Rozdział 26

691 45 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca padające przez okno na moje łózko. Stwierdziłam, że i tak już nie zasnę więc wstałam, ubrałam się w szarą bluzkę z japońskimi znakami, dziurawe, czarne jeansy, włosy spięłam w wysokiego koka, wzięłam ze sobą tylko nóż i zeszłam na dół. Będąc koło kuchni poczułam głód. W połowie drogi do lodówki skapnęłam się, że przecież nie mam tu jedzenia tylko znajduje się ono w podziemiach. Po założeniu butów wyszłam z domku. Na drodze biegały już radośnie dzieci bawiące się w berka. Wśród gromadki zauważyłam małą czerwonowłosą dziewczynkę. Ucieszył mnie widok bawiącej się Celiny z innymi dziewczynkami. Przechodząc koło nich usłyszałam głos małej.

- Mamo! Zobacz! - odwróciłam się i zobaczyłam jak Celina robi gwiazdę chwaląc się mamie siedzącą na ławeczce nie opodal niej.

- Super! - odpowiedziała jej i klaskała. Celinka podbiegła do niej i się z nią przytuliła. Zrobiło mi się ciepło na serduszku jak i w tym samym momencie poczułam głód. Odwróciłam wzrok i ruszyłam w stronę masarni. Weszłam przejściem, które pokazał mi Aaron. Otworzyłam drzwi i zastałam jakąs parę z reklamówką w dłoniach. Staneli koło komory będącej obok drzwi. Wtedy mężczyzna podniósł rękę i zawołał:

- Mam! - i jak na zawołanie podszedł do niego wysoki, blond włosy mężczyzna wyłaniający się zza drzwi, za którymi odbywały się tortury.

- Które? - rzekł od niechcenia do pary wkładając rękę za komorę. Po chwili woda zaczynała opadać, a części ciała spadły na dół.

- Lewa ręka i dla mojej ukochanej tułów - schylił się ku sprzedawcy szepcząc z lekkim uśmiechem - Ma okres i jest bardzo głodna!

- Głupku! - odezwała się kobieta lekko uderzając go w bark śmiejąc się przy nim. On się tylko uśmiechnął łapiąc jej dłoń.

- Dobrze jedna ręka i tułów raz! - odezwał się sprzedawca otwierając przeźroczystą szybę trzymając już jakąś reklamówkę w jednej dłoni, a w drugiej szczypce, którymi chwycił pożądane części ciała. Spakował je do naprawdę olbrzymiej reklamówki i podał ją parce mówiąc z uśmiechem na twarzy:

- Smacznego i zapraszam ponownie! - podziękowali mężczyźnie i wyszli z pomieszczenia. Gdy odprowadziłam ich wzrokiem spojrzałam na sprzedawcę. Ten zmienił wyraz twarzy i znowu stał się gburem mówiąc do mnie:

- Nie znam cię.. czego szukasz?

- Aaron powiedział, żebym przychodziła tu kiedy będę głodna więc..

- Ehh.. - westchnął - No dobrze. To rozglądnij się za czymś, a jak znajdziesz to daj znać. - i zniknął za drzwiami.

Ruszyłam z miejsca i przyglądałam się komorom. Myślałam, że będę odczuwała wstręt i obrzydzenie jednak wtedy zapragnęłam poczuć ich smak. Ominęłam jedną, drugą, trzecią wpatrując się na twarze. Stanęłam przy czwartej komorze. Na górze widniał napis "świeże". Opuściłam wzrok na głowy i serce zaczęło mi bić jak szalone, dreszcze zawitały na mojej skórze, zimny pot zaczął lecieć mi po twarzy, a całe ciało sparaliżował strach. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Chciałam podejść bliżej do szyby jednak nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Wargi zaczęły mi się trząść, a jedyne słowa, które potrafiłam wydusić to były:

- M-ma-ma?!.. T-ta..t-a?! - w tym momencie nogi zrobiły mi się jak z waty i upadłam na ziemię szlochając na całe pomieszczenie tak głośno, że aż sprzedawca zza metalowymi drzwiami był w stanie mnie usłyszeć.

Wyleciał z nich jak poparzony i podszedł do mnie mówiąc:

- Ej! Co się stało? Mała! - kucnął koło mnie i próbował przytulić się jednak kiedy poczułam jego ręce przy moim ciele odepchnęłam go i wstałam biegnąc do wyjścia. Ludzie patrzyli się na mnie z pytającą miną. Będąc na przeciwko drzwi Aarona zapukalam. Czekałam z mieszanymi uczuciami na otworzenie się drzwi. Kiedy to się nastąpiło wparowałam do środka i zaczęłam się wydzierać:

- Zabiłeś moich rodziców! Ty potworze!! - zaczęłam go bić z łzami w oczach.

- Czekaj! Sylwia proszę uspokój się! Sylwia! - próbował odciągnąć moje dłonie od niego. Widział w moich oczach rozpacz. Nie wiedział co zrobić..

- Nienawidzę cię, rozumiesz?! - dopuściłam tą bezsensowną walkę i z opuchniętymi oczami wyszłam z jego domu. Biegłam nadal rozpaczając w stronę bramy.

Kiedy byłam dość niedaleko niej zobaczyłam jak właz się otwiera i wjechał ogromny bus. Zatrzymałam i przyglądałam się pojazdowi. Nie zauważyłam nawet, że Aaron stał już obok mnie mówiąc:

- Co tak długo im zeszło? - zastanawiał się przez chwilę co zdezorientowana patrzyłam na niego jakby miał kontynuować swoją wypowiedź. Z busu wyszła wysoka, szczupła blondynka, a za nią trzech mężczyzn. Dwóch szatynów i jeden niebieskowłosy faceci uważnie mnie obserwowali. Jednego z nich rozpoznałam. Był to 18-letni mężczyzna z niebieskimi włosami, piwnymi oczami, szczupłą sylwetką i z różnymi bliznami na rękach. Były one dość głębokie i stare.. On również skupił swoją uwagę na mnie najpierw ze zdziwioną miną co później się przemienił w złowieszczy uśmieszek. Podszedł do mnie co reszta była również zdezorientowana jak i Aaron.

- Witaj Sylwia! Pamiętasz mnie? - po tym pełnym pewności siebie głosem byłam pewna, że się nie pomyliłam. Był to najlepszy przyjaciel Daniela jak i również mój oprawca.. Nikt się nie odzywał i obserwowali jak potoczy się te niespodziewane spotkanie.

- Sylwia.. - rzekł Aaron - Znasz go?

Odpowiedziałam głosem pozbawiony żadnej pozytywnej emocji, jedynie pełnym nienawiści i żalem słowo:

- Rafał..

Jestem ZombieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz