ANABELL
Plotki w tym mieście rozchodzą się w trybie natychmiastowym. Już cale Damford wie o moim zamieszkaniu z Blackwoodem. Krążą też pogłoski o ewentualnej ciąży i ukrywanym związku. Ludzie naprawdę nie mają co robić ze swoim życiem.
Jest sobota, więc dziś parapetówka w Szklanym Domu. Mam zamiar świetnie się bawić i nie zwracać uwagi na wścibskie spojrzenia, wyszukujące ewentualnych zaokrągleń na moim brzuchu. Blackwood już od rana wszystko przygotowuje. Ja czekam na Alice, która jest w drodze.Przeglądam się w lustrze, sprawdzając stan mojego makijażu. Myślę, że wyglądam dobrze. Wychodząc z pokoju, nieumyślnie wpadam na Shane'a. Chłopak łapie się za ramię, w które oberwał.
– Jeśli chcesz mnie zabić to zrób to po imprezie. – mówi surowo. – Mam ochotę się dziś zabawić i nawet ty mi w tym nie przeszkodzisz.
– Nie miałam tego w zamiarach. Dziś będę randkowała z whisky, więc wybacz, ale nie znajdę dla ciebie nawet minuty.
Kiedy goście zaczynają się schodzić, ja jestem już po jednej szklance whisky. Andy McCollen nie odpuścił, póki nie zgodziłam się z nim napić. W przeciwieństwie do swojego przyjaciela, ten brązowooki brunet jest naprawdę fajny. Przez moment nawet zastanawiam się czy nie zaproponować mu wynajmu pokoju w tym domu, ale rezygnuję. To nadal przyjaciel Blackwooda i nie powinnam mu ufać. W oddali dostrzegam blond czuprynę Alice, tańczącej w towarzystwie Nathaniela.
– Powinnaś napić się jeszcze. – woła Andy, napełniając moją szklankę. – To impreza! Tu nie można być trzeźwym.
Wypijam jednym duszkiem cały alkohol. Moje gardło przepala okropny smak trunku, tak bardzo, że ledwie powstrzymuję się od skrzywienia. Rozglądam się dookoła, by napotkać chłodny wzrok Blackwooda. Jestem pewna, że gapi się na mnie. Nawet z takiej odległości mogę zobaczyć jego ciemnoniebieskie tęczówki, wpatrujące się w moją osobę. Już chcę do niego podejść, gdy Andy zatrzymuje mnie i znów dolewa alkoholu.
Jest grubo po pierwszej w nocy, gdy postanawiam wrócić do swojego pokoju. Stanowczo wypiłam zbyt wiele, a alkohol w moich żyłach nie pozwala mi na racjonalne myślenie. Podchodzę do schodów, zastanawiając się jak mam je pokonać. To naprawdę ciężki przeciwnik.
– Masz jakiś problem, Adams? – słyszę tuż przy moim uchu. Wzdrygam się, a następnie spoglądam z nienawiścią na Shane'a. Chłopak uśmiecha się złośliwie.
– Nie twój interes, Blackwood. – wycedzam przez zęby i staję na pierwszym stopniu. Zostaję pociągnięta za koniec bluzki, co kończy się tym, że znów mam o jeden schodek więcej, do przejścia. – Jak ja cię nienawidzę.
– Jeśli ładnie poprosisz to pomogę ci wejść. – myślę, że jest zbyt blisko mnie. Stanowczo zbyt blisko, bo mogę poczuć jego oddech na swojej szyi. – Wystarczy jedno magiczne słowo.
– Pierdol się. Sama sobie dam radę.
Blackwood wywraca oczami, a gdy zaczynam panować nad nogami i znów udaje mi się wejść na schody, zostaję z nich ściągnięta. Mam ochotę mu przywalić. Patrzę na niego z nienawiścią w oczach i dopiero teraz dostrzegam jak bardzo jest przystojny. Nigdy wcześniej nie dostrzegałam w nim zalet, być może dlatego, iż to nasza pierwsza wspólna impreza. Ciemnobrązowe włosy opadają mu na czoło, aż prosząc o zmierzwienie ich. Jego usta są przesuszone i wystarczyłoby jedynie, zbliżyć się odrobinę... Stop. Odganiam chore myśli, prychając przy tym. Wejdę na górę, choćbym miała dziś go zamordować.
CZYTASZ
Szklany Dom
RomanceZakochiwałem się w niej. Każdego dnia coraz mocniej. Obserwowałem jak szczęście wchodzi do jej życia i to za moją sprawą. Uczucie nienawiści zaczęło znikać, choć wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że to właśnie Anabell Adams skradła moje serce. W...