Rozdział 20

88 6 0
                                    

Wyprawa na Lwią Ziemię i nie tylko

Perspektywa

Zapamiętałam to miejsce inaczej.Wszystko się zmieniło,ziemia wypiękniała.Szłam przez nią,ziemię..nazwaną Białą Ziemią.Znalazłam się na niej,nie przypadkiem.Za mną szła moja córka,Shani.Miała sierść koloru szarego.Po mnie odziedziczyła niebieskie oczy.Szła dzielnie za mną,widziałam jednak zmęczenie w jej oczach i gestach.Wzięłam ją na grzbiet i już pewniej,poszłam w stronę białej skały.Wspięłam się i od razu,weszłam na czubek.Pokazałam córce..ziemię.Na której teraz będziemy mieszkać.Usłyszałam za mną chrząknięcie.Stał za mną lew,bardzo znajomy lew.Od razu,rozpoznałam w nim Busarę. Rzuciłam się na niego i szybko przytuliłam.Zawsze miałam z nim dobre kontakty.Kiedy się odkleiłam,przyjrzał się mi uważnie.-Maji,co ty tutaj robisz?-Witaj Busaro,czy mogłabym się tutaj zatrzymać z córką?-Wise nie ma,więc muszę naradzić się z Moto..poczekajLew zniknął w jaskini.Zasmuciła mnie myśl,że moja siostra jest daleko.Usiadłam i zawołałam córkę.Przytuliłam ją.Na szczęście,była za mała by zrozumieć tą sytuację.Nie jestem już królową Gwiezdnej Ziemi,a ona księżniczką.Kiedy mój ukochany,wymierzył mi mocny cios w policzek..a później bez słowa odszedł.Postanowiłam przenieść się z córką.Nawet nas nie zatrzymał.To już nie był ten lew,którego kochałam.Podszedł do nas Busara,a za nim biały lew.Przedstawił się jako Moto,partner Wise i król.Bez namysłu,przyjął nas do stada.Byłam szczęśliwa.Od razu,udałam się do jaskini.Kamba i Nyeusi,widać mnie rozpoznały,bo mnie przytuliły.Wysłałam im uśmiech i zachwyciłam się nowymi lwiątkami.Wiem,że nie powinnam tego odczuwać,ale kiedy zobaczyłam dzieci Busary i Kilio..chciało mi się płakać.Może,coś do niego czułam i dalej czuję? Nie zamierzam,szukać odpowiedzi.Starać się czy coś takiego.Sama odrzuciłam lwa...teraz mam córkę.Nie zamierzam się mieszać w ich sprawy.Jestem szczęśliwa,że mam gdzie mieszkać.
-Mamo!!!-podbiegła do mnie Shani.Przytuliła się do mojej łapy.Spojrzałam w jej niebieskie oczka,oczekując odpowiedzi.-Mamo!!!-Tak Shani?-Czy mogę iść się pobawić,z tymi lwiątkami??-zapytała -Oczywiście,-schyliłam się,by ją pocałować,-baw się dobrzeKiedy tylko,zniknęła z mojego punktu widzenia,pojawiła się Nyeusi.Zapytała,czy chce mi się polować.Postanowiłam z nią iść,w końcu nie mam jeszcze zajęcia.***Szara lwiczka,biegła przez sawanne.Goniła nowo poznane lwiątka,kiedy ktoś na nią skoczył.Lwiątka zniknęły z jej punktu widzenia,nie wszystkie.. Nad nią stała Idia,córka Taje.Przesyłała nowo poznanej szyderczy uśmieszek.Shani nie wiedziała,co ma teraz myśleć.Również się uśmiechnęła,na co lwiczka z niej zeszła.-Hej Idia,co to miało być?-Moje przywitanie droga..-Shani jestem,-podały sobie łapki.-Ponownie mi miło ciebie poznać,-skoczyła na nią-Jeśli każdy,tak mnie powita..to wole już wracać na Ziemię Gwiazd,-zaśmiała się córka Maji.-Nie znałem tego miejsca,-do lwiczek podszedł Bahati.Widać było,że spodobała mu się siostrzenica Wise.Chwilę później,pojawiły się wszystkie lwiątka,pod okiem Kamby i jej przyjaciół.Córka Nzuri,postanowiła się przejść,przyjaciele poszli za nią..więc lwiątka,zostały same.-To miejsce,jest daleko-Pewnie tam pięknie,-powiedziała Idia,złażąc z Shani.-Po co ze mnie schodzisz,-powiedziała Shani,-skoro za parę minut i tak na mnie wskoczysz,-zaśmiała się,na co Idia zrobiła minę niewiniątka.Tyknęła jej łapkę,krzycząc ,,berek!".Shani stała chwilę zdezorientowana,lecz po chwili,biegała za innymi.Nie mogła dogonić,dość szybkiej Bory.W końcu,wszystkie lwiątka..padły zdyszane na ziemię.-A tak w ogóle,znasz nasze imiona?-zapytała cicho Kora.Na pytanie lwiczki,Koda uśmiechnął się.Widać,że lwiczka mu się podobała.Szara lwiczka,trochę zmieszana odpowiedziała:-Idia,Bora,Bahati,Kamba i....-Kora i Koda,-zaśmiała się Bora -Okey
Tego dnia,lwiątka bawiły się tak dobrze..że gdyby nie bały się ciemności,w ogóle by nie wracały.Kiedy znalazły się w jaskini,bez kolacji..weszli w łapy swoich rodziców,by zmożył ich sen.Tylko Moto nie spał.Myślał o swojej partnerce,której ciągle nie było.Uśmiechnął się nieszczerze.Bał się o nią i tęsknił.-Trzymaj się Wise,-szepnął i wyszedł z jaskini,by spojrzeć na gwiaździste niebo.
Narrator (w tym czasie na Lwiej Ziemi)Kilio podążała niespokojnie za bratem.Malka prowadził ją do jakiejś jaskini,za lwią skałą.Lwica dobrze wiedziała,gdzie ją prowadzi.Z każdym krokiem,czuła,sama nie wie co...wstyd? smutek? gniew?...Sama nie wie.Szli w ciszy.Dopiero przed jaskinią,lew ustawił się twarzą do jej.-Jesteś pewna swojej decyzji?-Tak,-ledwo przeszło jej przez usta.Nie wiedziała,czy się cieszyć,że za parę minut..spotka swoją matkę.Lew zniknął w jaskini.Westchnęła i zamknęła oczy,w ten sposób,mogła bardziej się opanować.
Złoty lew,wyszedł z jaskini.Jego mina,nie pokazywała..żadnych emocji.Skinął głową,co znaczyło,że ma wejść do jaskini.Przełknęła głośno ślinę i powolnym krokiem,wchodziła do środka.Panowała tam ciemność,tylko mała dziura,dostarczała światła.W rogu,zauważyła sylwetkę złotej lwicy.Podchodzi do niej i chrząka.Kiedy tylko się odwraca,zauważa w jej jasnoczerwonych oczach łzy.Odwraca głowę.-Mamo?-.....Kilio zwiesza smętnie łeb i wychodzi z jaskini.Złoty lew,zobaczywszy siostrę,podbiega do niej.-I jak było?-Ni jak,nie cieszyła się z mojej....-nie dane jej było skończyć,bo Mataka-mama Malki,wyszła z jaskini.Wpatrywała się w swoje potomstwo.Malka i Kilio-Przepraszam córeczko,-mówiąc to,podbiega do Kilio i mocno ją przytuliła.Lwica nie wiedziała,jak zareagować.Malka natomiast,zaczął się wycofywać.Kiedy lwice zostały same,Kilio odkleiła się od matki.-Dlaczego? Bo argument,że miałaś za dużo młodych,do mnie nie podchodzi!-Masz rację,chodzi o to..że bałam się kolejnego dziecka.Zapadłam w depresję i..po namowach Kiary,oddałam cię.-Rozumiem,ale..-Wiem wiem,nie masz do mnie zaufania-Nie o to chodzi..po prostu,to mną wstrząsnęło,-powiedziała Kilio-W ogóle,ojciec cię dobrze wychował?-zmieniła temat Milly-Dobrze,nie widać,-zmieniła ton głosu-Widać,widzę też..że stałaś się piękną lwicąKilio nie wiedziała,co odpowiedzieć.Kiedy lwica ją przytuliła,myślami podążyła do swojego dzieciństwa.Pamiętała tą czułość,okazywaną przez macochę i ojca.Wtuliła się w jej futro.Zapomniały już o całym świecie.Malka wychylił głowę za skały,a na ten widok,uśmiechnął się pogodnie.Usłyszeli,nagle ryk królowej.Zerwali się niemal natychmiast i pognali pod lwią skałę.
WiseLwia Ziemia,to jedno z najpiękniejszych miejsc..jakie widziałam.Jak zawsze,wybrałam się na zwiedzanie.Tym razem,byłam również na Złej Ziemi.Miejsce to,było całkiem opuszczone.Nie wyczuwałam,żadnego zapachu.Szłam pomału,żeby nie wpaść w jakiś ruf.Ciekawiło mnie,co teraz dzieję się na Białej Ziemi.Nade mną przeleciała majordamuska Lwiej Ziemi.Pewnie niesie,jakąś ważną wiadomość do Lea.Uśmiechnęłam się pogodnie i ruszyłam dalej,przed siebie.Tej nocy,nie miałam dziwnego snu..całe szczęście.Trochę żałowałam,że nie jestem nawet miesiąc w ciąży,bo chciałabym znać..już płeć lwiątek.Czekaj chwila! Nawet,nie powiedziałam o tym Moto.Mam nadzieję,że nie uzna,że go zdradziłam.Moje oczy przeszyła lekka panika.Po chwili minęła,zastąpiona radością.W sumie,muszę poćwiczyć walkę....żeby wziąźć udział w wojnie.Muszę,spróbować od nowa,namówić Lea. Propo lwicy,właśnie z lwiej skały,usłyszałam ryk.Pobiegłam szybko w miejsce na środku sawanny.Po drodze,spotkałam maluchy białej królowej.Żeby droga minęła im szybciej,wzięłam je na plecy.Przyspieszyłam trochę,by w końcowym efekcie..znaleźć się pod lwią skałą.

Historia Wise:Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz