Rozdział 43 "Ból..."

230 18 1
                                    

Wreszcie doszliśmy do wieży nie wiem jak dla Kyle' a udało mu się mnie dowlec wieży. pomijając to, że w połowie drogi chciał mnie nieść.
Jak gdy tylko udało nam wspiąć się na pierwsze piętro. Ni stąd ni zowąd pojawił się Brecen. Zszokowany patrzył się a to na mnie a to na Kyle' a.
- M...Mary?- zapytał cały osłupiały

- A kto inny jak nie ja?- powiedziałam zaciskając zęby z bólu

- A...ale Rahim mówił, że...- chciał mówić dalej, ale mu przerwałam

- Kyle mi już powiedział co Rahim mówił. On po prostu się pomylił...- miałam zamiar kontynułować swoją wypowiedź, ale przerwał mi ból nasilający się wciąż i wciąż

- Dobra Brecen pogadamy później. Muszę ja zanieść do Leny...- zapytał Kyle chcący mnie wziąć pod ramię, lecz coś mu przerwało, bo aż zasyczał z bólu

- Kyle co jest?- on natomiast nic nie mówił. Pewnie znów coś sobie zrobił i nie chce nic powiedzieć- Sam też powinieneś iść do Leny.

- Nie... Nie trzeba...

- Dobra chodź ja wezmę poprowadzę Mary a ty pójdziesz sam.- powiedział Brecen natomiast Kyle już nie chciał nic mówić i wykonał polecenie Brecena.

Jechaliśmy windą w ciszy.
Bandaże Kyle' a nic nie pomagały ciągle krwawiłam i ból wciąż był nie do zniesienia. Jedyne co mogłam dojrzeć to, że ubywa mi mniej krwi i jest mi coraz bardziej słabo. Podczas drogi do Leny czułam, że mam coraz mniej sił. Moje utykanie zmieniło się w ciągnięcie mnie po podłodze.

Nareszcie doszliśmy do "szpitala". 

- Mary?! Ty żyjesz?!- odparła Lena widząc mnie

- Ile ja to dzisiaj razy już usłyszę?

Lena kazała mi się położyć na jedynym wolnym łóżku. Natomiast Kyle'em zajął się Aman.

- Masz wiele głębokich ran... Będzie trzeba je zszyć.- odparła patrząc na wszystkie rany następnie przyłoży mi palce do szyi- Słabe tętno, bladość... Jak to możliwe, że ty dalej się nie wykrwawiłaś?

Czułam się bez silna. Przed oczami widziałam mroczki. Słyszałam szum w uszach. Nie mam sił...

Chciałam zamknąć oczy aby chodź trochę odpocząć...

- Ej Mary! MARY!.. Aman szybko...

***

Ja nic nie czuje... Nie czuje bólu... Niczego... Czyżby był to już koniec? Ale koniec czego? 

Nagle moim oczom ukazało się bardzo jasne światło, tak jasne, że nie mogłam nawet na nie na nie patrzeć. W oddali zobaczyłam dwie postacie. Kim one są? Zaczełam iść w stronę światła moim oczom ukazała się para najwspanialszych ludzi na świecie: Moich rodziców. Nie mogłam uwierzyć, że ich widzę. 
Łzy napłynęły mi do oczu ze szczęścia że ich widzę... Że znów tu są. Podbiegłam do nich chciałam ich przytulić, ale oni zamiast tego zniknęli mi z oczu. Jakby rozpłyneli się w powietrzu.
Przede mną stanęły 2 przejścia jedno było jasne, piękne... Stali tam wszyscy, których nie było już w prawdziwym świecie. Rodzice, Matthew, Ulka... Chciałam tam iść, ale spojrzałam na drugie przejście było ciemne, nieprzyjemne, pełne smutku. Lecz słyszałam tam głosy Rahima, Kyle' a...

Wtedy zdałam sobie sprawę, że ciemna strona to życie i jasna to śmierć. I ja miałam wybrać czy chcę umrzeć czy też żyć. Chciałam być z rodzicami, których niegdyś straciłam, ale lepiej było wrócić do życia.

Wsósnęłam rękę w ciemne przejście i następnie resztę ciała. Wszystko zaczęło powracać: zmysły, ból...

Koniec 43 rozdziału

Dying light : SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz