- Co tu się dzieje!? - wydarła się Marzena stojąca w drzwiach.
- Matka cię nie uczyła, że się puka, a potem otwiera? - powiedział spokojnym głosem Mati wcale nie przejmując się tym, że ktoś nas nakrył. Puścił bata, zabrał z popielniczki jeszcze palącego się szluga i zaciągnął się.- Zamknij się! ZAMKNIJ ZAMKNIJ ZAMKNIJ SIĘ! - łapiąc się za głowę odpowiedziała moja przyjaciółka nie mogąc w to uwierzyć - Sylwia! Co ty robisz!?
- Marzena! To nie tak jak myślisz! - wystraszona ubierałam w pospiechu stringi z przerażeniem w oczach. Jak komuś o tym powie to koniec!
- A jak?! - już wkurwiona puściła ręce ze swojej głowy i zaczęła dalej mówić z .. płaczem? - Jak mogłaś! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami! - strumienie łez spływały po jej policzkach - Przyjaciółki wszystko sobie mówią! WSZYSTKO! Jednak się myliłam co do ciebie.. - i w tym momencie wybiegła z gabinetu zamykając za sobą drzwi. Przerażona stałam w samej bieliźnie zerkając na rozbawionego Matiego.
- I z czego się śmiejesz łajzo! - mi również poleciała łezka.
- Jak to z czego? - nadal z uśmiechem odpowiedział mi znowu biorąc kolejnego bucha - Popłacze, popłacze i przejdzie jej nie martw się kicia - po tych słowach podszedł do mnie i wyciągnął rękę chcąc mnie przytulić. Jednak wkurwiona odepchnęłam jego dłoń, w której miał fajkę, że aż ta spadła na podłogę wykrzyczałam na niego:
- Nie! nie ma kici! Rozumiesz! Jesteśmy skończeni ty i ja! - nie wiem na co czekałam. Może na to, że zrozumie zaistniałą sytuację ale się myliłam. Ten tylko zerknął na szluga leżącego na podłodze i patrząc na mnie z gniewem w oczach rzucił się na mnie. Złapał mnie za ramię i rzucił o ścianę. Przybliżył się trzymając moje dłonie mocno do ściany, że nie mogłam nimi ruszać odezwał się - Nigdy ...- przybliżył swoją twarz do mojej - ...przenigdy.. - przybliżył się jeszcze bardziej -.. nie krzycz na mnie! Rozumiesz! - wykrzyczał mi prosto w facjatę będąc 1 cm od swojej.
- T-t ak .. - roztrzęsiona opowiedziałam mu. Puścił moje dłonie i oddalił się kawałek by po chwili rozkazującym palcem pokazując na mnie powiedzieć - Nigdy..- Opuścił rękę, zabrał ze sobą paczkę niebieskich L&M'ów i wyszedł ze swojego biura zostawiając mnie samą.
Usiadłam na podłodze opierając się plecami o ścianę. Zaczęłam płakać.
- Czemu? Co ja sobie myślałam?! - wykrzyczałam na głos. Po paru minutach histerycznego płaczu, wstałam ale chcąc już wychodzić z pokoju zauważyłam, że w jednej niedomkniętej szafce był karton papierosów. Rozglądając się czy Mati nie wróci podbiegłam do owej szafki i wyciągnęłam jedną paczkę chowając ją .. no właśnie .. gdzie? Przecież byłam w samej bieliźnie. Nie mogę tak wyjść. Poszperałam w pułkach i znalazłam jakąś koszulę i spodnie. Nie było tak źle, spodnie nawet, nawet dobrze leżały na mnie. Kiedy zabrałam zapalniczkę leżącą na jego biurku wyszłam. Pobiegłam do innego mieszkania, w którym miałam swój pokój. Przebrałam się w swoją czarną, luźną koszulę i swoje jeansy. Ubierając buty i zabierając dwa noże wyszłam z bazy. Znam już ją dość dobrze więc bez żadnych podejrzeń wykradłam się przeskakując przez płot, który otaczał całą naszą bazę. Biegłam przez las i nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły mi lecieć. Kiedy byłam już koło jeziorka, które znalazłam z Marzeną usiadłam i patrzyłam na wodę. To mnie uspokoiło. Nagle zobaczyłam jakąś małą dziewczynkę. Miała długie blond włosy, była niska i ubrana w różową sukienkę. Miała może.. z 10lat? Po chwili mój żołądek się odezwał. Nie! Nie zjem ją! Choćbym umarła na głód nie ugryzę żadnego człowieka! Jednak głód był coraz bardziej dręczący.
- Wolę ją zabić! - załkałam. Trzymając się za brzuch obserwowałam małą dziewoję.
- Tak .. -powiedziałam szeptem sama do siebie patrząc na jezioro - wolę ją zabić .. - zerknęłam gdzie znajduję się dziewczyna i powoli podniosłam się z miejsca zmierzając ku jej kierunku. Szłam po cichu cały czas ją obserwując. Weszłam za nią do lasu. Nagle się odwróciła kiedy byłam już koło niej.
- Może mi pani pomóc?- płacząc zapytała mnie.
- Jasne skarbie! Co się stało? - słodkim głosem odpowiedziałam jej kucając przed nią.
- Zgubiłam mamę .. - rozryczała się chowając twarz w dłonie - Może mi pani pomóc ją poszukać? - opuściła dłonie patrząc się z nadzieją na mnie. Uśmiechając się jak psychopata rozglądałam się czy nikogo nie ma. Chociaż w końcu byłyśmy w lesie więc raczej nikt by tu nie zawitał. Gdy już upewniłam się, że nie ma w pobliżu żadnego nie proszonego gościa, popatrzyłam się na dziewczynkę wyciągając powoli nóż z tylnej kieszeni tak, żeby mała nie zauważyła:
- Dobrze! A jak się nazywasz kochanie? - chowając nóż za plecami czekałam na odpowiedź dziewczynki.
- Wiktoria - Uśmiechnęła się do mnie. Jednak kiedy zaczęłam się śmiać jak szaleniec jej radość znikła ,a pozostał strach.
- Wiktoria? haha .. łądne iimię hyhyhy ... - wpadłam w wir szaleństwa - ładny ci grobek zrobię .. Wikusiu.. - i wtedy się zaczęło..
Wyciągnęłam nóż wbijając go do jej ramienia. Ta krzyknęła z bólu. Wyciągnęłam go i skoczyłam na nią powalając Wikę na ziemię. Usiadłam na jej brzuchu i liżąc krew na nożu popatrzyłam w jej oczy.
- Jeden czy dwa? hahaha! - wystraszona nic nie odpowiedziała i tylko patrzyła się na mnie - a więc jeden? no dobra! Hahaha! - odchyliłam głowę w tył ze śmiechu i otwierając jej paszczę wbiłam nóż w dziąsła. Znowu krzyknęła i rękoma próbowała mnie powstrzymać jednak jej walka była bezcelowa. Ostrze przeszło na wylot i odcinając całą górną część podniebienia gwizdałam i od czasu do czasu śmiałam się. Gdy już całe dziąsło wycięłam, złapałam w palce i oglądając swoją zdobycz popatrzyłam się na płaczącą z bólu i ze strachu dziewczynkę dodałam - To co? Dwa?! Hahaha!
- Neee!! Pose! Ne!! - próbowała powiedzieć dziewczynka.
- Co? Nie rozumiem.. haha! - złapałam jej dłoń.
- Neee!! - Z płaczem błagała mnie o litość. Nie doczekanie.. Przygniotłam jej rękę kolanem, a drugą leżącym obok nas dużym kamieniem zaczęłam uderzać w jej wolną, lewą kończyn. Po szóstym, mocnym uderzeniu usłyszałam jak jej kość się złamała.
- AAA!!! - Wydarła się Wiktoria.
- Skarbie! Twoje krzyki są dla mnie jak piękna muzyka! hahaha! - wróciłam do mojej zabawy. Kiedy jej kość oddzieliła się już całkiem od siebie, puściłam kamień i łapiąc jedną ręką dłoń, a drugą łokieć połamanej kończyny, pociągnęłam tak mocno aż się oderwała na dwie części. Jej przeraźliwy krzyk był taki piękny. Po wykonanej robocie wróciłam do drugiej. lewą ręką trzymałam jej nadgarstek, a w drugiej miałam nóż.
-Zagramy w grę z nożem? Nie znasz zasad? To cię nauczę! Haha! - miała wyciągnięte palce więc mogłam zaczynać zabawę. Wbiłam noże pomiędzy nimi. W pewnym momencie specjalnie trafiłam w kciuk dodając: - Ups! Przegrałam! - Wyciągnęłam ostrze by znów wbić jednak mocniej i tak żeby wyciąć całego.
-Patrz! Udało mi się! Haha! - i zrobiłam tak z resztą. Gdy pozbawiłam dziewczynkę ze wszystkich palców nudząc się już tym rzekłam do niej:
- Chciałabyś już umrzeć, prawda?- ta kiwnęła głową na znak zgody - dobrze!
Jednak nie mogła się spodziewać zwykłej śmierci. Zeszłam z jej brzucha i usiadłam na jej nogach. Rozprułam jej brzuch wsłuchując się w ten piękny dźwięk. Gdy już zrobiłam głęboką kreskę wzdłuż tułowia puściłam nóż i dłońmi rozerwałam tak, że całe wnętrzności były na wierzchu. Wyciągałam rękoma nerki potem żołądek, dłużej zeszło mi z jelitami ale dałam rady. Zrobiłam tak ze wszystkimi. Kiedy został tylko jeden narząd wpatrując już w oczy zmęczonej i wyczerpanej z walki, Wiktorii, powiedziałam:
-Dobranoc, kochanie! Tam będzie ci lepiej! - I jednym zamachnięciem wyrwałam serce. Wstałam i patrzyłam się na moje dzieło. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Trzymając już jednego szluga w ustach, schowałam paczkę robiąc to samo z ogniem. Paliłam papierosa analizując co właśnie zrobiłam. Zrobiło mi się żal jednak po chwili namysłu znowu zaczęłam śmiać się. Gdy skończyłam palić rzuciłam peta na ciało mojej ofiary. Zostawiłam w takim stanie już nieżyjącą dziewczynę i ruszyłam do bazy. Wróciłam tak jak wyszłam. Wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku. Zaczęłam szlochać. Jednak zanim usnęłam wyszeptałam:
-Przepraszam .... Wiktoria...
CZYTASZ
Jestem Zombie
HorrorHistoria toczy się wokół 17-letniej Sylwii. Prowadziła spokojnie życie, pomijając ciągłe kłótnie w domu. Pewnego dnia w telewizji ogłoszono epidemię wywołaną przez virusa . Kiedy cały świat został przejęty przez plagę zombie Sylwia zostaje ugryziona...