Gabriel obudził się na mokrym piachu jakiejś wyspy z ustami pełnymi wody. Zaczął się nerwowo rozglądać za ojcem i przyjaciółmi. Po kilku minutach ruszył wzdłuż plaży z nadzieją na znalezienie kogoś z przyjaciół lub załogi statku. Gabriel miał wrażenie jakby maszerował kilka godzin i miał już przestać i porzucić nadzieje na znalezienie ich, kiedy nagle jego oczom ukazał się nie przytomny Dashie. Podbiegł do niego szybkim krokiem i obrócił na plecy ukazując ranę w boku z wbitym kawałkiem deski. Gabriel chwycił go pod pachy i wciągnął trochę w głąb lądu opierając o drzewo. Kiedy zapadła noc Dashie się obudził i próbując wstać poczuł piekący ból w boku siadając natychmiastowo pod jego wpływem. Zobaczył rozpalone ognisko i przy nim Gabriela ogrzewającego ręce. Powoli się do niego przyczołgał i spojrzał pytająco na niego, a Gabriel opowiedział mu o wydarzeniu na statku i tajemniczym Irnitusie. Dashie spojrzał w żar ogniska i zamyślił się nad słowami syna o Irnitusie. Następnie zapytał o swoją ranę, a Gabriel szybko mu odpowiedział że musiał wpaść na jedną z desek będących niegdyś ich statkiem.
-"A co z resztą znalazłeś jeszcze kogoś" - zapytał Dashie.
-"Niestety tylko ciebie, a i przy tym musiałem się nachodzić" - powiedział Gabriel.
-"Rano pójdziemy poszukać reszty co może na zająć sporo czasu" - powiedział Dashie.
Po tych słowach umieścił sobie dużą ilość liść pod głowę dla wygody i powoli zasną przy gaszącym się ognisku. Nazajutrz Gabriel zebrał trochę owoców z pobliskich drzew i pitną wodę, a następnie pomógł się podnieść Dashiemu i ruszyli szukać przyjaciół. Szli prze gęsto zarośniętą puszcze co chwile przecinając lijane, a słonica promieni prawie nie widzieli cienie liść drzew ich pokrywały. Ziemia była sucha co oznaczało brak opadów od kilku dni lub wielu miesięcy. Dashie powłóczył nogami potykając się o ledwo widoczne korzenie drzew i sycząc z powodu piekącej rany. Gabriel postanowił że przystaną na chwile, by Dashie mógł odpocząć nie minęła minuta jak usłyszeli dźwięk łamanych gałęzi i szeleszczących liść. Gabriel przywołał ognistą halabardę i ruszył w kierunku z którego dochodził dźwięk, kiedy wyskoczył zza drzew ujrzał twarze Altaira i Surtra. Oboje wyglądali jak wyjęci tygrysowi z gardła białe szaty Surtra pokrywało błoto i liść oraz spora ilość niewielkich dziur. Altair na swojej czarnej szacie miał liczne dziury i błoto oraz buty wyglądały jak by miały się zaraz rozpaść.
-"Przyjaciele nigdy się nie cieszyłem tak na wasz widok" - powiedział uradowany Gabriel.
-"I na wzajem Gabrielu, ale schowaj ognistą halabardę proszę" - powiedział płynie we wspólnym Altair.
Gabriel na szybko opowiedział Surturowi i Altairowi jak znalazł rannego Dashiego na plaży, jak go prowizorycznie opatrzył oraz jak ruszyli ich szukać. Surtur opowiedział mu jak morze wyrzuciło go na brzeg i ruszył w głąb lądu szukając przyjaciół znajdując Altaira w dżungli walczącego z kilkoma lisenami(demony przypominające lisy). Idąc dalej przez kilka godzin kiedy nagle usłyszeli odgłosy walki od razy biegnąc w ich strunę zostawiając Dashiego w tyle. Wychodząc zza drzew zobaczyli jak Ming i Arachnoel walczą z czarnymi panteratami(demony przypominające pantery). Sześciu Altair ogarną wzrokiem wyjmując bułat i do walki ruszając w jednego nożem rzucając. Gabriel przywołał ognistą halabardę skacząc na jednego i odcinając mu nogę, a następnie przebijając serce na wylot. Surtur zamroził jednego rzucając w niego potem kulą ognia rozbijają go na kilka kawałków. Ming przywołał miecze wody i zaatakował dwóch następnych odcinając im nogi, a po przewróceniu głowy. Ostatniego Arachnoel oplutł siecią i przebił demonicznym mieczem. Ming i Arachnoel ucieszyli się na widok znajomych twarzy, jednak dziwili się na brak widoku twarzy Dashiego. Po chwili rozglądania zobaczyli go opartego o drzewo z ciężkim oddechem i ręką przyciśniętą do boku z raną. Kiedy opadł na ziemie Ming i Arachnoel od razu do niego podbiegli ze zmartwieniem w oczach. Dashie ciężko łapiąc oddech powiedział że powinni wracać na plaże i tam rozłożyć tam obóz z czym zgodziła się cała piątka.
Po powrocie na plaże rozdzielili po między sobą zadania: Surtur miał rozpalici ogieni na noc, Altair zrobici zwiad w okolicy, Ming i Arachnoel mieli zebraci jedzenie i wode, Gabriel miał rozstawici namioty i monitorowaci stan Dashiego. Do wieczora był rozłożony obóz, zebrane pokazine zapasy owoców i mięsa okolicznych zwierząt oraz przeprowadzony dogłębny zwiad terenu. Kiedy zapadł zmrok Surtur w mgnieniu oka rozpalił ognisko i zaczoł opiekaci nad nim mięso dzika. Dashie leżał nie przytomny w namiocie szpitalnym, a obok niego klęczał Gabriel zmieniając mu opatrunki. Kiedy dzik się przyrumienił to Altair go podzielił na sześci porcji, a Ming przyniósł wode do popicia. Kiedy wszystko już było gotowe Dashie się obudziłvi strzępem sił ruszył w kierunku swoich przyjaciół i syna. Wszyscy zdziwili się widząc go na nogach idącego w ich strone powolnym krokiem. Usiadł pomiędzy Mingiem i Altairem sycząc przytym z bólu.
-"Nie powinieneś wstawaci z namiotu ojcze przyniusł bym ci posiłem" - powiedział Gabriel.-"Nie rób ze mnie inwalidy synu, to że jestem ranny nie znaczy że nie moge zjeść z wami posiłku. Jeszcze daje rade chodzić." - powiedział Dashie.
Dashie chwycił prowizoryczny talerz z porcją pieczonego dzika w towarzystwie dwóch jabłek oraz paru malin. Kiedy zbliżył do siebie talerz z posiłkiem jego ręce zaczeły drżeci jakby trzymał je w mrozie. Położył talerz na kolanach i prostując palce ręki sięgnoł po bukłak zimnej wody. Wzrok wszystkich obserwował ruchy Dashiego jak jadł dziczyzne i maliny oraz popijał je wodą. Kiedy wstał z bólem i ruszył w stronę namiotu to nagle stracił przytomność i runoł w piach. Kiedy następnego dnia po południu otworzył oczy ujrzał zmartwione oczy Gabriela, który uwarznie przyglądał się ranie. Gabriel nie zauważył że Dashie się obudził spróbował wyjąci z rany fragment deski, lecz szybko przestał kiedy usłyszał krzyk ojca. Wtedy do namiotu wszedł Altair z bułatem w prawej ręce i nożami do rzucania w lewej. Zaraz za mnim wszedł Surtur z uśmiechem na twarzy i śmiechem wydobywającym się z gardła.
-"Prędzej go zabijesz a nie wyleczysz" - powiedział ze śmiechem Surtur.
-"Nie mam wiedzy medycznej mojej matki" - powiedział Gabriel - "Gdyby ją miał było by inaczej."
Po tych słowach cała trójka wyszła z namiotu i zaczeła szykować obiad. Nagle woda zaczeła się kręcić tworząc zwierze z wody. Do którego podbiegł Ming z wyciągniętą bronią.

CZYTASZ
Kroniki Krainy Kajtea Tom 1 Powrót Shogunów Żywiołów
FantasyHistoria tak zwanego mrocznego samuraja i jego przyjaciela samuraja światła. Opowieści jak pokonywali swoich przeciwników i jak z wrogów stali się przyjaciółmi by stanąć przed zagrożeniem ze strony prastarego zła.