Mój spokój ducha oraz pełne zapomnienie nastąpiło dokładnie pięć lat od kiedy Shane Blackwood postanowił opuścić Damford, a tym samym mnie. Nie płakałam już żadnej nocy z powodu jego braku w mym życiu. Miałam również inne zmartwienia w postaci sprzeczek z Alexem o to czy powinniśmy się rozwieźć. Ja uważałam, że nasze małżeństwo nie ma sensu, a on za wszelką cenę próbował udowodnić mi, że będzie dla mnie najlepszym jakiego bym mogła mieć. W końcu odpuścił, a moje uszy spotykały się codziennie z plotkami na temat imprezowych podbojów chłopaka. I tak jak kiedyś Damford wręcz krzyczało, gdy zamieszkałam z Blackwoodem z powodu rzekomej ciąży, tak teraz zostałam kurą domową i na bank ukrywam dziecko, a mój mąż zdradza mnie, ponieważ się zaniedbałam. Nosząc wciąż ten sam rozmiar ubrań, spotykałam się ze stwierdzeniem, że przybyło mi trochę tłuszczyku, więc nic dziwnego, że taki wysportowany Lerman woli posuwać inne panienki. A nas po prostu nie łączyło nic poza podpisanym dokumentem.
Aż do dzisiejszego dnia.Z ogromną ulgą na sercu, opuszczam gmach ratusza. Moje popieprzone małżeństwo z Alexem zostało w końcu unieważnione. Gdyby nie to, że Damford rządzi się swoimi prawami, musiałabym odwiedzić najbliższy sąd, który swoją drogą wcale nie jest blisko.
- Nigdy więcej nie róbmy takich głupot. - śmieje się Lerman, doganiając mnie. - Przepraszam, Bell... to nie powinno tak wyglądać.
- Przestań. - macham lekceważąco dłonią. - Przynajmniej się nie nudziłam. Wracasz do domu?
- Dziś nie. Potrzebuję wakacji, a mam już spakowaną walizkę.
- W takim razie miłegi wyjazdu - przytulam go i cmokam przelotnie w policzek.
- Wracam maksymalnie za miesiąc. Będę dzwonił.
Przez moment stoję w miejscu i patrzę jak już mój były mąż odchodzi w stronę swojego samochodu. W końcu i ja odwracam się do mego ukochanego Camaro i wsiadam do środka, wciąż śmiejąc się pod nosem z zaistniałej sytuacji.
Skręcam na nowo wybudowanym i w dalszym ciągu jedynym rondzie w Damford, gdy nagle czuję uderzenie. Wciskam hamulec, ledwie unikając zderzenia mojej twarzy oraz kierownicy. Siedzę nieruchomo, zastanawiając się nad tym co do jasnej cholery właśnie zaszło. W końcu dociera do mnie, że ktoś wjechał mi w zderzak. Odpinam pas bezpieczeństwa, a następnie wysiadam szybko, by nawrzeszczeć na sprawcę kolizji.
Pierwsze co rzuca się w moje oczy to samochód, który znam zbyt dobrze, by móc zapomnieć jego wygląd. Tuż za moim żółtym Chevroletem, znajduje się terenowa Toyota. Powoli przenoszę wzrok na właściciela, zaciskając coraz mocniej pięści. Mój oddech przyspiesza, tak samo jak serce. Przez te pięć lat praktycznie się nie zmienił. Nadal ma ten sam styl ubierania się oraz identyczną fryzurę, jak wtedy, gdy ostatni raz go widziałam. Doszło mu kilka tatuaży, które nachodzą na szyję i muszę przyznać, że wyglądają bardzo pociągająco. Ma również trzydniowy zarost, dodający mu męskości.
- Nadal jeździsz tym złomem? - pyta Shane, wskazując na moje auto.
- Nadal jeździsz tym złomem? - postanawiam przedrzeźniać go. - Kto ci dał prawo jazdy, Blackwood?
- Kto normalny prowadzi sportowe auto w szpilkach?
Naszą dziwną wymianę zdań przerywa dźwięk otwierających się drzwi w jego wozie. Patrzę w tamtym kierunku i mam ochotę sięgnąć po pistolet, który podarował mi Tata.
- Co się dzieje, Kochanie? - jakaś blond lafirynda zwraca się w przesłodzony sposób do mojego byłego chłopaka.
- Zapłacisz za to. - warczę, a następnie wracam do samochodu, by czym prędzej znaleźć się w domu.
CZYTASZ
Szklany Dom
RomanceZakochiwałem się w niej. Każdego dnia coraz mocniej. Obserwowałem jak szczęście wchodzi do jej życia i to za moją sprawą. Uczucie nienawiści zaczęło znikać, choć wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że to właśnie Anabell Adams skradła moje serce. W...