Rozdział 28

685 44 5
                                    

- Gdzie ją zabierasz?! - powoli otworzyłam oczy. Odwróciłam głowę w stronę kobiety, która to powiedziała. Była to szatynka z opuchniętymi od płaczu oczami. Przed nią stał Adam trzymając nieprzytomną nastolatkę. Na chwilę odwróciłam wzrok od nich aby zbadać gdzie się znajduję. Zgaduję, że to była piwnica, bardzo duża i ciemna. Nie miała okien tylko mała żarówka na środku sufitu rozświetlała całe pomieszczenie. Były schody prowadzące do góry całe pokryte zaschniętą krwią. Przy ścianach byli przywiązani ludzie różnego wieku. Ręce jak i nogi były związane grubym sznurem. Przy każdej ścianie było ok. 10 osób. Po mojej prawej siedział mały chłopczyk, który był skulony, a twarz schował w kolanach. Po lewej leżała nieprzytomna dorosła kobieta. Znajdowaliśmy się na przeciwko schodów, czyli jedynego wyjścia. W panice szukałam wzrokiem moją małą Alicję. Kiedy byłam blisko załamania zobaczyłam ją skuloną ze strachu siedzącą koło schodów. Głowę schowała w kolana. Zanim cokolwiek zrobiłam znów usłyszałam głos kobiety.

- Zostaw ją! Weź mnie! Proszę! - musiała być dla niej bliska skoro chce oddać swoje życie .

- Śmieszna jesteś - odpowiedział z kpiną w głosie. Schylił się nad nią i powiedział - Na ciebie jeszcze przyjdzie czas, kochana - zaczął się rechotać.

- Ty skurwielu! - chwilę później pożałowała tych słów widząc jego wkurwioną minę. Opuścił nastolatkę na podłogę, która się obudziła uderzając głową o zimny beton. Z całej siły uderzył kobietę w policzek. Nie minęło nawet 3 sekund kiedy zaczerwienił się. Popatrzyła się prosto w jego oczy z przerażeniem. Adam nie chciał na tym zakończyć. Kucnął na przeciwko niej i zacisną rękę na jej szyi odcinając dopływ powietrza na co szatynka zaczęła łapczywie łapać tlen. Z rozszerzonych oczów poleciały dwie pojedyncze krople łez, a jej twarz przybrała kolor fioletowy.

- Zostaw ją! - krzyknęła czerwonowłosa, która siedziała pod tą samą ścianą co ja tyle , że w lewym koncie. Była bardzo odważna. Aż za bardzo. Adam puścił duszącą się kobietę, a ona zaczęła kaszleć nabierając powietrza. Wstał i powolnym krokiem podszedł do nastolatki. Schyliłam się do przodu aby zobaczyć przebieg akcji. Jej oczy nie wykazywały żadnych uczuć nawet wtedy kiedy Adam kucnął koło niej. Dłonią wyciągnął z kieszeni mały skalpel i przybliżając swoją twarz do czerwonowłosej rzekł:

- Masz zamiar jeszcze cwaniakować? - nic nie odpowiedziała jedynie zmarszczyła brwi. Kiedy już chciał oddalić się od niej ta plunęła mu prosto w twarz. Mężczyzna zamknął natychmiast oczy, wytarł ślinę i zaczął się złowieszcze śmiać podnosząc głowę do góry. Kiedy skończył przerzucił skalpel z lewej dłoni do prawej mówiąc przy tym:

- Skoro tak stawiasz sprawy.... Dobrze - uśmiechnął się odkrywając szereg białych zębisk i zacisnął jej szyję lewą dłonią podobnie do wcześniejszej kobiety. Nastolatka otworzyła usta aby złapać powietrze co było jej błędem. Adam chwycił palcami jej język wyciągając na wierzch.

- Ciekawe czy dalej będziesz taka pyskata - odezwał się i skalpelem odciął jak najwięcej jej zmysł smaku. Krzyknęła tak przeraźliwie, że obudziła resztę nieprzytomnych osób. Z jej ust zaczęła lecieć krew. Szarpała się z bólu, zamknęła usta, uderzała głową o ścianę, wołała o pomoc lecz nie było nic słychać prócz bełkotania. Mężczyzna tylko kucał i śmiał się z czynu, którego dokonał. Po 10-minutowej walki z bólem dziewczyna oparła się o szarą ścianę i zaczęła wyć. Ten zadowolony w końcu wstał i idąc w stronę schodów złapał nastolatkę, którą miał od początku zabrać.

- Zostaw ją! - próbowała jeszcze coś wnieść kobieta jednak nic z tego. Adam z małą szatynką znikną za drzwiami.

Siedzieliśmy w grobowej ciszy. Od czasu do czasu słychać było płacz kobiety oraz czerwonowłosej nastolatki. Każdy siedział skulony z opuszczoną głową oprócz mnie. Zamiast się użalać wolałam szukać jakiegoś wyjścia.  Niestety jedyną opcją były schody. Gdy patrzyłam się na nie mój wzrok opadł na małą Alicję.

- Alicja! - krzyknęłam na co dziewczynka jak i reszta podniosła głowy przyglądając mi się.

- Sylwia? - powiedziała uciszonym i wystraszonym głosem. Cała twarz była przykryta z łez. Widząc, że każdy był skupiony na mnie postanowiłam to wykorzystać.

- Słuchajcie! Nie czas na użalanie się! Musimy coś wykombinować! - na ich twarzy zawitała nadzieja.

- Tylko co? - powiedziała kobieta siedząca po mojej lewej.

- Nie wiem tego jeszcze.. Ale jeśli połączymy swoje siły to wydostaniemy się! - widziałam, że na ich twarzy pojawił się uśmiech. Jednak usłyszałam ciszy śmiech. Był to chłopczyk, który siedział po mojej prawej stronie. Był nadal skulony oraz jak i poprzednio twarz miał skrytą w kolanach.

- Czemu się śmiejesz? - odezwała się Alicja. Powoli wyłaniał swoją twarz. Miał białe wręcz siwe włosy, a oczu były kolory szarego.  Nie mogę zaprzeczyć bardzo mnie zaciekawił. Jego kąciki ust przybrały formę uśmiechu. Patrzył się na Alicję jakby chciał coś jej zrobić.

- Co sądzisz o tym planie? - spytałam go aby przerwać krępującą ciszę. Swój wzrok skierował na mnie.

- Jaki plan? - odezwał się nie zmieniając mimiki twarzy.

- Noo.. o tym... Aby się wydostać - wybuchł śmiechem - O co ci chodzi?! - powiedziałam już trochę zirytowana.

- Z twojego planu.. Za kogo się uważasz? - zmrużył oczy. Wyglądał przerażającą. Miałam gęsią skórkę.

- T-to znaczy? - za jąkałam się - Nie rozumiem pytania - znowu wybuchł śmiechem uderzając głową o ścianę. Wszyscy bez wyjątku patrzyli się na chłopca. Kiedy przestał znowu skierował swoją uwagę na mnie dodając:

- Myślisz, że jesteś kurwa bohaterką? - jego głos zmienił się natychmiastowo w złość, a śmiech zszedł z jego twarzy nadal mrużąc oczy - sądzisz, że nikt nie wpadł na pomysł żeby się stąd wydostać? Za kogo nas uważasz? - miałam wrażenie, że rozmawiam z dorosłym mężczyzną, a nie z 10-latkiem - Jeśli serio chcesz zaimponować to zrób to..

- A-ale co? - znów się za jąkałam.

- Znajdź sposób na ucieczkę..

- Przez schody! To jedyna.. - przerwał mi wybuchając nie śmiechem, a złością.

- To chyba każdy kurwa wie, nie?! - muszę przyznać, że trochę się go bałam.

- Dobrze! - odpowiedziałam - coś wymyślimy! - białowłosy patrzył się jeszcze na mnie lecz po chwili odpuścił dalszą rozmowę i opierając się o ścianę zamknął oczy.

Popatrzyłam przed siebie, a dokładnie na Alicję. Była taka wystraszona. Nie mogłam jej zawieść. Pozostaje tylko pytanie... Co mam zrobić?

Jestem ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz