Rozdział 2 Złe przydomki

51 3 0
                                    

28 grudnia 1320 rok w krainie kajteo

Od wykucia moich specjalnych mieczy do tanaze mineły trzy dni smutek ze śmierci matki przekułem w gniew, furie i chęci zemsty na gangu czarnych smoków i ich przywódcy jedno okim smoku. Mój ojciec mi mówił że matka by nie chciała bym się mścił ale go nie słuchałem mój umysł zajęła wizja jak będę powoli torturował jedno okiego smoka, a potem go zabije razem z jego gangiem by mogli przeklinać w krainie tarene dzień w którym ze mną zadarli. Ojciec również chciał by spotkała ich sprawiedliwości ale mówił mi bym oto poprosił sąd shogunów. Jednak nie słuchałem chciałem tylko zemsty. Ojciec nie chciał odpuści cały czas mówił bym się nie angażował ale nie chciałem ustąpić ciągle mówiłem że duch matki nie znajdzie miejsca w krainie tarene jeśli tego nie zrobie. Wykułem sobie pierwszą zbroje w którą przelałem mój gniew i wściekłości to była zbroja zemsty. Wykułem też specjalny amulet dla ojca amulet stworzony z miłości i opieki który miał mu mnie przypominać o mnie jak bym nie wrócił z wyprawy do zamku czarnych smoków. Następnego dnia wieczorem po założeniu zbroji wyruszyłem do tej samej niegdyś bogatej dzielnicy. W tym samym miejscu gdzie zgineła moja matka spotkałem tego który mi ją odebrał i chciał zabić kolejną powiedział "zostaw ją już żadnej nie skrzywdzisz" powoli się odwrócił i mnie zobaczył, zaczoł biec porzucając ofiarę wyruszyłem zanim on biegł ja powoli szedłem bo się nauczyłem znaleść ofiarę po odgłosach. Szedłem ulicą wiedziony odgłosem stukających o ziemię butów. Nagle przestałem słyszeci jego kroki co oznaczało że wszedł do budynku starej restauracji "Pod czarnym smokiem". Nagle podbiegł do mnie nie wiadomo skąd mój ojciec próbując dalej mnie przekonać bym to zostawił sądowi shogunów, lecz znowu odmówiłem mówiąc że to sprawa mojego honoru że to ja zawiodłem matkę i to ja muszę to zakończyć. Ojciec w konicu odpuścił bo zrozumiał że mnie nie odwiedzie od tego pomysłu więc złapał mnie za ramie i spojrzał w oczy, a potem przytulił mówiąc że bezwzględu na to co się stanie tutaj zawsze będę jego małym synkiem i zawsze będzie mnie kochać. Po tej wzruszającej scenie wykonałem szybki kopniak w dzwi wyrywając z zawiasów przyciskając do ściany jednego z czarnych smoków. Nagle znowu słyszałem odgłos butów mojego celu jak wbiega po schodach do sali tronowej jedno okiego smoka. Sala tronowa to mój cel jest na piętrze trzecim piętrze dla vipów przedzierać się przez dwa piętra pełne wrogów niektórzy nazwali by mnie w tym momencie wariatem ale ja i tak by go zignorował i ruszył siekaci wrogów. Wyciągnąłem miecze do tanaze w formie łańcuchów i dzielnie ruszyłem przed siebie tnąc lecące we mnie strzały. Gdy skonczyły im się strzały skoczyło na mnie siedmiu dzięki unikalności mieczy do tanaze mogłem wykonywać ciosy na daleki zasięg sićnając trzech jednym ciosem. Odbiłem się od jednego na kolumne wbijając miecze w nią zawisając. Następnie rzuciłem sześci shurikenów zabijając sześciu ludzi, gdy zobaczyłem że nadciągają ich posiłki zeskoczyłem z kolumny i biegiem koszącym dotarłem do drzwi. Po czym je zaryglowałem na wszelki wypadek jak by pozostali przy życiu chcieli podążyć za mną. Tymczasem morderca mojej matki dotar do jedno okiego smoka. Mieli lekkie problemy w porozumieniu bo jedno oki smok mówi tylko w starej mowie krainy.
-"Panie twierdza jest atakowana. Wróg jest na drugim piętrze" - powiedział oprych.
-"Ilere ichelme re arme(ilu ich jest)" - powiedział jedno oki smok.
-"Tylko jeden panie" - powiedział przerażony.
-"Ileremete(ilu)"-wszasnoł jedno oki smok-"cheliem sarw reddna opernje(tylko jeden zabił kilku nastu moich ludzi)" - krzyknoł jedno oki smok.
-"watre ldetf(czemu tak)"- powiedział jedno oki smok.
-"Zabiłem jego matkę" - powiedział oprych.
Jedno oki smok myślał nad tym co powiedział mu oprych a ja dalej próbowałem się przedrzeć przez drugie piętro pełne gangsterów. Miecze do tanaze świetnie się sprawdzały w starciu z strzałami więc łucznicy nie mieli ze mną szans. Otoczony przez osimu wojowników zaczołem kręci się do okoła własnej osi jak balerina odcinając głowy wojowników i idąc dalej przed siebie do komnaty jedno okiego smoka.
Jak wszedłem do jego komnaty z buta wyrywając dzwi z zawiasów
ujrzałem jedno okiego smoka i oprycha który odebrał mi matkę.
-"dalyre tl mer komelt(dlaczego wchodzisz do mej komnaty)" - powiedział jedno oki smok.
-"Po oprycha który odebrał mi matkę" - powiedział Dashie wskazując oprycha mieczem.
-"weli bierter(więc go bierz)" - powiedział jedno oki smok.
Pobiegłem na oprycha z mieczami do tanaze w formie łancuchów owijając go nimi robiąc ranny do krwi po czym pociągnąłem miecze do siebie rozrywając mu mięsińe. Następnie szybko podbiegłem i rzuciłem nim o podłogę przebijając mieczami.
-"madre vg chleki odlere(masz co chciałeś odejdzi)" - powiedział jedno oki smok.
-"Odejdzi nie wezmę też twojom dusze" - powiedział Dashie.
Jedno oki smok wyciągnął miecz dwuręczmy z rękojeścią z głową smoka bez jednego oka i uderzył z nad głowy.  Dashie zrobił unik w lewo po czym skoczył pozbawiając jedno okiego smoka wzroku. Jedno oki smok padł na kolana wplame krwi która wypłyneła mu z oka.
-"kolen ws szelb wstymk ostre(konicz wasić szybko wstydu oszczędzi)" – powiedział jedno oki smok. Lecz Dashie nie skoniczył sprawy szybko podniusł go i wyrzucił go przez okno na ulice a potem wyskoczył za nim. Na ulicach bogatej dzielnicy zarete dashie zaczoł krzyczeć swom mowe o jedno okim smoku.
"Oto wasz gangster ten dupek stanoł mi nadrodze wy dobry lud zarete się go baliśće ja dashie karete weszłem do jego fortecy i wymordowałem tuzin jego ludzi. Teraz leży przedemom krwawący, ślepy,skamloncy o swoje marne życie. Jeżeli ktoś chce walczyć o jego marne życie przyjme wyzwanie i obiecuje szybkom śmierć" lecz z tłumu nikt się nie wychylił wszyscy nawet jego gang gdy ujrzeli go na ziemi ślepego bez szanas naprzeżycie stracili do niego szacunek. Nagle w jego bark przeszyła strzała jednym szybkim ruchem wyciągnoł ją z barku krzyczał "kogo to strzała" lecz nikt nie odpowiedział. Stanoł nad jedno okim smokiem wyciągając swój pierwszy wykuty miecz i wbił mu go prosto w czaszkę po czym odszedł do domu bo miał do pogadania ze swoim ojcem.
W jego domu świeciło się światło na znak że drzwi są otwarte dla każdego. Wszedł i zobaczył że ojciec gotuje kolacje postanowił od razu powiedzieci o co mu chodzi.
–"co miało znaczyć gdy stałem nad jedno okim smokiem"–powiedział Dashie.
–"nie wiem o czym mówisz"–powiedział ojciec.
–"dobrze wiesz! czemu wszędzie poznam twoją stal i ta strzała wyszła spod twojej ręki"–wykrzyczał Dashie.
Ojciec zakłopotany wkonicu wykrztuśł z siebie dlaczego to zrobił.
–"Synu wiesz że nigdy nie stanoł bym przeciw tobie lecz nie mogłem patrzeć jak nikt nie staje w jego obronie nawet jedno oki smok nie zasłurzył na taką śmierci"–powiedział ojciec.
Dashie zrozumiał motywy ojca i mu przebaczył ten strzał w bark i mocno przytulił nie wiedząc że ich spokój wkrótce zostanie zakłucony.

Kroniki Krainy Kajtea Tom 1 Powrót Shogunów ŻywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz