Rozdział 1 Historia Mrocznego samuraj

155 5 0
                                    

Nazywam się dashie karete wiedz drogi czytelniku że nie jestem wysoko urodzony wręcz przeciwnie me narodziny przyszły w najmniej spodziewanym miejscu w domu kowal i tancerki. Jak kraina długa i szeroka zyskałem wiele imion zarówno złych jak i dobrych rzeźnik, morderca, siewca sierot, siewca wdów. Ale jak każda moneta bywałem dobry bohater, zdobywca, dowódca, król wojowników. Jednakże ze wszystkich mych przydomków przypadło do mnie jedno które nadało mi sławę to mroczny samuraj. Mój ojciec był najlepszym kowalem krainy jego stal był najwytrzymalsza, moja matka była tancerką najlepszą jaka żyła patrząc na jej taniec obmyśliłem własną sztukę walki tanaze która opierała się na delikatnych i zwinnych krokach tanecznych i na szybkich atakach. W wieku 12 lat pomagałem ojcu w kuźni rozgrzewając miechy. Tego roku ramie ojca trochę straciło na silę od czasu do czasu w barku czół ból lecz starał się to przede mną ukryci ale i tak o tym wiedziałem. Medyk mówił że żeby ramie ojca odzyskało siłe musi przez miesiąc go nie używać w kuźni, lecz ojciec nie przeją się słowami medyka. Po licznych błaganiach ze strony matki jak i moich wkońcu uległ i zatrudnił na miesiąc pracownika a jego ramie wróciło do pełni sił. W wieku 16 lat zapisałem się do akademii wojowników razem z moim przyjacielem mingiem ogawą. Po trzech miesiącach ja i on byliśmy najlepszym duetem w akademii ming walczący kopniakami i pięśćami oraz ja walczący kataną orężem dowódcy.
Do domu powróciłem w wieku 19 lat ojciec opowiedział mi że wiele się zmieniło niegdyś spokojne miasto stało się areną dwóch gangów. Matka z obawy o swoje bezpieczeństwo zabrała mnie na swój występ. Bogata dzielnica zyskała wygląd slumsów na ulicach byli żebracy i dziwki, budynki opływające złotem teraz prawie że zawalone. Jedynie teatr w którym taniczyła matka jakoś się ostał ale wiadomo złego licho nie bierze. Matka załatwiła mi miejsce w pierwszym rzędzie gdzie kiedyś siedzieli najbogatsi. Chwilę po tym jak usiadłem zaczołsię taniec matki jej zwinne i delikatne ruch mnie zainspirowały i w tym momencie zaczołem układać w głowie jaki krok do jakiego ciosu wtedy stworzyłem tanaze. Gdy po trzech godzinach wyszliśmy z teatru z załuka wyszło trzech członków gangu czarnego smoka wysocy i umięsieni z tatuażem czarnego smoka na ręce.
-Hej mała może pokaż co jest pod tą spódnicą - powiedział oprych.
-Cofnij się od niej gnoju - powiedział Dashie.
Po tych słowach jego ludzie wyciągneli noże i się na mnie rzucili. Jeden postanowił zaatakować ciosem z dołu, lecz zdążyłem skoczyć unikając ciosu. Londując przeciołem mu klate i dynamiczmnie stanołem twarzą do drugiego. Drugi postanowił zaatakować frontalnie potężnym ciosem znad głowy. Sparowałem atak i go kopnąłem po czym podbiegłem do niego odcinając mu lewą rękę. Chwycił broni do prawej i zadawał szybkie ciosy, lecz nie zadało mu się to na nic ponieważ go podrzuciłem do góry i przeciołem w pół. Nagle usłyszałem krzyk mojej mamy gdy się odwróciłem ujrzałem ją martwą. Podbiegłem do niej lecz była zimna jak powietrze zimą wziołem ją na ręce i poszedłem do domu podzielić się z ojcem złom nowiną. Gdy wszedłem do domu padał deszcz i grzmiały pioruny ojciec zalał się łzami gdy ujrzał matkę w mych rękach.
-Co się stało synu - zapytał zapłakany ojciec.
-Po występje jak wyszliśmy trzech oprychów pokonałem dwóch trzeci - dalej nie mogłem mówić bo łzy i smutek mi nie pozwalały. Natępnego dnia jak wstałem pomagałem ojcu w kuźni by zapomnieć o wydarzeniach minionej nocy. Po raz pierwszy w życiu prubowałem o czymś zapomnieć więc starałem się przekuci w prace. Waliłem w młotem w stal jak oszalały rozgrzewałem i ostudzałem tworząc swój pierwszy miecz. Ojciec powiedział że to wspaniały miecz bardzo twardy i wytrzymały te słowa sprawiły że byłem dumny z siebie ale nie spoczołem na laurach. Wykułem jeszcze dwa miecze specjalne miecze do tanaze niebieska rękojeści i łanicóch na którym są krótkie ostrza, które potrafiły się złączyci w jedno ostrze gdy zachodzi potrzeba.
W wieku 22 lat zostałem powołany do wojska jako już nie sławny rzeźnik z zarte tytuł ten z dobyłem w wyniku zamordowani całego gangu czarnych smoków. Akurat trzy lata później wybuchła w krainie wojna domowa pomiędzy tymi którzy popierają sąd shoguw(frakcja rządząca krainą) i tymi którzy chcą obalić ich rządy. Dostałem się do armii kradnąc powołanie ojca i stawiając się za niego, przekonałem dowódce wojska by mnie nie odsyłał bo wrogowie będą drżeć na wieści że walczy rzeźnik z zarte.
Pierwszego dnia została przeprowadzona musztra i zostałem przydzielony do jednostki mojego starego przyjaciela minga ogawy. Pierwszy patrol był przeprowadzony w lesie arimike pierwsi wbiegli zwiadowcy potem ja i ming po czym reszta oddziału. Nagle spod naszych stóp wyskoczyło dwunastu wojowników z mieczami i sztyletami na drzewach było dzieśęciu z łukami. Miecze do tanaze okazały się skuteczne przeciwko strzałąm lecz zwiadowcy szybko padli bo nie mieli szans z strzałami i mieczami ja ostatkiem sił chwyciłem minga i uciekłem do obozu broniąc się przed strzałami jednym mieczem do tanaze. Po powrocie gdy ming odzyskał siły i zagoiły mu się ranny okrzyknął mnie bohaterem, a generał w imieniu sądu shoguw mianował mnie kapitanem i dał własny oddział wojowników. Dwa lata później zostałem pułkownikiem i miałem odział najlepszych wojowników w tym oddziale był ming. Wjechaliśmy do lasu arakime nagle z nieba zleciał deszcz strzał. Konie się spłoszyły sprawiając że wszyscy z nich spadli oprucz minga, którego koni po galopowa dalej. Ja szybko wstałem i wyciągnołem miecze do tanaze włączone w tryb łanicucha i zaczołem nimi obracać krojąc strzały gdy nagle w plecy wbiła mi się strzała wybijając mnie z rytmu i sprawiając że przebił mnie tuzin strzał na granicy życia i śmierci odnalazł mnie ming i kilku żołnierzy zabrało mnie do obozu by uratować od krainy tarene(kraina zmarłych Boga kostarna). Gdy w namiocie pielęgniarskim otworzyłem oczy poraz pierwszy ją ujrzałem była zrabna jak łabądzi, dumna jak paf, cere miała jasną, a imie jej brzmiało Ewa z krain wschodu.
Tego samego wieczora nie mogłem zasnąć bo gdy tylko zamknąłem oczy widziałem jej twarz jak taniczy uśmiecha się i śmieje. Nazajutrz po wypiću kilkiu łykach wódki odważyłem się jej powiedzieć co do niej czuje
i syliłem głowę w smutku gdy nagle jej dłoni podniosła mom twarz i powiedziała że czuje to samo. Tydzień później postaniwiłem przedstawić ją ojcu, gdzy miałem zapukać ręka mi zdrętwiała a gdy chciałem użyci drugiej stała się za ciężka by ją podnieści. Gdy już przełamałem po kilku minutach strach zapukałem drzwi otworzył nam człowieka którego czas przez te 22 lata od moich narodzin nie oszdzędzał ale wciąż mistrz kowalstwa. Przedstawłem mom ukochanom ojcu i opowiedziałem jak się poznaliśmy. Po małej pomocy ojcu w kuchni podaliśmy smażonego królika w sosie własnym z ziemniakami i warzywami oraz herbate do picia. Mój ojcie rzucił się na jedzenie jak by go od trzech lat nie widział jedzenia twarz sowałem w rękach ze wstydu. Ku mojemu zdziwieniu ojciec powiedział  że naprawde powiedział że.nie jadł od wielu dni. Opowiedział że gang wielkiego słońca się rozpanoszył i zabiera każdemu jedzenie. Obiecałem ojcu że gdy wojna.się skończy odwiedzi ich rzeźnik z zarte. Tego samego dnia wieczorem z mojego pokoju dobywały się dziwięki nie z tego świata, gdy pieściłem jej piękne, delikaten ale także miejscami krągłe ciało gdy uprawialisi sex.
Nad ranem obudziłem się ale ewy obok mnie nie było znalazłem tylko list za adresowany do mnie
"Ukochan wczorajsza noc była   cudowna lecz nie moge zostaci Obowiązki w mojej krainie mnie wzywają." Poraz pierwszy w życi byłem tak bardzo smutny nie miałem ochty schodzić, ale generał titiom zaplanował ostateczny atak na bazę rebeliantów tak zwany klasztor inkwizytorów. Gdy dotarłem do obozu na piechote bo ewa wzięła konia przywitał mnie ming z dwoma konimi i zaprowadził na pole bitwy. Armat grzmiały wojownicy zabjali tych którzy chcieli się wydostać z klasztoru było słychać krzyki kobiet, dzieci i mężczyzn którzy umierali pod gruzami klasztoru. Wdedy do mego uch dotarł dźwięk rozkozuw wykrzyczanych przez titoma. Miałem udać się z oddziałem do klasztoru tunelem ewakuacjny i zabić każdego kto spróbuje wyjść.
Nagle z jaskiń usłyszałem głos minga wołający o pomoc bez zastanowienia wbiegłem do kierowany głosem minga. Gdy ujrzałem mojego przyjaciela zamkientego w jakiejś klatce która co chwilę się zmniejszała przed klatkom był miecz wbity w ziemię wziołem go i zniszczyłem kłutke uwalniając go. Kiedy wyszedł otoczyła go mroczna aura zmieniając w demona bez oczu i wielkimi rogami która mrocznym głosem powiedział że jest arnolder mroczny kowal i żebym zatrzymał miecz jako znak że jestem jego chempionem.
Nagle tunel zaczoł się zawalać biegłem jak szalany pamiętam że nigdy tak szybko nie biegłem gdy wyleciałem z tunelu jak oszalały żołnierze pytali czemu tam wszedłem ale nie umiałem odpowiedzieć patrząć na ruiny klasztoru.











(No pierwszy rozdział za mną. Żeby nie było zdziwienia rozdział 2,3,4 będą tym co się działo np. Rozdział 2 jak zdobył swój przydomek rzeźnik z zarte, Rozdział 3 postaram się bardziej opisać wojnę, Rozdział 4 bardziej opiszę jak zdobył miecz. Po tem będę kontynułował historię)

Kroniki Krainy Kajtea Tom 1 Powrót Shogunów ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz