Rozdział 17

792 55 0
                                    

Obudziły mnie jęki zombiaków maszerujące koło sklepu. Nadal leżałam na górnej półce rozmyślając:

-Wstanę, wyjdę z tego minimarketu, a potem co? Gdzie mam się udać? Do bazy gdzie pewnie już jestem przekreślona? Zapewne Matti chcąc się zemścić rozpowiedział jakieś brednie na mój temat oraz spotkałabym Marzenę, a nie wiem co mam już o niej myśleć.. kocham ją jako przyjaciółkę, nie jako dziewczynę .. Roman? Ani mi się śni .. nie pokażę mu się na oczy ... na pewno nie wybaczyłby mi tego, że zabiłam jego dzieci jak i żonę.. mogłabym spróbować namówić ich żeby mnie przyjęli do siebie .. jednak jakby to nie wyszło to co wtedy? Zapewne zjedliby mnie .. dziwnie to brzmi .. Co z moją ... no tak.. przecież ja nigdy nie miałam rodziny .. jednakże chciałabym wiedzieć co z Luckiem, matką i ze starym ... nie ... wycofuję nie mam do nich za grosz szacunku.. co ja im zrobiłam?.. - do moich oczy napłynęły łzy.

Zrozpaczona nadal nie ruszałam się z miejsca wsłuchując się w odgłosy umarlaków.

W końcu postanowiłam, że najrozsądniej i najlepszą opcją jest powrót do bazy.. może nie będzie tak źle?

Zeskoczyłam z góry kierując się do tylnego wyjścia, które znalazłam i wybiegłam w stronę mojego celu. Biegnąc przez las wahałam się jeszcze czy dobrze robię.. Jednak nic mi nie pozostało aby się przekonać.

Będąc już pod płotem oddzielającym naszą bazą od lasu pełnego trupów, poczułam szybsze bicie mojego serca.

-Znowu człowiek? - powiedziawszy jak na zawołanie zaczął mi burczeć brzuch.. Już powoli nie wytrzymywałam zastanawiając się kiedy pęknę.. może wtedy przemienię się w prawdziwego zombie? .. To się okaże w przyszłości..

Przeszłam przez płot i po kryjomu udałam się do mojego mieszkania. Niestety zauważyłam, że koło mojego pokoju stoi Sylwester.. czy nie zasługuję na trochę prywatności i  czy wszyscy muszą ją naruszać?

-O! Jest nasza zguba! - odezwał się dowódca, a w głosie można było wyczuć ironię - Gdzie ty byłaś? Czemu nie wróciłaś?

-Bo nie.. - odpowiedziałam oschle i weszłam do środka pokoju. Już miałam zamykać drzwi jednak Sylwek uniemożliwił mi to blokując nogą.

-Za 10minut widzę cię u siebie.. czy to jasne? - poważnym głosem rzekł do mnie.

-Ta .. - odpowiedziałam obojętnie i kiedy zabrał nogę zamknęłam drzwi przed jego nosem. Położyłam się na łóżku i patrząc w sufit rozmyślałam nas całą tą sprawą.

Po 20 minut jak poparzona wstałam i ruszyłam prosto do Sylwestra.

-Kurwa miałam być u niego 10minut temu.. - powiedziałam sama do siebie.

Weszłam do budynku, w którym znajdował się pokój mojego szefa jak i Mattiego. Przechodząc obok pokoju tego chuja, który mnie skrzywdził po moim policzku poleciała mała łezka. Stojąc na przeciwko drzwi od gabinetu Sylwestra zapukałam.

-Proszę! - na wezwanie weszłam do środka. Jego gabinet nie różnił się zbytnio od Mateusza. Jedynie ściany były koloru ciemno- niebieskiego ale nic poza tym.

-Usiądź.. - poważnym tonem rzekł do mnie mój dowódca pokazując dłonią na fotel na przeciwko niego. Gdy usiadłam zaczął swój monolog:

- Sylwia... Jak dotąd byłem bardzo zadowolony z twojej pracy i ogólnie z ciebie .. Jednak informacja od - Mattiego, tak? zgadywałam w myślach - Marzeny mnie nie zaniepokoiła.. - co? Marzena?

-Ale co powiedziała? - spytałam zdezorientowana.

-Prawdę .. To, że miałaś romans z moim przełożonym, Mateuszem, oraz to, że jesteście razem z Marzeną.. - mówił spokojnym głosem.

-Co? Nie, nie, nie! - próbowałam się wytłumaczyć - Marzena i ja razem? Co? To nie porozumienie! Fakt wyznała mi, że coś do mnie czuje ale powiedziałam jej, że nic z tego nie wyjdzie! A z Mattim .. fakt... byliśmy razem ale zerwałam z nim niedawno..

- Niedawno?! - zmienił ton głosu i zbulwersowany ciągnął dalej - Ile to trwało, co? Jesteś kurwą! Kłamcą! Zwykłą suką, która szuka wygodnej posadki! Powiem ci coś jeszcze! - palcem skierował na mnie grożąc mi - Spróbuj coś zrobić, spotkać albo nawet rozmawiać z Tomkiem to pożałujesz, że się urodziłaś, rozumiesz?! Od dzisiaj pracujesz na polu pilnując bramy sama .. SAMA! A teraz wypierdalaj! - mówiąc to wskazał palcem już nie na mnie ale na drzwi.

Do moich oczu napłynęły łzy i nic już nie powiedziałam tylko wstałam, wyszłam i pobiegłam do mojego lokum. Będąc już w pokoju zaczęłam ryczeć. Czemu wszyscy mnie obrażają? Krzywdzą? Może faktycznie jestem nic nie wartą suką?

- Tak.. - powiedziałam sama do siebie podnosząc wzrok do góry i uspokajając się - myślą, że jestem tylko zwykłą kurwą? To pokażę im co potrafi ta kurwa..

Wstałam. Z komody zabrałam nóż chowając go do tylnej kieszeni i wyszłam z mieszkania.

-Sylwia! - usłyszałam tą szmatę.. - przepraszam, rozumiesz? - szła tuż za mną nie przyjmując do wiadomości, że mam gdzieś jej tłumaczenia - Zrozum! Byłam zła, że tak zareagowałaś i dlatego powiedziałam! Wybacz! - położyła dłoń na moim ramieniu jednak nie na długo. Odwróciłam się do niej i z całej siły odepchnęłam do tyłu, a że byłyśmy tuż przed budynkiem, w którym znajduje się ten skurwiel, głową uderzyła o leżące obok ogromne kamienie. Złapała się za głowę i zaczęła płakać. Zauważyłam krew lecącą z jej głowy.. chyba mocno ją popchnęłam..  ale nie przejmując się nią ruszyłam w stronę mojego celu. W drzwiach usłyszałam jej krzyk:

-Ty potworze!

-A żebyś wiedziała - szepnęłam i będąc przed schodami prowadzące na górę powiedziałam -Więc.. czas zacząć moją zemstę..

Jestem ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz