Rozdział 47 "Chicago..."

206 15 1
                                    

Co się stało?
Gdzie ja jestem?

Wszystko mnie boli... 

Czemu takie rzecz zdarzają się zawsze mnie?

- Panie doktorze co z nią?- ten głos...
- Nie wiadomo kiedy się obudzi... Nie ma ugryzienia, ale nie wiemy czy nie będzie miała jakiś problemów psychicznych...

Chcę zobaczyć kto to mówi... Chcę otworzyć oczy!

Otworzyłam oczy ujrzałam salę szpitalną... Prawdziwą salę szpitalną... Co tu się odwala?

- Mary?- na dźwięk trzech znajomych mi głosów odwróciłam od razu głowę

- Patricia... Carolina?... Izabella?- nie wierzę po prostu nie wierzę to... Są tu moje najlepsze przyjaciółki
- Dziewczyno myślałyśmy, że już po tobie.- odparła Patricia

- Ja pobiegnę po lekarza.- odparła Carolina i pobiegła

- A...ale... gdzie ja jestem?- zapytałam

Dziewczyny zrobiły dziwne miny.

- ...W Chicago....- powiedziała Izabella

A...ale jak? Przecież byłam w Harranie? Jak to do cholery możliwe? A jeżeli.... Nie... Nie! Nie mogli by mnie ewakuować! To nie możliwe!

- Ale jak... Jak do cholery się tutaj znalazłam! Byłam w Harranie...

- Kobieto uspokój się! My ci wszystko wyjaśnimy!-odparła Izabella machając rękami

W tym momencie przypomniało mi się, że w Harranie dalej jest Kyle... Rahim...

- O matko...- wyszeptałam i łzy napłynęły mi do oczu, bo oni dalej tam są...

W tym momencie do sali przyszedł lekarz razem Caroliną

- Obudziła się pani...- widać, że lekarz był chyba świeżo po studiach, bo widząc mnie cały zbladł i stanął jak wryty- Proszę teraz wyjść...- powiedział do dziewczyn a te wyszły z sali

Zaczął mnie osłuchiwać i badać.

Podczas badań zobaczyłam, że moja ręka i noga... jest złamana.

- Co się stało?- zapytałam ponurym głosem gdy lekarz miał już wychodzić- Proszę nie kłamać, bo doskonale pamiętam co było zanim coś się stało.

Lekarz odwrócił się na pięcie i mimo, że nie dawno był bardzo nieogarnięty teraz stał się poważny.

- Od 5 tygodni byłaś w śpiączce.- odparł a ja nie mogłam uwierzyć, że jestem już tu od tylu czasu

- A...ale jak to możliwe, że nie jestem już w Harranie.- mężczyzna nie odpowiedział już na żadne pytanie wyszedł już z sali

Dziewczyny zaproponowały, że pójdą do mojego mieszkania i przyniosą mi z tamtąd kilka rzeczy.

- No dziewczyny... Wszystko fajnie, ale nie mam kluczy...- tak nie mam kluczy do własnego mieszkania

- Nie bój nic my się tym zajmiemy.- odparła pełna pewności siebie Carolina... Nie wiem czemu, ale jak tak mówią to zaczynam się bać

Siedziałam sama w sali przez godzinę gapiąc się w okno. Mimo, że nie byłam już w miejscu, z którego o ucieczce marzyło wiele ludzi... A mi chciało się na te myśl płakać... Mimo iż Harran było miejscem strasznym poznałam tam wiele ludzi... mojego chłopaka... Ale jest też tam mój brat... 

Pozostaje też pytanie jakim cholernym cudem jestem w Chicago?

- Mary Crane?- usłyszałam za sobą głos

Gdy się odwróciłam ujrzałam wysokiego mężczyznę o niebieskich oczach i czarnych włosach.

Kim on do cholery jest?

- A pan?- zapytałam

- Andrew Uri przyjaciel Kyle' a pracuje w GRE.- To może wie czemu jestem w Chicago

- Jeżeli wiesz czemu jestem w Chicago powiedz proszę!

- Właśnie do tego zmierzałem... Posłuchaj... Nie wiem do cholery jak, ale Kyle skontaktował się z nami.- Co? Czego on chciał?- Przypomniał nam obietnicę jaką GRE złożyło dla Kyle'a przed wyjazdem.
- Jaką do cholery obietnicę?

- Że nie pozwolą ci dotrzeć do Harranu...- Co?! GRE obiecało dla Kyle, że nie wyślą mnie Harranu? To jest jakieś porypane!- Ten zażądał aby zabrali ciebie i jakiegoś Rahima z miasta. GRE powiedziało, że zabiorą tylko nie ugryzione osoby, więc wypadło jedynie na ciebie. Wiedzieli, że nie będziesz chciała wrócić, więc... wymyślili aby zabrał cię do jakiegoś budynku w ruinie i jak ten zacznie się walić. To najpewniej stracisz przytomność i będą mogli cię zabrać z Harranu...

- Oni są mądrzy?! Przecież ja mogłam zginąć!

- Niestety to jest myślenie GRE. Nie próbuj tam wracać...- odparł i wyszedł z sali

Po dłuższych namysłach postanowiłam, że jak tylko zdejmą mi gips wrócę do Harranu.

Nie martw się Rahim... Nie długo znów wrócę...

Koniec 47 rozdziału

Dying light : SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz