Rozdział 25 Zwiad do twierdzy diabła

7 1 0
                                    

Dashie i jego ojciec ruszyli od razu na północ od miasta jadąc przez kilka pierwszych minut w ciszy. Kiedy oddalili się od miasta na 100 metrów Ryu zapytał go co się z nim działo przez kilka ostatnich miesięcy, a Dashie opowiedział mu o wyspie demonów, o pojedynku z Kajlterem i grobie Telopa. Stary mag był zdziwiony tym że jego syn znalazł grobowiec Telopa na wyspie pełnej demonów go chroniącym przed wszystkimi. Jechali przez dwa dni i zatrzymali się dopiero przed bramą twierdzy która wyglądała jak wielki mur wzdłuż granicy z Nordlesią lub jak to tubylcy wolą nazywać Midgardem. Dashei podszedł do wrót i popchnął je do przodu otwierając sobie drogę do środka twierdzy, w której były tylko zwłoki żołnierzy i wypalone pochodnie. Jednak oboje słyszeli jak w stronę wejścia ktoś idzie powoli, aż w końcu ujrzeli postać odzianą w niebieski płaszcz, czarnych spodniami i brązowymi kozakami, bez osłony klatki piersiowej z kataną schowaną w czarnej kaburze z rękojeścią owiniętą białym materiałem. Włosy wojownika były białe jak śnieg stojące na jeża zaczesane trochę w tył, a oczy niebieskie jak błękit morza.

-"Kim jesteście że ośmielacie się wchodzić do mojego domu." - powiedział nieznajomy - "szaleniec czy głupiec, biedak czy król, wojownik honoru czy zwykły zbir."

-"Jestem Mroczny Samuraj, sługa Arimike. A to mój ojciec Ryu Karete." - odpowiedział Dashie.

-"Samuraj pamiętam ja was, kiedyś było was tu w brud" - powiedział wskazując na trupy wojowników. 

Dashie rozglądał się po sali walcząc z myślami, a następnie spojrzał na tajemniczego wojownika wpatrując się w jego niebieskie oczy z jednym konkretnym pytaniem. Nieznajomy od razu powiedział że to nie on ich zabił, lecz jeden z wysoko postawionych kayteonian zdradził swój własny naród. Dashie spojrzał na ojca i ujrzał zdziwienie w jego oczach, po czym spojrzał na wojownika w niebieskim płaszczu.

-"Kim jesteś?" - zapytał Dashie.

--------------------------------------------------------------------------------------

Atak na zarete zaczął się niedługo po tym jak Dashie i Ryu wyjechali, bo okazało się że zwiadowca zapomniał powiedzieć że zauważył nordlesów jakieś dwie godziny temu. Rozległ się dźwięk rogu wojennego wroga z rąk osoby w żelaznej zbroi stojącej na czele armii z odsłoniętą głową, ukazując twarz całą pokrytą bliznami i brązową brodą. Oddał róg swojemu podwładnemu i chwycił dwa ciężkie topory z pleców po jednym na rękę kładąc tępe strony na barkach, patrząc prosto na miasta i biorąc głęboki wdech.

-"Mitt navn er Eryk Gunderson! Jeg er leder Nordlesian!" - Wykrzyczał Eryk.

-"Ktoś rozumie?" - zapytał Ming.

-"W wolnym tłumaczeniu na wspólny "Mam na imię Eryk Gunderson. Jestem przywódcą Nordlesian." w wolnym tłumaczeniu." - powiedział Munin.

Armia wroga ruszyła w stronę miasta od razu po przedstawieniu się wodza. Łucznicy nie czekając na rozkaz do ataku zaczęli strzelać w szeregi wroga. Łucznicy z Zarete nieraz udowodnili że są najlepszymi pod gwiazdami nocnego nieba i blasku złotego słonica, a także teraz od ich strzał padali Nordlesi jak muchy. Kiedy wrogowie byli od nich zaledwie kilka metrów przestali ostrzału i schowali się za miecznikami z okrągłymi tarczami. Fala siły nordlesów od biła się od tarcz dając im kilka chwil na zadanie kilku celnych cięci w krtani. Jednak Nordlesi wojownicy byli nie ustępliwi i napierali dalej na mur tarcz zabijając kolejnych żołnierzy tworząc wyłomy w murze, które były natychmiast uzupełniane przez tylni rząd żołnierzy. Łucznicy postanowili wspomóc swoich przyjaciół z mieczami ostrzałem ostrymi strzałami. Wśród wrogich wojowników słychać było tylko okrzyki zadowolenia "Walhalla! Ku ære Odyna Allfar!". Napierające siły wroga zmusiły obrońców Zarete do wycofania się na rynek miejski.

Kroniki Krainy Kajtea Tom 1 Powrót Shogunów ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz