Anabell
Tegoroczne wakacje minęły szybciej niż bym tego chciała. Z drugiej strony, wolałam wrócić do domu, niż dalej ciągnąć coś co i tak by nie miało przyszłości. Wraz z Alice, spędziłyśmy równe trzy tygodnie w Littlerock, gdzie codziennie wylegiwałyśmy się na niewielkiej plaży. To był mój pierwszy wyjazd bez rodziców.
W tej cudownej, nadmorskiej miejscowości, poznałam pewnego chłopaka. Alice umawiała się z jego bratem. Ethan wydawał się być naprawdę świetną partią na chłopaka, lecz nie na mojego. Cieszyłam się, że już więcej nie będę musiała go odpychać, kiedy to nadszedł dzisiejszy dzień. Dzień powrotu do Damford.
Damford jest miasteczkiem przepełnionym po swe granice, rozczarowaniami, niespełnionymi marzeniami oraz piachem - i to dosłownie. Leży gdzieś po środku pustyni, a żeby tu dotrzeć, trzeba przedostać się przez niekończącą się oraz pustą autostradę, która nie prowadzi do żadnego większego miasta. To kompletne odludzie. Każdy pragnie się stąd wyrwać, ale nie wszystkim się udaje.
– Zwolnij trochę, bo dostaniemy mandat! – woła Alice, siedząca na miejscu pasażera. Choć mój wzrok jest utkwiony w drodze, mogę się założyć, że dziewczyna właśnie zaciska zęby.
– Nie dostaniemy... – wywracam oczami, widząc kompletnie pustą drogę. Jak zawsze. Jeśli tylko kaktusy i piach potrafią wystawiać mandaty, to mamy przerąbane.
Ice jak zawsze jest dużo bardziej ostrożna niż ja. W naszej odwiecznej przyjaźni, to ona jest tą rozsądną.
– Jutro początek roku. – zauważa przyjaciółka. Wiem, że jest tym podekscytowana, w przeciwieństwie do mnie. – Lucy pisała, że prawdopodobnie zostaniemy połączeni z trzecią B.
Przez moment zastanawiam się kim do cholery jest Lucy, ale potem jak młot uderzają we mnie słowa Alice.
– Chryste uchroń moją duszę. – wzdycham na samą myśl o tym. – Wystarczą mi kretyni od nas. Poza tym... nie zniosę nawet minuty w tym samym pomieszczeniu co Carmen. I do tego święta trójca.
– Nathaniel nie jest wcale taki zły. Oceniasz go tylko dlatego, że przyjaźni się z Blackwoodem.
Coś w tym było. Sam Nathaniel nigdy nie zrobił mi nic złego. Natomiast Shane Blackwood to mój największy koszmar dzieciństwa. Jeśli kiedykolwiek miałabym opisać wygląd szatana, wskazałabym właśnie Blackwooda. Na moje nieszczęście, nasze matki przyjaźnią się od lat, więc wielokrotnie musiałam znosić jego niezbyt doborowe towarzystwo. To nie tak, że zabrał mi w wieku przedszkolnym ulubioną zabawkę. Po prostu kiedy w dzieciństwie nie lubisz szpinaku, to mdli cię na sam jego widok. I my właśnie jesteśmy dla siebie szpinakiem. Jeżeli informacja o połączeniu klas, okaże się prawdziwa, mam po prostu duży problem.
W końcu mijamy drogowskaz, informujący o wjeździe na teren Damford. Nie ma to jak w domu. Zostawiam Alice pod posiadłością jej rodziny, a następnie jadę kawałek dalej. Od razu dostrzegam tabliczkę z napisem „Sprzedane". Czego tym razem nie powiedziała mi matka? Kobieta wybiega z domu, by przywitać mnie z wielkim, aczkolwiek teatralnym uśmiechem.
– Anabell! – woła, obejmując mnie mocno. – Jak było? Zaraz wszystko mi opowiesz, ale poczekaj. Też mam parę informacji.
Zostaję wręcz zaciągnięta do domu. Co jej odbiło? Przed wyjazdem nawet nie interesowała się tym z kim jadę. Wendy Adams to niezwykła kobieta. Taka przynajmniej była kiedyś. Jako jej najstarsze dziecko, w dużej części zdarłam z niej skórę. Jej niegdyś pofarbowane na wiśniowy kolor, włosy, aktualnie lśniły zapewne najdroższym blondem w okolicy. Idealne loki, zostały zastąpione eleganckim kokiem, co moim zdaniem, kompletnie do niej nie pasuje. Pełne usta, pokryte krwistą czerwienią, zbyt szybko nauczyły się perfekcyjnie sztucznego uśmiechu. Kobieta, którą mam przed sobą, w niczym nie przypomina mojej dawnej mamy. Tamta Wendy Adams odeszła w dniu rozwodu. Najbardziej żałuję, że nie mogłam powstrzymać jej przemiany z dobrej, kochającej i wrażliwej matki w tego potwora. Zdążyłam w jakimś stopniu przyzwyczaić się do tego, że jej brązowe oczy, przestały wyrażać jakiekolwiek uczucia.
CZYTASZ
Szklany Dom
RomanceZakochiwałem się w niej. Każdego dnia coraz mocniej. Obserwowałem jak szczęście wchodzi do jej życia i to za moją sprawą. Uczucie nienawiści zaczęło znikać, choć wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że to właśnie Anabell Adams skradła moje serce. W...