ANABELL
– Jesteś tego pewna? – słyszę to pytanie setny raz, gdy Shane odwozi mnie do domu Mamy.
– Shane, daj już sobie spokój. – wywracam oczami, ukazując tym samym swoją irytację. – Jestem przekonana, że to mi dobrze zrobi. Wrócę do domu, gdy uznam to za słuszne. Powinieneś zająć się swoimi sprawami i Jess.
Chłopak wzdycha i zatrzymuje samochód pod moim rodzinną posiadłością. Zamiast wysiąść, oboje siedzimy, wpatrując się w budynek przed nami.
– Po prostu wróć, gdy będziesz gotowa. – stwierdza w końcu Blackwood. – Ja i Jess to nic poważnego.
– Nie musisz się tłumaczyć. Ja tego nie robiłam, gdy spotykałam się z Chrisem.
– I wyszło ci to na złe. – wyczuwam w jego głosie nutkę drwiny.
Zaciskam zęby, a następnie otwieram drzwi od auta i wysiadam bez słowa. Nie będzie ze mną w ten sposób pogrywał. Jeżeli chce mi coś powiedzieć to niech to zrobi, a nie kpi. Na moment odwracam się i w charakterystycznym dla mnie stylu, pokazuję mu środkowy palec. Chłopak odpowiada mi tym samym, co nie powiem... wprawia mnie w niewielki szok. Następnie jego auto znika z pola mojego widzenia, pozostawiając za sobą jedynie odrobinę kurzu.
W domu zastaję jedynie Charlie'go oraz Blair, która cały czas bacznie mi się przygląda. Wiem, że mama aktualnie jest w pracy, a Jenny ma jakieś dodatkowe zajęcia, których nie mogła lub po prostu nie chciała pominąć.
– A więc... – krępującą ciszę przerywa znudzony głos Blair, która siedząc wygodnie na kanapie, bawi się swoimi długimi, brązowymi włosami. Jej również brązowe oczy nie wyrażają na ten moment zbyt wielu uczuć.
– Nie zaczyna się zdania od „a więc”. – przerywam jej, na co prycha.
– Mówiłam, Charlie. – dziewczyna zwraca się do naszego brata. – Mówiłam. Będzie się panoszyć jak za dawnych lat.
–Histeryzujesz. – stwierdza krótko Charlie, a po chwili namysłu dodaje. – Anabell potrzebuje teraz naszego wsparcia. Czy ci się to podoba czy nie, to nadal nasza siostra.
Moje stosunki z Blair nigdy nie były zbyt dobre. Młodszą siostrę drażniło to, że zawsze Jenny była w moich oczach tą lepszą. A prawda była taka, że starałam się ją tylko chronić. Nie chciałam w żaden sposób jej faworyzować, wywyższać ponad Blair.
Do końca dnia, atmosfera jest dość napięta. Blair piorunuje Mamę wzrokiem, Jenny odzywa się półsłówkami, Charlie jest jakiś nieobecny, a Mama stara się utrzymać wszystko w najlepszym ładzie. Z ulgą oddycham, gdy nadchodzi odpowiednia pora, aby ukryć się w zaciszu swojego dawnego pokoju. Nic się tu nie zmieniło. Przemalowane na czarno meble, idealnie komponują się z czerwoną pościelą na łóżku. Zawsze lubiłam tu przebywać.
Napełniam wannę gorącą wodą i dodaję odrobinę płynu do kąpieli o zapachu bzu. Ciekawa jestem jak naprawdę pachnie ta roślina. Kąpiel pozwala mi się odprężyć oraz na moment zapomnieć o wszystkim co się do tej pory wydarzyło. Kiedy przecieram gąbką ręce, mój wzrok zatrzymuje się na bliznach, które zostały jako pamiątka po moim łagodzeniu bólu. Odchylam głowę do tyłu i pozwalam łzom swobodnie wypłynąć z mych oczu. Nie potrafię już dłużej tego trzymać w sobie. Wszystko mnie przerasta. Nie czuję się tutaj dobrze, a nie chcę również wracać do domu, w którym czeka na mnie Shane oraz Alex. Nie potrafię wyrzucić z pamięci dnia, gdy chciałam popełnić samobójstwo. Tego jak potraktował mnie Chris. Jego pięści na moim ciele... noża zbyt blisko mej szyi. Strachu, który władał mym umysłem, nie pozwalając na racjonalne myślenie.
Gdy leżę na łóżku, starając się nie zwracać uwagi na uporczywy upał oraz brak wiatraka, który mógłby ochłodzić powietrze, mój telefon zaczyna wibrować. Wyjmuję go spod poduszki i doznaję szoku. Na wyświetlaczu widnieje wielki napis SHANE. Po chwili zastanowienia, odbieram.
CZYTASZ
Szklany Dom
RomansZakochiwałem się w niej. Każdego dnia coraz mocniej. Obserwowałem jak szczęście wchodzi do jej życia i to za moją sprawą. Uczucie nienawiści zaczęło znikać, choć wciąż nie mogłem się pogodzić z tym, że to właśnie Anabell Adams skradła moje serce. W...