Rozdział 13 Problemy akademi magów

3 1 0
                                    

Po powrocie zaczeli się zastanawiać jak zdobyci klucz do sarkofagu przed Wilczarem bez podróży do krain wschodu, jednak wynikło ja to że ta wyprawa jest nie unikniona. Nagle do kuźni wszedł człowiek  wyglądający na tradycyjnego posłanica krain wschodu ubrany na biało z kapturem w sandałach i skarpetkach razem z laską z orłem na czubku. Skłonił się i rozejrzał po pokoju kuźni po czym jego uwagę przykuła postaci w masce i czarnej szacie, jednak nie zstanawiał się nad tym kim jest ta postaci.
—"Czy jeden z was to tak zwany Mrocznu Samuraj" — zapytał posłaniec.
—"Tak ja, a o co chodzi" — odpowiedział Dashie.
—"Przybywam w imieniu Akademi Magów wschodnich krain prosząc o pomoc ze zbuntowanym uczniem o imieniu Jo'Rakha" — powiedział posłaniec.
Dashie powiedział że się zastanowią co w tej sprawie postanowią zrobić. Posłaniec obrócił się na pięcie i wyszedł zostawiając im list od arcymaga akademi. "Wielki Mroczny Samuraju pisze do ciebie ten list z czystymi zamiarami i nadzieją, że szybko załatwisz te sprawe. Jo'Rakha to mój syn i chciał bym, aby szybko wrócił na ścieżke mądrości" ten list sprawił że Dashie podjoł decyzje, że razem z przyjaciułmi pomoże akademi i powstrzyma Jo'Rakha. Nastempnego dnia rano szybko spakowali się i wyruszyli w droge do miasta Shogunów gdzie był najbliższy port morski. Jechali przez las jun brukowaną ścieżką dokoła były drzewa iglaste i dęby z brązowymi liścimi, nagle z pomiędzy drzew wyskoczył ubramy na biało człowiek z kapturem, brązowymi butami i pasem z nożami oraz z bułate na plecach z opaloną skórą. Chwycił Dashiego zrzucając go z konia i wbijając mu nóż w rękę po czym odskoczył na dwa metry. Kiedy zabójca chwycił rękojeści bułata oplątała mu noge sieci po obróceniu się zobaczył na drzewie Arachnoelego. W tym momęcie dojechali konno Ming i Gabriel z łukami w rękach.
—"Mroczel Samurajil no intrel se no twel sorwel" — powiedział zabójca.
—"Powiedział że mamy nie interesować się nie naszymi sprawami" — powiedział Gabriel.
—"Ser Altair man mastir rakaz sop cel" — powiedział zabójca.
—"Powiedział nazywam się Altair mój mistrz rozkazał cię zatrzymaci" — powiedział Gabriel.
Nie chcąc walczyć z tym całym Altairem pokazał mu list napisany przez arcymaga akademi. Altair przeprosił za swój atak mówiąc że w hierarch krain wschodu arcymag stoi wyżej niż jego mistrz po czym zaoferował swoje umiejętność bojowe i Informacje na temat krain wschodu w ramach przeprosin. Nagle z pomiędzy drzew wyszedł biały koni z siodłem skórzanym i jukami, w których były leki, noże i krótki miecz domyślili się że to koni Altaira i jego rzeczy. Wsiedli na konie i ruszyli w dalszą drogę do krain wschodu i akademi magów. W ciągu godziny dotarli do portu w miesiće shogunów gdzie kupili bilety na prom do miasta Wrocłol w odległość dwunastu kilometrów od akademi magów, lecz podróż nie obyła się bez awantór bo grupa marynarzy przyczpiła się do Altaira z powodu wyglądu. Altair starał się ich ignorować jednak w pewnym momencie nie wytrzymał i wyjął bułat z kabóry po czym zaatakował marynarzy. Trzech zabił z wyskoku, dwóch nożami, a ostatniego powalił i przyszpilił go bułatem do pokładu. Kapitan nie przeją się tym co stało się na pokładzie, bo akurat ci marynarze zawsze sprawiali problemy. Kiedy dotarli do Wrocłola było południe i było słychaci okrzyki kupców i handlarzy licytujących się nawzajem. Chcieli wynając sobie wóz by Arachnoel nie rzucał się w oczy jednak nie mogli się do gadać ze sprzedawcą.
—"Nale, nale tlo złociesz(nie, nie tylko złote)" — powiedział sprzedawca.
—"Nie rozumiem Gabriel ty się do gaduj" — powiedział Dashie.
—"Altair maszl trosz monley(Altair masz troche pieniędzy)" — zapytał Gabriel.
—"Ano(tak)" — powiedział Altair.
Altair przekazał Gabrielowi kilka monet po czym zaczoł się do gadywać przez kilka minut. Arachnoel wsiadł razem z Dashie, Mingiem i Gabrielem do wozu, a Altair zasiadł za lejcami bo znał droge i mowe tutejszych ludzi. Jechali już kilka godzin przez dziurawą leśną drogę prowadzącą przez las Bieszczadel, którego mieli już serdzecznie dość zarówno lasu jak i drogi. Altair krzyknoł do nich że za nimi połowa drogi i pozostało im sześć kilometrów, a następnie że droga zmienia się na troche pod góre bo akademia jest na zboczu góry. Kiedy dotarli do akademi zobaczyli połowe pokrytą śniegiem, a drugą połowe pokrytą lawą która nie spływała niżej, ani nie niszczyła akademi. U wrót stał jeden z magów mający ich zaprowadzici ich do komnat gościnnych gdzie mieli spędzici noc i następnego dnia zjeść śniadanie z arcy magiem. Komnata miała podstawowe meble mieszkalne potrzebne wygodzie gość czyli  łóżko, komoda, szafa, stolik, regał z książkami Dashie usiadł na łóżku które wydało mu się za wygodne ale mogło być. Następnego dnia rano cała piątka poszła do wieży na granicy obu połów gdzie mieszka arcymag akademi. Schody do komnaty były śliskie i kręte oczywiście najwięcej problemów miał Arachnoel z powodu swoich osimu nóg przez co prawie cztery razy się przewrócił, kiedy weszli do komnaty zobaczyli ogromny stół na którym były różnorakie owoce, warzywa, mięsiwa i trunki przy nim siedział człowiek miał niebiskie oczy o białych włosach w połowie biała jak śnieg, a w połowie krwisto czerwona szacie.
—"Jestem Malekt arcymag akademi i ojciec Jo'Rakha" — powiedział Malekt — "Siadajcie wszystko co widzicie pochodzi z ogrodów akademi, a mięso ze stad bydła hodowanych przez nas po śniadaniu omówimy sprawe mojego syna"
Dashie od razu chwycił butelke wina i duży kawał mięsa. Nim podali mu korkociąk otworzył butelke mieczem, a shurikenem pocioł mięso na kawałki. Arachnoel nie zbyt elegancko, bo pajęczyną chwycił winogrona i butelke cydru. Ming załapał trzy jabłka i mandarynki oraz butelke wina. Gabriel złapał kurczaka, trzy mandarynki i pomidory koktajlowe. Altair chwycił kawał wieprzowiny, pomaranicze i butelke bimbru. Malekt chwycił kilka orzechów i gruszek razem z winem jabłkowym. Jak wszyscy zjedli usiadli wygodnie i chcieli zacząci rozmowe w sprawie Jo'Rakha, lecz widaci było że Malekt chciał by odkładaci te rozmowe w nieskoniczoność i jeszcze dłużej.
—"Jo'Rakha był zdolnym uczniem, jednak zboczył ze ścieżki mądrości" — powiedział Malekt.
—"I jak rozumim chcesz byśmy mu to wyperswadowali" — powiedział Dashie.
—"Tak choci wiem że za swoje winy mój syn nie uniknie kary" — powiedział Malekt.
—"Jest sam czy jest ktoś z nim" — zapytał Dashie.
—"Mimo iż jest dość potężny by zawładnąci kraine zebrał wokół siebie zbuntowanych ucznów akademi" — powiedział Malekt —"około dwudziestu magów"
—"Co my z tego będziemy mieli" — zapytał Ming.
—"Spodziewałem się tego. Dam wam coś czego nigdzie nie dostaniecie dar równy pokojowi jaki nam dacie dam wam miecz Tengu ostrze sprowadzające zagłade" — powiedział Malekt.
Po tej rozmowie nasza drużyna wstała od stołu i wyszła z komnaty schodząc po krętych słodach mając zamiar znalezici Jo'Rakha i załatwici te sprawe szybko. Kiedy tylko wyszli z akademi zobaczyli młodego mężczyzne na oko dwadziesicia lat, okryty biało zielonymi szatami z kapturem i torbom z ziołami i miksturami u pasa oraz z kosturem na plecach. Szybko domyślili się że to jest Jo'Rakha, bo postawa i wyraz twarzy mówiły podbije te kraine i cały świat. Nagle na jego twarzy pojawił się kwaśny uśmiech i skłonił się.
—"Jestem Jo'Rakha najlepszy z magów i najpotężniejszy odstompcie ludzie z mojej drogi, a was oszczędze albowiem stoją przed wami problemy akademi magów" — powiedział pewnie Jo'Rakha.
—"Zmuś nas" — krzyknoł Dashie, a Jo'Rakha tylko się zaśmiał.

Kroniki Krainy Kajtea Tom 1 Powrót Shogunów ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz