Rozstałam się z... + LA

892 41 102
                                    

Anabell

Otwieram oczy tak nagle, jakbym wcale nie spała przed chwilą. Zapewne męczył mnie jakiś porąbany sen, który na szczęście już wyleciał z mojej głowy. Spoglądam w stronę okna, którego wyjątkowo nie zasłoniłam. Na dworze panuje ciemność i jedynie księżyc wdziera się do pokoju, jakby chciał mi zrobić na złość. Nienawidzę tego. W takie noce nigdy nie mogę spać.
Odwracam się na bok, zapominając o śpiącym obok Blackwoodzie, co kończy się moim krzykiem. Chłopak zrywa się czym prędzej, a następnie rozgląda się dookoła, sprawdzając o co chodzi.

– Co się dzieje? – pyta lekko zaniepokojony.

– Zapomniałam, że leżysz obok i się wystraszyłam... – tłumaczę, gdy wychodzę z łóżka.

– Gdzie idziesz? Wracaj tu.

– Muszę się przejść. Niedługo będę.

Na piżamę narzucam pierwszą lepszą bluzę, którą mam pod ręką. W ciszy opuszczam pokój. Dochodzę do wniosku, że lubię ten dom, nawet jeśli mieszkam w nim z trzema popapranymi kolesiami.
Gdy schodzę po schodach, dostrzegam, że telewizor nadal jest włączony. Blond czupryna wystaje ponad oparcie kanapy. Nate odwraca się w moją stronę i uśmiecha przyjaźnie.

– Nie śpisz? – dziwię się, podchodząc bliżej.

– Jakoś nie jestem zmęczony, a ty co tu robisz? – chłopak wzrusza ramionami. Siadam na moment obok niego i sięgam po butelkę z wodą, która stoi na stoliku.

– Obudziłam się i poczułam potrzebę rozprostowania kości.

– Ta sytuacja z twoim ojcem... – zaczyna niepewnie, drapiąc się po karku. – To jest okropnie dziwne. Nie było go i nagle wraca, aresztuje cię i udaje tatusia roku. O co tu chodzi?

Wzdycham na samą myśl, że kolejny raz będę musiała powrócić do nieprzyjemnych wydarzeń. Nathaniel dostrzega wyraz mojej twarzy i unosi ręce w geście równoznacznym z tym, że nie było tematu. Jestem mu za to wdzięczna.

– Ty i Shane? – na to pytanie również wolałabym nie odpowiadać. – Wyglądacie razem uroczo. Co prawda nadal uważam, że to totalnie szalone, ale urocze.

– Nie widzę w tym nic uroczego, Swon. – prycham, czym rozbawiam kolegę. – Shane powiedział, że zakochuje się we mnie.

Nathaniel zachowuje taki spokój, jakby informacja nie była dla niego żadną nowością. Wciąż zapominam, że oni znają chyba wszystkie swoje sekrety.

– A ty? Czujesz coś do niego?

– Nie będę ci się zwierzała z uczuć. Wybacz, Nate, mam od tego Alice, która świetnie sobie radzi w roli przyjaciółki. Wracam do łóżka. Czeka tam na mnie niebiańsko gorący Shane Blackwood.

Blondyn zaczyna się śmiać, a ja oddalam się w stronę sypialni. Na moment zatrzymujr się, przypominając sobie o czymś.

– Ty i Alice to coś poważnego? - odzywam się ponownie. Nathaniel przytakuje. – To dobrze. Pamiętaj jednak, że jeśli kiedykolwiek ją skrzywdzisz, będziesz miał do czynienia ze mną.

Poważnie zastanawiam się nad obudzeniem Shane'a, lecz gdy docieram na miejsce, okazuje się, że chłopak wcale nie śpi. Rzucam mu pytające spojrzenie.

– Po prostu czekałem, aż wrócisz. – informuje i wzrusza ramionami. – Anabell... ja... boję się, że to wszystko co jest teraz między nami... że to jest tylko sen... że ty jesteś snem.

– I słusznie. – stwierdzam, zbliżając się do niego. – Też bym się bała, gdybym miała do przy sobie tak świetną dziewczynę.

Cmokam go przelotnie w policzek, chcąc powrócić do spania, lecz nie jest mi to dane.

Szklany Dom Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz