temu wysłali mnie do Harranu.
- No to ciekawie. - powiedziała zaskoczona Ulka
- A Matthew ci się podoba? - jak to powiedziałam Ulka zrobiła się cała czerwona

- Eee... Dobra powiem ci. Tylko mogę ci zaufać? - zapytała Ulka trochę niepewna
- Dawaj! - czyli jednak go lubi?
- No znam go praktycznie już od 2 klasy podstawówki. Od tamtej pory zaczęliśmy się nienawidzić. Mijały lata a my dalej się nie lubiliśmy. Ale kiedy to wszystko się zaczęło... zaczęło mi na nim zależeć. Pewnego dnia wyznał mi miłość i teraz naprawdę nie wiem co mam robić.
- Powiedz mu co do niego czujesz.
- Jesteś pewna?
- Nie znam się na tym, ale uważam, że powinnaś mu powiedzieć.
- Masz racje, powiem mu to jeszcze przed świtem.
Skończyła nakładać bandaże i wyszła. Lubię Ulkę, w tych czasach taka przyjaciółka to skarb.

koniec 29 rozdziału

Hejka. Standardowo kolejny rozdział sobotę. Jeżeli zauważyliście, że rozdziały zaczęły wyglądać lepiej to sprawka mojej starszej siostry. Która kiedy pisze siada obok mnie i mówi "Popraw to. Jak to w ogóle brzmi ?". Mam nadzieję, że rozdział się podobał. I do następnego.









Dying light : SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz