– Nie chcę już dłużej użalać się nad sobą. - wyznaję, rozmawiając z Andy'm przez telefon. Chłopak aktualnie udaje, że pracuje. Totalny leń.
– Jesteś twarda, Bell. Poza tym nikt ci już nie pozwoli na smutek. - pociesza mnie przyjaciel. - Jak się czujesz? Twój głos nie brzmi zbyt wesoło.
– Po prostu to wszystko jest pogmatwane. Tęsknię za nim. Staram się do tego nie przyznawać, ale to nic nie daje. Miałam nadzieję, że wróci jednak... spóźniony ale wróci. Po prostu mu nigdy nie zależało.
Andy stara się mnie przekonać, że wcale tak nie jest, lecz chyba sam do końca w to nie wierzy. Gdyby Shane naprawdę mnie kochał to wróciłby. A może kocha... tylko myśli, że tak będzie lepiej. Od tygodnia wstaję z łóżka tylko dlatego, że Alice mnie z niego wyciąga siłą. Tylko dlatego, że dziś mijają trzy lata od kiedy wyjechał. Tęsknię zbyt mocno, by nie sprawiało mi to bólu. Każdy poranek to dla mnie katorga. Zawszę zatrzymuję się przed parapetem z nadzieją, że na podjeździe zobaczę jego auto. Wiem, że to nie ma sensu... Po prostu moje serce się wykrwawia, a ja rozpaczliwie próbuję je ratować. Nawet jeśli jego drobne kawałki wysypują się między moimi palcami, rozbijając się jeszcze bardziej przy zderzeniu z okrutną rzeczywistością. Nic już nie będzie takie samo jak kiedyś. Poznałam smak tego uczucia. Na początku słodki, rozpływający się w ustach jak najlepsze czekoladki. Na końcu na zmianę gorzki oraz palący.
– Wstawaj, Maleńka. - do mojego pokoju wchodzi Alice. - O proszę. Już jesteś gotowa.
– Rozmawiałam z Andy'm. - odpowiadam.
– To wyjaśnia twoją gotowość. Idziemy? Nawet nie myśl o wgapianiu się w to okno. Wyobraź sobie, że takich facetów jak on jest wielu. Znajdziesz kogoś lepszego.
W moich oczach pojawiają się łzy, które usilnie staram się pokonać. Już dość ich wylałam. Przecież co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Muszę iść dalej nawet jeśli aktualnie nie mam na to ochoty. Przygryzam wargę, biorę głęboki wdech, powolutku wypuszczam powietrze, a następnie wychodzę z pokoju. W salonie siedzi Alex. To nowość. Od pewnego czasu, raczej mnie unikał. Po niewinnych pocałunkach nie było już śladu, a jedyny kontakt mieliśmy ze sobą w pracy. To dziwne, gdy się z kimś mieszka. Jestem święcie przekonana, że on oraz Nate, wiedzą gdzie aktualnie znajduje się Shane. Obaj jednak milczą.
– No w końcu. - stwierdza na nasz widok.
– A tobie o co chodzi?. - pytam, posyłając mu mało przyjemne spojrzenie.
– Idziemy na spacer. - wydaje mi się, że on coś kręci. - A wieczorem jedziemy do Littlerock na imprezę.
– Ubierzesz się seksownie i może wyrwiesz jakieś ciacho. - przyjaciółka robi rozmarzoną minę, co
niesamowicie mnie bawi. - Wyobraź sobie ten przelotny seks w toalecie...
– Alice! - wołam, wybuchając śmiechem. - W jeden przelotny stosunek już mnie raz w kopałaś. Podziękuję za kolejne przygody.
Dziwi mnie fakt, że nie ma z nami Nathaniela. Frey tłumaczy jego nieobecność tym, że musiał załatwić kilka ważnych spraw. Andy jest cały dzień w pracy, więc nie może do nas dołączyć.
Początkowo krążymy po okolicy, co chwila rozmawiając na różne tematy. A dokładnie to ja i Alice gadamy jak najęte, a Alex przysłuchuje się z tą charakterystyczną dla niego tajemniczością. Kiedy chodzenie bez celu zaczyna nas nudzić, udajemy się do knajpy na piwo i burgery. Ja dodatkowo zamawiam krążki cebulowe, a Ice frytki. Alex wzdycha ciężko, a następnie prosi kelnerkę o whisky, twierdząc, że nie zniesie całego dnia z nami, jeśli nie wypije czegoś mocniejszego od chmielowego trunku. Nikt go przecież tu nie trzyma...
Po południu wracamy do domu, by wyszykować się i ruszyć w drogę do Littlerock. Osobiście uważam to za bardzo beznadziejny pomysł, ale jestem jedyna przeciwko tej upartej dwójce.
– Pożyczę od ciebie skórzaną spódniczkę. - Alice odpowiada na moje pytanie nim zdążę je w ogóle zadać.
– Jedzcie i pijcie z tego wszyscy. - mówię otwierając szafę.
Ja nie chcę ubierać się zbyt seksownie, ale najwyraźniej nie jest mi to dane, bo dostaję w twarz łańcuszkami od najbardziej zdzirowatej sukienki jaką posiadam. Niby mała czarna, ale ma głęboko rozcięty dekolt, który łączą drobne złote łańcuszki. Po kąpieli mam godzinę na ogarnięcie się. Suszę włosy, a następnie je prostuję. Mocny makijaż oczu plus szminka w trupim odcieniu dodają mi drapieżności. Teraz spokojnie mogę iść się starać o posadę w pierwszym lepszym burdelu.
– Dobrze, że mój tata tego nie widzi. Ani babcia... - szepczę, patrząc w lustro. - To nie ma sensu...
Ścieram szminkę z ust i uznaję, że tak jest lepiej. Obok mnie staje Alice ubrana w skórzaną mini oraz białą bokserkę. Dobieramy wysokie szpilki i jesteśmy gotowe. Alex czeka na nas na dole, wyglądając równie świetnie co każdego dnia.
– Szofer czeka. - stwierdza chłopak, idąc do wyjścia.
Przed domem stoi dobrze znane mi auto, należące do Andy'ego. McCollen uśmiecha się głupkowato.
– Nie wierzę, że dałeś się wrobić w bycie kierowcą. - mówię, gdy wsiadam do samochodu.
– Taki los. I tak nie będzie mnie na imprezie, bo mam coś do załatwienia.
W klubie, w którym mamy zamiar się bawić nie ma nic szczególnego co by odróżniało to miejsce od innych. Głośna muzyka dudni w moich uszach, zachęcając do szaleństw na parkiecie. Trochę mało tu ludzi, ale to nic. Ja i Alice siadamy przy wolnym stoliku, a Lerman idzie po alkohol.
– Pamiętasz jak ci rano mówiłam, że takich jak Shane jest wielu? - woła przyjaciółka nachylając się w moim kierunku. Przytakuję. - Jednego masz tuż pod nosem!
Po tych słowach wskazuje ruchem głowy na naszego kolegę, stojącego przy barze. Kręcę głową w rozbawieniu.
– To tylko Alex. - odpowiadam szybko. - Nawet bym nie myślała, żeby spojrzeć na niego w ten sposób.
– Głupia jesteś. To świetna okazja do zagojenia ran, a on i tak się nie zakocha. Pomóż sobie, Belly. Zranione serce goi się latami jeśli nic z tym nie robisz.
Przenoszę wzrok na Alexa, który idzie do nas, niosąc tacę z alkoholem. Tej nocy nie będę trzeźwa. Gdyby to wszystko było takie łatwe jak pokazuje to Ice... Alexander jest zbyt lojalnym przyjacielem, więc nic z tego nie będzie.
Po wielu godzinach świetnej zabawy, wracamy do domu.
– Ja idę do Nathaniela. - stwierdza przyjaciółka. - Rozpycha się mniej niż ty i nie zarzyga mnie.
Dziewczyna znika za drzwiami od pokoju chłopaka. Wypiłam zbyt wiele, ale to mi umiliło dzisiejszy wieczór. Lerman pomaga mi wejść do mojej sypialni, a następnie sadza mnie na łóżku.
– Gdzie masz piżamę? - pyta, patrząc surowym wzrokiem.
– Nie śpię w piżamie. - zaczynam chichotać.
– Chryste... Żebym ja musiał niańczyć byłą własnego przyjaciela... Kurwa... Bell, gdzie masz tą pieprzoną piżamę? Jak się nie uspokoisz to będziesz spała w tej sukience.
– To mój problem w czym sypiam. - ledwie udaje mi się wstać. Podchodzę do szafy i wyjmuję pierwszą lepszą koszulkę nocną. - Możesz to rozpiąć?
– Nie. - odpowiada chłopak, lecz po chwili rozsuwa suwak mojej sukienki.
– Grzeczny chłopczyk...
CZYTASZ
Szklany Dom
RomanceZakochiwałem się w niej. Każdego dnia coraz mocniej. Obserwowałem jak szczęście wchodzi do jej życia i to za moją sprawą. Uczucie nienawiści zaczęło znikać, choć wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że to właśnie Anabell Adams skradła moje serce. W...