ANABELL
Ból głowy i ten koszmarny kac, to jedyne co towarzyszy mi w trakcie pobudki. Ile ja musiałam wypić, że dziś tak cierpię... Rozciągam się na łóżku, przywalając dłonią w czyjeś ramię. Momentalnie zrywam się, gdy moim oczom ukazuje się Blackwood. Chłopak właśnie przebudza się, wyglądając zapewne najlepiej ze wszystkich swoich perfekcyjnych wyglądów.
– Nawet nie chcę wiedzieć do czego w nocy doszło. – ostrzegam go, nim zdąży coś powiedzieć. – Ty tutaj, to i tak za dużo jak na poranek z kacem.
– A ja ci jednak przypomnę to co się działo. – stwierdza, a następnie łapie mnie za brodę, by po chwili musnąć moje usta.
To chyba najlepszy pocałunek w moim życiu. Wielka szkoda, że mam takie dziury w pamięci. Wzdłuż mego kręgosłupa przebiega dreszcz, gdy dłoń chłopaka wkrada się pod moją koszulkę. Na moment zapominam o uporczywym kacu. Mój największy wróg, całuje mnie jak najlepszy kochanek. Chyba nie wytrzeźwiałam do końca, skoro mu na to pozwalam.
– Tylko na moment, jeden krótki moment, przestańmy być sobą. – szepcze Shane, nadal będąc blisko mnie.
Gdybym mogła zatrzymać czas, zrobiłabym to teraz. Koleś przede mną, jedynie wygląda jak Shane Blackwood. Co takiego stało się w nocy, że aktualnie nie skaczemy sobie do gardeł?
– Zrobiliśmy to? – pytam, wyobrażając to sobie. Czuję jak na policzki, wpływa mi rumieniec.
– Możliwe, że gdybym był większym skurwielem – odpowiada, bacznie mi się przyglądając - to przeleciałbym cię, nawet jeśli byłaś cholernie pijana. Tylko pocałunki.
– Muszę już iść. – wstaję, a następnie zbieram swoje ubrania i ruszam do wyjścia, po czym zatrzymuję się nagle. – Czekaj, to mój pokój.
Shane uśmiecha się pod nosem, lecz jest coś dziwnego w tym uśmiechu. To nie jest jeden z tych powalająco złośliwych. Ten wydaje się być zwyczajny.
Razem z Alice, wychodzę na spacer do pobliskiego parku. Są tam palmy oraz sztuczna trawa, bo inna roślinność, by nie wytrzymała tutejszego klimatu. Mimo to, park jest dobrym miejscem na odpoczynek.
– Muszę ci coś powiedzieć. – zaczynam niepewnie, obawiając się reakcji przyjaciółki. – Zapewne wyśmiejesz mnie lub zdzielisz po głowie.
– Mówisz jakbyś spędziła noc w towarzystwie Blackwooda. – śmieje się Ice, nie dodając mi tym za grosz otuchy.
Nerwowo bawię się pierścionkiem, ukazując tym samym, że dziewczyna wcale się nie myli. Alice należy do tych przyjaciółek przed, którymi nic się nie ukryje. Czasami nie jest to zaletą, a upierdliwą wadą.
– Żartujesz prawda? – pyta, a jej zielone oczy, lustrują mnie uważnie. – O boże! Ty wcale nie żartujesz! Anabell, błagam cię... z nim? Serio?
– Tylko się całowaliśmy. – wyjaśniam prędko. – I dziś rano też. Był jakiś inny, ale nie wiem dlaczego.
Alice rozpoczyna swój wykład, na temat mojego postępowania na imprezach. Dziewczyna uważa, że Shane może wykorzystać, zaistniałą sytuację, przeciwko mnie. Możliwe, że właśnie tak jest, ale nie mam ochoty się tym przejmować w danej chwili.
Wieczór postanawiam spędzić przed książkami. Nie chciałabym, aby w tym roku moje oceny spadły, przez lenistwo. Pochłonięta czytaniem notatek, nie zauważam kiedy przestaję być sama w domu. Podnoszę wzrok znad zeszytu i zauważam Blackwooda, siedzącego na fotelu oraz przyglądającego się mi.
– Co? – pytam, marszcząc brwi.
– Nic. – jego odpowiedź jest równie krótka co moje pytanie.
CZYTASZ
Szklany Dom
RomanceZakochiwałem się w niej. Każdego dnia coraz mocniej. Obserwowałem jak szczęście wchodzi do jej życia i to za moją sprawą. Uczucie nienawiści zaczęło znikać, choć wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że to właśnie Anabell Adams skradła moje serce. W...