Rozdział 16 Potęga zawiodła

6 1 0
                                    

Dashie, Ming, Gabriel, Arachnoel, Altair, Surtur wyszli przez wrota akademii magów na ośnieżone stoki góry i zaczęli się kierować do lasu w którym to mogli spotkać Kamil. Kiedy to nagle wyskoczyło na nich czterech ludzi ubranych jak Altair, jednak każdy z inną bronią jeden miał miecz dwuręczny, drugi miał sztylety, trzeci miał łuk, czwarty miał kusami gama. Altair rozglądał się jak szalony z oczami pełnymi niedowierzania na widok braci. Nagle jeden z nich powiedział coś w języku krain wschodu zamiast wspólnego. Gabriel przetłumaczył to jako wyzwanie na pojedynek z wielkim mistrzem Odinarem, a oni mają dopilnować by dotarł w wyznaczone miejsce do walki. Dashie odmówił pojedynku z mistrzem Odinarem przez co został zaatakowany przez posłańców. Posłaniec z mieczem zaatakował znad głowy niczym wicher, lecz Dashie zdążył zablokować atak mrocznym mieczem i pozostałe trzy klingą ognia. Gabriel odepchną ich falą wiatru na bezpieczną odległość, po czym jeden staną w płomieniach zaklęcia Surtura. Altair stał jak zmieniony w kamieni z nie obecnym wzrokiem i sztywnym ciałem. Wojownik ze sztyletami ruszył na Dashiego celując prosto w serce samuraja, który uskoczył i nie został nawet zadrapany sztyletami z dziwnym symbolem wyglądał jak zamrożony miecz w okręgu. Kiedy wylądował wojownik z kusami gama oplótł szyje Dashiego łańcuchem zaczynając go dusić starając się przygwoździć go nogą do ziemi. Kiedy Dashie zaczynał mieć mroczki przed oczami gardło zabójcy przeciął sztylet Minga luzując łańcuch na szyj przyjaciela. Jednak nie zdążył wstać jak dwuręczny miecz atakowało i nikt nie zauważył, kiedy bułat Altaira znalazł się pomiędzy Dashie i zabójcą.
-"Altair pomożel me wróciel el Muspelsu jki borther(Altair pomóż mi wrócimy do Muspelsu jako bracia)"-powiedział zabójca.
-"Musel zobel, zem zrozumel, musel poczuel bole w sere, abo mel odwagle(Musiałem zobaczyć, żeby zrozumieć, musiałem poczuć ból w sercu, aby mieć odwagę)" - powiedział Altair. Następnie wyrzucił miecz dwuręczny wroga w górę przebijając go mówiąc "wyrzekam się was bracia". Kompani nie pytali Altaira czemu wyrzekł się swoich braci w zakonie, ani co znaczyły jego słowa Altair natomiast zmienił szaty na czarny strój podobny do szat zabójców. Ale Dashiemu nie dawał spokoju symbol widniejący na klindze sztyletu zabójcy miał wrażenie, że gdzieś już go widział wcześniej. Kiedy dotarli do lasu wyskoczył na nich człowiek wyglądający jak w połowie demon ognia, a tuz za nim biegła Kamil w czerwonej sukni i białych pantofelkach. Demon krzykną do niej by uciekała jak najdalej do jakiegoś zamku Jo'Rakha, a on się nami zajmie i będzie ubezpieczał tyły jak będzie biegła. Przeciwnik rzucił się na Gabriela stojącego za ścianą wody i trzymającego halabardę ognia w rękach wykierowaną w przeciwnika. Kiedy nieprzyjaciel miał już przeskoczyć przez wodną barierę zadając obrażenia pazurami, nagle oplotła go sieć Arachnoela stojącego kilka metrów za nim. Dashie i Ming postanowili wykorzystać okazję do ataku ruszając na wroga od tyłu szybko dobywając miecze celując w nogi potwora. Ten jednak rozerwał sieć i uderzył potężnym ramieniem dwóch samuraj, po czym rzucił kulą ognia w stronę Altaira który przeskoczył nad nią przeskoczył rzucając w potwora dwa sztylety. Bestia zawyła z bólu jak trafiły go sztylety prosto w pierś i zaszarżował na Surtura stojącego pomiędzy dwoma drzewami i mamrocącego pod nosem zaklęcie mające na celu unieruchomić potwora nim kogoś z nich zabije. Surtur jednak nie zląkł się bestii szarżującej na niego dłońmi zrobił okrąg, następnie x, pięść za pięścią, a na końcu trójkąt krzycząc jarhe co znaczyło stój. Cała mantra brzmiał zin toln inger jarhe co Surtur przetłumaczył "nakazuje ci bestio stój" tak czy siak zaklęcie zadziałało tak jak miało wróg staną w miejscu i przestał się poruszać i tym bardziej nie mógł atakować, ani bronic Kamil przed nimi wystarczyło ją tylko złapać zanim dotrze do zamku Jo'Rakha. Podzielili się na trzy zespoły po dwóch, bo w ten sposób mieli większe szanse ją znaleźć Kamil zanim dotrze do kryjówki Jo'Rakha. Dashie z Arachnoelem ryszyli tą samą ścieżką co Kamil, Ming z Altairem poszli bardziej na wschód, a Gabriel z Surturem bardziej na zachód wszyscy postanowili się spotkać na końcu ścieżki, którą pobiegła Kamil. Po kilku minutach Dashie razem z Arachnoelem zobaczyli przed sobą Kamil, która biegła jak oszalała przed siebie. Arachnoel próbował złapać ją siećą jednak biegła za szybko, by sieć mogła ją dosięgnąć. Na szczęście dla Dashiego i Arachnoela z drugiej strony biegli w ich kierunku Gabriel i Surtur gotowi próbować złapać Kamil i jak by miała jakiegoś asa w rękawie gotowi do walki. Kamil skręciła w lewo na widok Gabriela i Surtura mając nadzieję uniknąć spotkania z nimi i kim kolwiek innym puki nie dotrze do kryjówki Jo'Rakha. Jednak ona nie wiedziała, źe pobiegła prosto w ręce Minga i Altaira którzy byli gotowi ją złapać z zaskoczenia. Zaskoczyli z drzew łapiąc Kamil i dołączyli z nią do reszty drużyny wiążąc jej ręce.
-"Co teraz ze mną zrobicie"-zapytała Kamil.
-"Mamy zamiar zabrać cię do akademii, by Jo'Rakha po ciebie przyszedł"-powiedział Dashie.
-"Surtur sam dobrze wiesz co oferuje Jo'Rakha sam byłeś jednym z nas"-powiedziała Kamil.
-"Ale jak zwróciłem z tej zgubnej ścieżki puki była szansa i akademia przyjęła mnie na nowo i przebaczyli mi winy zapominając o nich, ale dacie jest już za późno Kamil"-powiedział Surtur.
Do akademii magów dotarli wieczorem w godzinach dziewiętnaście lub dwudziestej mrok wziął w objęcia już wszystko w zasięgu wzroku Dashiego i jego przyjaciół. Przed akademią czekał na nich zastępca Malekta, by zaprowadzić więzienia do celi pod akademią natomiast Dashiego i resztę do arcymaga. Malekt wyglądał jak żywy trup w biało czerwonych szatach z wymowny uśmiechem wszystko w porządku wskazał dłoniom, żeby usiedli przy stole i coś zjedli na zebranie sił do walki z Jo'Rakha. Następnego dnia nad ranem wszystkich obudziło oblężenie akademii magów przez Jo'Rakha i jego pół demony. Dashie chwycił miecz tylko w spodniach i butach z mieczem w ręce pobiegł na mury gdzie zastał resztę drużyny w podobnym stanie co on sam, oprócz Arachnoela który dalej spał jakby nigdy nic i do tego tak chrapał jak legion doborowego wojska. Wszyscy poszli się ubrać i obudzić Arachnoela, następnie zaplanować strategię obrony akademii magów mając do dyspozycji stu magów. Surtur wziął dwudziestu magów ognia i stanął nad bramą wejściom, Altair, Ming i Arachnoel stanęli w bramie razem z dwudziestoma pięcioma mapami lodu. Gabriel stał na dziedzińcu z dwunastoma mapami ognia i lodu, a Dashie rozmieścił resztę magów na murach i sam pobiegł ewakuować arcymaga z akademii. Na początku nic nie sprawiało problemu magowie ognia Surtura trzymali pół demony na dystans od akademii, kiedy nagle wybuchną fragment muru robiąc przejście dla wrogich legionów Jo'Rakha. Altair zostawił Arachnoela i Minga w bramie samemu biegnąc w szczelinę w murze mając zatrzymać tyłu ilu da radę po czym się wycofać się do Gabriela na dziedziniec. Altair rozejrzał się i zobaczył lawinę pół demonów z wiedzą możliwości ostatniej walko w życiu złożył razem ręce jak do modlitwy.
-"Azelaty panel ostrzem mogle sprawen able rękel nale chwiejel anel drźalen a nozel celnel a wralnel porżal ale daniel horonel (Azelaty panie ostrzy proszę spraw, aby ręką nie chybiła, ani drżała, noże celne, a wazie porażki, abym zginął honorowo)-powiedział Altair.
Po modlitwie Altair wyjął bułat i ruszył na żołnierzy Jo'Rakha z okrzykiem bojowym na ustach. Gabriel widząc odwagę kolegi postanowił wzmocnić jego siłę zaklęciem o nazwie symbol ochronny otaczając Altaira ochronną powłoką. Surtur kazał trzem magom ognia wesprzeć Altaira w walce i dopilnować, by nie zginął w boju. Dashie biegł krętymi korytarzami do komnaty Arcymaga, by go zabrać z akademii nim dotrą do niego wojska z Jo'Rakha na czele. Tym czasem Surtur tracił swoich magów przez pół demony wiatru, a pół demony ziemi zaczęły wyważać bramę gdzie Ming i Arachnoel szykowali się do stoczenia walki. Brama wygięła się jak gałązka pod silnym wiatrem, a przez nią zaczęli wbiegać wrogowie chociaż magowie lodu chcieli ich spowolnić za pomocą lodowych ścian. Jednak to nie stanowiło dla nich żadnego problemu szli przez lodowe ściany jak, by były z wody. Ming wyciągnął miecz i zaatakował pół demona ziemi zakładając na plecy tarcze co zmieniło ją w skrzydła. Pół demon zamachną się maczugą na Minga i uderzył, lecz miecz światła zatrzymał maczugę i rzuć mieczami wody w oczy oślepiając go. Pół demon w swojej ślepej furii machał swoją maczugą na lewo i prawo myśląc że w końcu trafi w swojego oprawie. Ming jednak wzbił się w powietrze i unikając ataków maczugą podleciał od tyłu do głowy potwora i ją przebił ją na wylot lądując, potem obok Arachnoela tyłem do pola bitwy. Truchło pół demona i spora ilość sieć Arachnoela zatrzymało na jakiś czas wojska wroga, a tym czasem na bitewnym polu Altair przebijał serca pół demonów wody i wiatru robiąc spory ubytek w armii Jo'Rakha. Mimo to i Altaira dopadało zmęczenie z każdym zabitym wrogiem robił się co raz słabszy i wolniejszy. Kiedy Dashie dotarł do Malekta ten leżał na łóżku razem ze zdjęciami Jo'Rakha za młodu oraz ze zdjęciami swojej żony przed narodzinami syna, a jego twarz była ponura i smętna, usta zaczęły się ruszać jakby chciał coś powiedzieć Dashiemu. Tymczasem Altair i pozostały przyżyciu mag ognia wycofali się na dziedziniec póki mieli na to szansę, a dziurę zatkali ścianą ogni żeby utrudnić wrogowi drogę. Surtur widząc jak kule wodne zabijają jego towarzyszy kazał im się wycofać na dziedziniec do Gabriela i jego magów, akurat z wieży Arcymaga wystrzelił jak błyskawica Dashie z Malektem na ramieniu. Wzrok Dashiego latał po polu bitwy zatrzymując się na swoich przyjaciołach i resztkach obrońców, aż w końcu zaczął biec w stronę Gabriela który nie wyglądał na zaskoczonego. Dashie powiedział na ucho to co powiedział mu Malekt mówiąc potem "Dlatego musimy się utrzymać", a z tymi słowami wszystkie mury wybuchły zalewając Dashie i jego przyjaciół gratem drobnych kamieni. Pół demony okrążyły resztki obroniców w kilka minut Jo'Rakha wzleciał w górę za pomocą magi wiatru, a jego zimne martwe oczy utwiły na ojcu przewieszonym przez ramie Dashiego. Jo'Rakha staną przed Dashie i wbił w niego swoje niebieskie jak lód oczy przeszywając go spojrzeniem z lekkim uśmiechem na twarzy zadał Dashiemu jedne proste pytanie.
-"Gdzie jest moja Kamil" - zapytała Jo'Rakha, jednak Dashie nie odpowiedział przez co mag skupił się na Surturze - "Surtur mój towarzysz, mój przyjaciel, mój zdrajca. Występujesz przeciwko mnie po tym wszystkim co ci dałem to dzięki mnie przyzywasz demony to ja sprawiłem, że ból tęsknienia za zmarłą córką znikł, a ty tak mi się odpłacasz."
-"Przejrzałem na oczy nim było dla mnie za późno rozwiałem iluzje, które stworzyłeś moja córka nie powróci nie ważne jak bym się starał, a demony po prostu dałeś mi pewności siebie co pozwoliło mi je przyzwać w akademii osiągnął bym to samo" - powiedział Surtur.
Jo'Rakha odszedł na kilka kroków od nas rozdając rozkazy swoim generałom i żołnierzom, by szukali Kamil na wszystkich piętrach akademii nie mając wracać bez niej. Malekt wydał wtedy jeden długi jęk co oznaczało, że jest na granicy śmierci. Ku zdziwieni wszystkich ostre spojrzenie Jo'Rakha złagodniało i było milsze niż wcześniej. Kiedy do niego podszedł udało się Dashiemu usłyszeć jedno pytanie do Malekta padające z ust złego maga "wszystko dobrze ojcze". Altair chwycił bułat i przyłożył go gardła Jo'Rakha tak szybko, że nawet jego towarzysze to ledwo zauważyli. Pół demony wyszły krok do przodu pokazując pazury i rozpalając w oczach chęci walki, nim Jo'Rakha kazał im się cofnąć do tyłu samemu kopiąc Altaira w kolano wyrzucając jego bułat i chwytając go za gardło. Mag odrzucił go do jego towarzyszy odwracając się do nich plecami mamrocząc coś pod nosem, kiedy w tym samym momencie z akademii wyszła Kamil w eskorcie dwóch pół demonów. Kamil od razu rzucił się w ramiona ukochanego, który się ucieszył na jej widok i rozpoczął przygotowania do rytuał. Jo'Rakha nakazał sługom narysować pentagram na ziemi nakazując na końcach pół demonom innego żywiołu, a sam staną na środku łącząc ręce. Nagle w jego rękach pojawiła się kula ognia rozpalając jedno ramię pentagramu jak lód pokrył kule kolejne ramie zaświeciło się na niebiesko, kiedy kule pokryła ziemia jedno ramie zaświeciło na brązowo jak wiatr rozwiał ziemną warstwę ramię pentagramu zaświeciło na biało. A kiedy uderzyła błyskawica ostatnie ramie pentagramu rozbłysło granatem i na Jo'Rakha pojawiła się fioletowa zbroja z wielkim okiem na piersi. Zacisną ręce w pięść łącząc je ze sobą i tupiąc nogą tworząc rozpadlinę kierującą się do ocalałych, nagle z grupy skazańców wyszła osoba w brązowej szacie i z laską u boku podnosząc dłoni ukazując tatuaż otwartego oka z niebieską tęczówką. Nagle ziemie zaczęła się zasklepiać jak by nigdy nic wracając pod stopę Jo'Rakha. Ten jednak ponownie tupną tworząc kolejną rozpadlinę zablokowaną tatuażem oka.
-"Jakim cudem, to niemożliwe! Kim jesteś?!" - wykrzyknął Jo'Rakha z obłędem w oczach.
Tajemniczy osobnik zrzucił szatę ukazując po trzy magiczne pasy na przedramionach i przypaloną do połowy pleców pelerynę. Klatę miał odsłoniętą włosy mu sterczały zaczesane do tyłu były koloru zachodzącego słonica, a miał oczy miał białe bez tęczówek i źrenic mówiąc prosto był ślepy.
-"Jestem Widzący dawniej zwany Garizonem twórcą magi, której używasz" - powiedział Widzący.
Jo'Rakha klasnął dłońmi wywołując fale wiatru kierującą się w stronę Widzącego, który chuchną rozwiewając wiatr. Widzący uniósł drugą rękę ukazując oko z czerwoną tęczówka, które wybuchło słupem ognia w kierunku Jo'Rakha wypalając trawę. Mag w fioletowym pancerzu skoczył nad płomieni strzelając strumieniem wody w widzącego, który ukazał oba oczne tatuaże wchłaniając wodę i tworząc z niej długi podwójny miecz. Widzący zamachną się i ruszył na Jo'Rakha, który stworzył identyczny miecz z ziemi blokując atak wroga. Ślepy wojownik puścił jedną ręką swój miecz wyciągając zza pleców sztylet z okiem na rękojeści i runami na ostrzu chcąc zadać ranę w klatę maga, który odskoczył upuszczając swój miecz przez co od razu się rozpadł. Jo'Rakha uniósł rękę ku niebu wzywając pioruny i kierując je w stronę Widzącego, który rozłożył ręce i uniósł głowę mrużąc ślepe oczy. Nagle ogromna błyskawica poleciała prosto w Widzącego dalej stojącego z rozłożonymi rekami, jakby czekał na znak od Boga. W momencie w którym Widzący miał dostać piorunem wyskoczył przed niego osoba w srebrnej zbroi i ze srebrnymi skrzydłami z diamentowym mieczem w ręku, a hełm sprawiał że wyglądał jak Akars anioł bitew. Widzący nie wiedział co się stało puki jego przyjaciel nie dotknął go w ramię na dobry znak. Srebrny Anioł wzbił się w niebo co sprawiło że jego miecz rozbłysł wszystkimi kolorami tęczy, po czym runą ja meteor na Jo'Rakha i jego wojsko przecinając jednego pół demona na pół lądując. Wojownik uniósł miecz wysoko obracając nim tworząc fale energetyczne zabijając kolejne pół demony Jo'Rakha. Uniusł miecz nad głowe zaczynając nim obracać zabijając pół demony falami uderzeniowymi. Jo'Rakha wysłał promieni energetyczny prosto w serce srebrnego anioła, jednak drogę zablokował Widzący chcą obronić przyjaciela. Widzący padł na ziemie z dziurą w pierś, bez życia z zamkniętymi powiekami i prawą ręką wyciągniętą w strone uśmiechającego się Jo'Rakha. Nagle na szyj mu rozbłysł amulet w krztałcie smoka o dwóch fioletowych oczach, a kiedy zgasł Widzący wstał bez śladu po ranie na pierś. Srebrny anioł poklepał Widzącego po plecach i podał mu swój diamentowy miecz, a Widzący w jakimś sposobem połaczył oba ostrza tworząc tak przez niego nazwany boski miecz anwatzer. Widzący posłał fale energi niszcząc zbroje Jo'Rakha i zabijając wszystkie pół demony w pobliżu, a srebrny anioł szybko podleciał i skół go w łanicuchy i dwóch Strażników odprowadzili Jo'Rakha do jego celi.

Kroniki Krainy Kajtea Tom 1 Powrót Shogunów ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz