- Wiedziałem, że z tobą jest coś nie tak! - krzyknął wystraszony Matti nie ruszając się z miejsca.
- Spokojnie!.. Jakoś to sobie wyjaśnimy tylko uspokój się - opuściłam powoli Sylwestra z moich objęć i w takim samym tępie zmierzałam ku Mattiego.
- Nie zbliżaj się do mnie! - wytrzeżonymi oczami przyglądał się mojej twarzy - Zostaw mnie! - wtedy ruszył z miejsca cofając się. Nadal szłam ku jego kierunku powtarzając "spokojnie" i "nic ci nie zrobię" - Ale powinnam.. W głowie rozpatrywałam najlepsze opcje. Może powinnam go ugryźć? I mieć pewność, że nikomu nic nie powie? W sumie zasłużył sobie chuj..
Jednak nie podjęłam żadnej decyzji, przez Mattiego, który cofając się w pewnym momencie zatrzymał się, aby po chwili wybiec z pomieszczenia. Podbiegając pod drzwi usłyszałam jak zamyka je na klucz... No tak.. W końcu on miał kluczyk do gabinetu Sylwestra.. Kurwa...
- Pomocy! - z krzykiem zaczął biec. Z każą chwilą jego tupot oraz wołanie cichło. Gdy już niczego nie słyszałam z jego strony zsuwając się po drzwiach na podłogę zakryłam twarz dłońmi i rozmyślałam co teraz zrobić.
Nie minął nawet kwadrans kiedy w pokoju rozległ się przeraźliwy jęk... no tak.. w końcu mój były dowódca, który już nie żył przemienił się w zombiaka..
Popatrzyłam na niego chwilę i wpadłam na nowy plan tylko..
- Może? - Podniosłam się z ziemi i niepewnym krokiem podchodziłam do niego. Truposz już wstał z miejsca i również szedł, a raczej suwał się po podłodze, w moim kierunku.
Będąc twarzą w twarz z Sylwestrem wystraszona dotknęłam jego klatki... nic.. żadnej reakcji.. jakbym ... BYŁA JEDNĄ Z NICH! Wtedy przypomniała mi się sytuacja z Marzeną koło jeziora..
- Więc.. - już z uśmiechem na twarzy przyglądałam się potworowi, którego stworzyłam - mogę tak naprawdę normalnie żyć! Jednak... czy jeśli dostanę z pistoletu np. w brzuch to wykrwawię się jak człowiek czy niczego nie poczuję jak zombiak? - zadając sobie to pytanie wpatrywałam się Sylwkowi, tak jakbym czekała na jego odpowiedź.
- Chodź! - złapałam go za dłoń, przybliżyłam się do drzwi i mocnym kopnięciem wyważyłam przeszkodę. Ciągnąc nadal za rękę moją żywą.. a raczej nie żywą tarczę zeszłam ze schodów. W oknie ujrzałam Mattiego, Kornelię, Marzenę, Martę oraz innych mieszkańców trzymających karabiny wymierzone na drzwi wejściowe.
- Nie jest taki głupi jak myślałam... - nie czekając chwili dłużej i otwierając drzwi popchnęłam Sylwestra na pole. Wyczuwając ludzkie mięso wpadł w szał i nie zwracając uwagi na ciosy zadane ze strony wroga, zaczął biec do nich. Od razu spanikowali i zaczęli się wycofywać nie przestając strzelać do truposza. Zyskując na okazji wybiegłam z budynku kierując się do płotu. W tle usłyszałam krzyk Kornelii.. chyba ją dopadł...
Znajdując się przy płocie i przeskakując go biegłam z całych sił jak najdalej od tego miejsca. Niestety pech jest u mnie wrodzony... Moją ucieczkę przerwał Mateusz stojący na przeciwko mnie z wymierzoną na mnie bronią. Zatrzymałam się.
- No, no.. Nie jesteś taka głupia - naśmiewał się ze mnie - Myślisz, że tak łatwo uciekniesz dając innym dupy aby mieć lepszą posadkę? Haha! Chyba śnisz! Zmów modlitwę bo.. AAA! - jego świetną wymowę przerwał zombiak, który rzucił się na niego. Nie tracąc cennych sekund znów ruszyłam. Moją nadzieję na to, że już nigdy nie zobaczę Mattiego szybko zniknęła.. słysząc strzał odwróciłam się w jego kierunku i widząc jak Mateusz ściąga z siebie martwego potwora zaczęłam spierdalać.
Po dwóch minutach szybkiego biegu zmęczona stanęłam aby zaczerpnąć powietrza. Lecz zobaczyłam jak w oddali krzaki zaczęły się poruszać dając mi znak, że nie jestem bezpieczna. Znów przyśpieszyłam kroku.
Biegnąc coś szarpnęło mnie za rękę .. moje myśli skierowałam na Mateusza, który pewnie mnie dogonił albo na dziury w mojej ręce pozostawione po wcześniejszych torturach .. muszę cos w końcu z nimi zrobić ... jednak odwracając głowę ujrzałam, że przeszkodą była bransoletka od tego skurwysyna, która zaczepiła się na drzewie. Szarpałam w jedną i drugą stronę.. nic. Złapałam wolną ręką za nadgarstek i ciągnęłam do siebie... też nie pomogło... trząsającą dłonią ze strachu próbowałam odczepić ją.
- O proszę! - moją walkę z jebaną bransoletką przerwał mi głos Mateusza, który nie biegnąc już powolnym krokiem przybliżał się do mnie - Coś cię zatrzymało? Haha.. To teraz płacz! - skierował lufę prosto na moją głowę. Byłam pewna, że już po mnie jednak widząc zombiaka, którego nie zauważył podchodzącego do niego spróbowałam go rozproszyć.
- Czekaj! Daj mi przynajmniej coś powiedzieć!
- Dobrze... ale szybko - widać było, że był zadowolony iż zaraz mnie zapierdoli.
- Chcę cos ci powiedzieć! Mimo tego wszystkiego to.. naprawdę ciebie.. - ucichłam na moment zauważając, że Matti skupił swoją uwagę na mnie, a nie na truposza, który zaraz go ujebie dodałam - nienawidzę! - wykrzyknęłam pełnym złości głosem. Ten popatrzył się z pytającą miną, a zaraz potem wydał z siebie krzyk bólu spowodowany tym, że jest jedzony żywcem.
Nie zwracając uwagi na jego krzyk w końcu uwolniłam się. Zanim ruszyłam dalej popatrzyłam po raz ostatni na niego. Był przerażony, oczy miał we łzach. Zerknął na mnie licząc na litość z mojej strony jednak nie doczekał się. Dodałam oschle:
-Żegnaj.. - i zostawiłam go cierpiącego. W oddali usłyszałam jego ostatnie słowa co poruszyło moim sercem...
- Sylwia! Kochałem Cię! Naprawdę!
+++++++++++++++++++++++++
Dziękuję za ponad 500 wyświetleń i za każdy głos! *.* <3
CZYTASZ
Jestem Zombie
HorrorHistoria toczy się wokół 17-letniej Sylwii. Prowadziła spokojnie życie, pomijając ciągłe kłótnie w domu. Pewnego dnia w telewizji ogłoszono epidemię wywołaną przez virusa . Kiedy cały świat został przejęty przez plagę zombie Sylwia zostaje ugryziona...