Rozdział 48 "Jak wrócić do Harranu?"

244 20 4
                                    

Po 5 dniach wypuścili mnie ze szpitala. I nareszcie zdjęli mi ten durny gips. Przynajmniej mogę się normalnie ruszać.
Dziewczyny wykombinowały mi kluczę do mieszkania nie wiem skąd, ale okej... Powiedziały mi, że przenocują u mnie kilka dni, więc będzie wesoło.

Największym problemem jest to, że nie wiem jak mam wrócić do Harranu. Wiem to szalony pomysł, ale... tam jest Kyle... Rahim... Muszę tam wrócić nie ma bata. Nie wiem jeszcze jak, ale wrócę.

Jedziemy właśnie do mojego mieszkania. Kieruje Patricia nie wiem kto dał jej prawo jazdy, ale ona przekroczyła już dwukrotnie prędkość.

- Patricia uspokój się!- krzyknęłam z tylnego siedzenia

- Zaufaj mi jestem w tym specjalistą!- powiedziała trzymając jedną ręką kierownicę

Wiedziałam, że jej nie uspokoję, więc chciałam zagadać do Caroliny, lecz ta pisała ze swym chłopakiem Alvaro, więc nie chciałam jej przeszkadzać. A ja ze swoim chłopakiem nie mam żadnego kontaktu.
Izabella nic nie robi przynajmniej moja BFF nie piszę ciągle z Niall 'em

- Izabell. Wiesz co tam u Victori, Alex i Eveline?- są to nasze koleżanki z klasy, które wyjechały niedawno za granice

- O Mary słuchaj. Wiesz Victoria w Los Angeles znalazła sobie chłopaka Justina podobno straszne ciacho. Alex jest teraz z Bartkiem...- chwila

- Tym Bratkiem z naszej klasy?

- Tak! Jazda co nie? Ale to co jest z Eveline to jeszcze większy szok. Trzymaj się, bo wyskoczysz z laczków.- słucham- Więc jest z Andrzejem

- Nie ty chyba żartujesz ona przecież go nienawidziła!

- A jednak.

Wszystkie moje koleżanki potrafiły sobie znaleźć szybko chłopaków a ja mimo, że sobie takiego znalazłam nie wiem nawet czy żyje.

Bez mojej wiedzy łzy napłynęły mi do oczu.

- Mary! Czemu płaczesz?!- zapytała przerażona Izabella

- Co?!- Carolinie natychmiast telefon wypadł z ręki a Patricia odwróciła się przerażona dalej kierując samochód

- Bo ja... Wy macie chłopaków wiecie co się z nimi dzieje... A ja... Nawet nie wiem czy mój żyje...- zalałam się łzami

- Ty... masz chłopaka? Gdzie?! A a ja nic nie wiem?- powiedział Patricia

- Poznałam go w Harranie... Nie mam pojęcia co się z nim dzieje czy żyje... Ta bransoletka- podniosłam rękę do góry- Jest jedyną rzeczą, która została mi po nim.

Dziewczyny do tej pory odradzały mi powrót do Harranu. Mówiąc, że oszalałam a teraz siedziały zszokowane nie wiedząc co powiedzieć.

W pewnym momencie samochód się zatrzymał.

- Pomożemy ci tam wrócić.- odparły chórem

- Co? Przecież niedawno jeszcze nie chciałyście tego słuchać.- odparłam zdziwiona
- Chodzi o chłopaka moja droga. Ja za swoim Robertem poleciałabym na koniec świata.- oparła Patricia

Byłam prze szczęśliwa od dzieciaka mogłam na nie liczyć. I to się dalej nie zmieniło.

- Dziękuje dziewczyny- przytuliłam je wszystkie na raz

Po wejściu do mieszkania doznałam wielkiego szoku na ścianach... wrzędzie... były pająki. Stałam jak wryta i ze strachu upadłam na ziemie.

- Zabierzcie je!- zapiszczałam

- Już ziomek my wszystko załatwimy.- odparła Carolina biorąc szczotkę w rękę

Po wyczyszczeni mieszkania z pająków. Carolina powiedziała, że jej ojciec lata samolotami nad Harranem. I może mi załatwić lot, ale muszę wyglądać na agenta GRE, bo inaczej mnie nie wpuści. To oznacza tylko jedno... Musimy przeszukać pokój Kyle' a.

*2 godziny później*

Przeszukayłśmy całe mieszkanie... I nic po prostu KURWA nic. Zrezygnowana padłam na łóżko brata.

- Nic tu kurwa nie ma!- krzyknęła Patricia wyskakując z szafy

- Nawet karabinu nie ma. Czy twój brat na pewno jest agentem GRE?- zapytała Izabella

Carolina natomiast przeglądała biblioteczkę z książkami.

- Twój brat czyta dziwne książki.- odparła przeglądając biblioteczkę- Naprawdę czyta samą poezje?

- Tak pewnie, dlatego tak strasznie zrzędzi...

- Tru... KURWA!- Carolina oparła się o bok biblioteczki a ta posunęła się w bok przez co dziewczyna upadła na ziemie

Nie wierzyłam własnym oczom za biblioteczką znajdowała się dalsza część pokoju.

- Spójrzcie.- wskazałam za biblioteczkę
Zaczęliśmy tam wszystko przeszukiwać. Okazało się, że znajduje się tam wszystko. Hełm, jakiś mundur, odznaka z GRE, dokumnety i oczywiście broń. Pozostało tylko czekać na dzień, w którym znowu wrócę do Harranu.

Resztę dnia spędziliśmy na siedzeniu w mieszkaniu. I szykowaniu się do jutrzejszego wyjazdu.

W końcu usiadałyśmy aby odpocząć przed telewizorem.

Akurat trawiliśmy na kanał z wiadomościami. Na moje szczęście mówili o Harranie.

- Dalej nie wiemy jak idą przygotownia leku na wirusa w mieście. Pozostają tylko domysły czy od ostatniego komunikatu w mieście dalej są żywi ludzie.- mówiła reporterka gdy nagle dostała od kogoś wiadomość- Informacja z ostatniej chwili! Jeden z budynków w mieście Harran w dzielnicy slumsy został wysadzony przez co uległ uszkodzeniu także drugi budynek.

Naszym oczą ukazano zniszczony budynek.

Co? To jest... Wysadzono budynek, na którym Rahim uczył parkouru... Wieża... Ona... Jedna z ich ścian jest zniszczona i to dosyć mocno.

Do oczu napłynęły mi łzy. Żeby wszyscy przeżyli błagam.

Dziewczyny widząc moją reakcje wyłączyli telewizor. Zaczęliśmy inny temat.

Nadszedł kolejny dzień to właśnie dzisiaj miałam wrócić do tego mrożącego krew w żyłach miejsca.

Koniec 48 rozdziału





Dying light : SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz