Gumowe ucho
Dzisiejszy dzień,był dość nudny.Poranny patrol,sprawy królestwa,śniadanie,z którego każde lwiątko,próbowało się wymigać,nie wspominając już o kąpieli.Co do moich spraw z Moto...pogodziliśmy się.Dałam mu spokój,co do tej sytuacji w tedy.Tak myślał.Nie chciałam,po prostu kłótni,ale dalej...coś mnie dręczyło.Do tego,Arro coś przede mną ukrywał,a Kilio nigdzie nie było.Zjadłam szybko śniadanie i udałam się,na czubek Białej Skały.Widok był doprawdy nieziemski.Sawanna skropiona w blasku porannego słońca.Białe Kwiaty,dodawały ziemi uroku.Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki wdech.Dziś,niech będzie dzień bez zmartwień.Wypuściłam powietrze.Zaczęłam pomału schodzić z Białej Skały.Dawno nie rozmawiałam z Nyeusi.Ciekawę,co u niej.Zapewne jest dumna z syna i z tego,że jej lwice walczące,dobrze się ostatnio spisują.Ruszyłam w stronę łąki,na której dzisiaj trenowały.Droga była długa,ale się nie zmęczyłam.Usiadłam na pobliskim kamieniu i obserwowałam,walczące lwice.Gryzły się i drapały,pod czujnym okiem czarnej lwicy.Nyeusi uśmiechnęła się,kiedy mnie zobaczyła.Od razu,podbiegła do mnie i mnie przytuliła.Odwzajemniłam gest.Lwice pokłoniły mi się,ale nie potrzebnie.Przyjaciółka,spojrzała na nie z ukosa.-Na dziś koniec treningów,wracajcie!Kiwnęły głowami i odeszły.Spojrzałam na przyjaciółkę,stojącą dumnie.Każdy mój przyjaciel,dostał wysokie stanowisko.Taje była jej doradczynią,Busara natomiast doradcą jej i Moto.Kilio główną lwicą polującą,Nyeusi główną lwicą walczącą,Mto natomiast głównym lwem walczącym.Kamba miała być opiekunką lwiątek.Wiele by jeszcze wymieniać,ale nie starczy czasu...Udałam się,wraz z czarną lwicą,ku wodopojowi.Zaschło jej w gardle,w sumie,tak jak mi.Rozmawiałyśmy cały czas.Przypomniałam sobie,jak kiedyś mnie nie lubiła,a teraz...jesteśmy przyjaciółkami.Obie mamy dzieci..jak ten czas szybko leci.Uśmiechnęłam się szerzej,na myśl o tym i zanurzyłam język,w chłodnej wodzie.KilioOtworzyłam oczy i od razu dostrzegłam,że jestem w "gabinecie".Kątem oka,dostrzegłam Maishe.Z trudem wstałam.-Co się stało?-Zemdlałaś.Byłaś zmęczona po porodzie.Powinnaś odpocząć...Nie słuchałam jej dalej,bo od razu opuściłam "gabinet".Dostrzegłam Kesho,trzymającego w łapach mojego synka.Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej.-Jak się czujesz?-zapytał mnie brat.Wydawał się zmartwiony,ale nie wiem..trudno było rozpoznać,po jego głosie.-Dobrze,-odparłam,-czyżby mój braciszek się o mnie martwił?-Taa,pomarzyć można,-mruknął,-idziemy?Posmutniałam.Dalej mnie nie lubił.Spojrzałam na synka,przynajmniej on miał powód do radości.Mój maluszek.Spojrzałam na córkę Kory.-Maisha,mogę już iść?-szara kiwnęła głową,na moje pytanie,spojrzałam więc na brata,-tak idziemy....dziękuję Maisha-Nie ma za co,-odpowiedziała z uśmiechem.Ruszyliśmy w stronę jaskini.Całą drogę unikałam jego wzroku.Czułam się...dziwnie? Sama nie wiem.W końcu,doszliśmy do jaskini którą zamieszkiwał Malka.Zdziwił się,widząc w moim pysku,małe lwiątko.Dopiero po chwili,zrozumiał o co chodzi i mnie przytulił.-A teraz marsz mi spać,-powiedział-Dobrze mamusiu,-powiedziałam ironicznie i ruszyłam na koniec jaskini.Włożyłam sobie w łapy mojego synka,po czym go umyłam.Był bardzo wesolutkim maleństwem.Najwidoczniej,po mnie wygląd,a po Busarze charakter...o nie! (xd) Zaśmiałam się cicho.Spojrzałam na braci.Kesho wyszedł z jaskini bez słowa.Zmarszczyłam brwi.Spojrzałam z powrotem na synka.Jego jasnoczerwone oczy,wpatrywały się we mnie z radością.Przynajmniej on,będzie miał łatwiejszy start w życiu.Nie tak jak ja i większość moich przyjaciół.-Trzeba ci wymyślić jakieś imię,-powiedziałam szeptem.Nie chciałam,by Malka-chwilowy,wielki kłębek nerwów,widział,że nie śpię.Myślałam chwilę nad imieniem.W końcu,wpadłam na wspaniały pomysł.tylko z niepasującym znaczeniem,ale trudno.-Na początku,myślałam nad Kopa,-szepnęłam do młodego,-ale mam lepsze imię.Nie bądź zły,że ma takie znaczenie i że to ja,a nie tatuś cię nazywa,-w tej chwili się zaśmiałam,na szczęście cicho,-dlatego nazywać się będziesz KisuMały pisnął.Chwilę jeszcze na niego patrzyłam,po czym zasnęłam,tak jak on.Następnego dnia,wstałam wcześnie,umyłam synka i wyszłam z jaskini.Bracia jeszcze spali,znaczy nie wszyscy w jaskini.Kesho nie wrócił do teraz.Nie będę go szukać,niech pobędzie trochę sam.W sumie,mamy,że sobą wiele wspólnego.Ja też,mam ciężkie wspomnienia.Tylko Malka,z braci,zna moją historię i niech tak pozostanie.
Ruszyłam z Kisu,nad wodopój.Położyłam malucha na ziemi i napiłam się wody.Kisu poczołgał się zbyt daleko.Odwróciłam się by go złapać i w tedy,zaśmiałam się.Chował się za kamieniem,unikając motylka.Wzięłam go więc od tej "bestii" i z powrotem,usadziłam bliżej mnie.Podeszła do mnie Kamba.Dziwnę to było,że wcześnie spała.Od lwiątka,kochała dłuuuugie drzemki.-Księżniczka się obudziła o zacnie wczesnej porze,-rzuciłam na powitanie.Brązowa położyła się koło mnie i spojrzała na mojego synka.-Tak.Usłyszałam,że urodziłaś i chciałam zobaczyć malucha...słodki.Polizałam synka po główce-Twoje też takie będą.-Oby,-zaśmiała się,-a tak poza tym,jutro nad ranem ruszamy...-Tak szybko,-zasmuciłam się,-miałam nadzieję,że..-Kilio,wiesz dobrze,że nie możemy,-powiedziała,-ale możesz spotkać się jeszcze z Leą!-Racja.Chodź,idziemy ją odwiedzićNa tym się zakończyła nasza rozmowa.Wzięłam w pysk Kisu i wraz z Kambą,udałyśmy się w stronę Lwiej Skały.NarratorNora siedziała na kamieniu i wpatrywała się w obraz,niezwykłego królestwa jakim była Biała Ziemia.Westchnęła.Kiedy tylko dorośnie,przejmie to królestwo.Tak się bała,a nawet nie mogła nikomu się wyżalić.Nie mogła... Poczuła nagle,łapę na swoim ramieniu.Odwróciła się napięcie.Po chwili,uśmiechnęła się szeroko.Ndoto,odwzajemnił uśmiech i usiadł koło siostry.-Czym się martwisz?-Ja? Ja nie..-Nie mów,że się nie martwisz.Widzę to po tobie,tak samo jak widziałem,to na Nel,-na wzmiankę o lwice,posmutniał,-Co jest?-Dobra,będziesz pierwszą osobą której to powiem,-wstała i zeskoczyła z kamienia,spojrzała na brata,-boję się,że będę kiepską królową,że wszystkich zawiodę,że sobie nie poradzę!Biała lwiak,zeskoczył z kamienia i podszedł do siostry.Na jego twarzy,malował się uśmiech,co zdziwiło córkę Wise.-Strach,także jest nam potrzebny,żebyśmy mogli wzbić się ponad horyzont,-mówiąc to,włożył jej za uszy biały kwiat.Nora wyglądała z nim,nieziemsko-Dzięki brat,przyznam,że poprawiłeś mi humor.-To fajnie,a teraz...gonisz!-mówiąc to,dotknął ją łapką i zaczął uciekać.Biała lwiczka,po chwili,ruszyła jego śladem.Kiedy brat i siostra,bawili się w berka,Huru i Aisha,rozmawiali nie daleko.Biały lwiak,przez "przypadek" usłyszał rozmowę starszego rodzeństwa.Uśmiechnął się szyderczo.Aisha widząc wyraz jego twarzy,miała już coś powiedzieć,kiedy podeszła do nich Lajla.Lwiczka właśnie wróciła,że spaceru,na który zabrała ją mama.Uśmiechnęła się do lwiątek,po czym gestem głowy,wskazała im polane,gdzie bawiła się Nora i Ndoto.Lajla od razu pobiegła w ich stronę,z chęcią na zabawę.Huru i Aisha,stali jeszcze chwile w miejscu,po czym lwiak chciał ruszyć za przybraną siostrą,ale zatrzymała go łapka.Spojrzał zdziwiony na Aishe.-O co chodzi?!-To ja powinnam zadać ci to pytanie.Huru..ty coś kombinujesz,prawda?-Może tak,może nie.Na razie,chodź się baw,-białe lwiątko,ruszyło w stronę polany.Aisha patrzyła na niego jeszcze chwilę.Coś jej nie pasowało.Czuła to.Ruszyła do królewskiego rodzeństwa,powolnym krokiem.*-Dzieci,chodźcie już!-zawołała lwiątka Wise.Ndoto i Lajla,poderwali się z miejsca i ruszyli za mamą,Aisha zrobiła podobnie.Nora też chciała,ale zatrzymał ją Huru.Spojrzała na niego zaciekawiona.-Jeszcze nawet nie ma wieczora-Ale mama woła,-powiedziała Nora,przymrużając oczy.Huru przewrócił oczami i przysiadł na pobliskim kamieniu.Nora,mimo wcześniejszych wątpliwości,podeszła do brata.Chciała już coś powiedzieć,ale lwiak jej przeszkodził.-Jesteś pierworodną córeczką,nadzieją Białej Ziemi..-Tak,wiem,-powiedziała lwiczka,-tylko tyle,chciałeś mi powiedzieć?-Chciałem ci powiedzieć,że wiem,że nie chcesz rządzisz.-S-skąd to wiesz? Podsłuchiwałeś!Huru,nie ma jeszcze takiej dużej grzywy..-Może.Ważniejsze jednak jest to..wiem,że nie chcesz być królową!-Ja..-Nora się zawiesiła.Co miała powiedzieć? Skłamać? Przecież nigdy nie kłamała i nie miała zamiaru tego zmieniać.-Tak...ale proszę,nie mów rodzicom.Nie chce ich zawieść,-mimo takiej sytuacji,Nora dalej się uśmiechała.Optymistka,-zakpił w myślach Huru,po czym uśmiechnął się do siostry i objął ją łapą.-Nie powiem,znasz moją litość.Ty nie chcesz być królową...-Nie to,że nie chce,ja tylko się boję...-powiedziała Nora,wstając.-Ok..-tylko tyle zdołał powiedzieć,bo Wise podeszła do nich wściekła.-Dzieci,do jaskini..antylopa prawie zjedzona.Jutro sobie pogadacie,zaraz..-spojrzała na niebo,-..spadnie deszcz.-Wyluzuj mamo,ja tylko z siostrą gadałem,-powiedział Huru i odszedł.Chwilę później,w ślad za nim,poszła Wise i Nora.Rodzeństwo,obżarte do syta,leżało na podwyżu.Kleiły im się oczy i było pewne,że za chwile zasną.Nie było na tyle starsze,że dały by radę,długo nie spać.No,może tylko Lajla.Właśnie ona,jako ostatnia z rodzeństwa,poszła spać.Wtuliła się w futro Moto i zanurzyła się w krainie snów.Biała lwica stoi przed Białą Skałą.Obok niej,stoi szaro grzywy lew.Rozgląda się do o koła.Niebo jest skropione w ciemnych barwach.Nigdzie,nie wyczuwa ruchu.Nawet wiatr,wieje zbyt wolno.Mruży oczy i dostrzega kogoś na czubku Białej Skały.Stoi na niej,czerwono grzywy lew.Spogląda na ziemię z...nie widziała dokładnie.Spojrzał na nią.Nagle wszystko pokryła ciemność,widać krew,słychać krzyk,a ona sama znajduję się w wodzie.Widzi ciało białej lwicy,-swojej matki,która nie może się wynurzyć,traci siły.Chce jej pomóc,ale nie może.Wszystko pomału wraca do normy,znów jest przed Białą Skałą.Podbiega do niej mała lwiczka i mówi "Co z babcią? Czy wujek,został mordercą?".Lajla chce odpowiedzieć,lecz nagle budzi się...
CZYTASZ
Historia Wise:Tom 1
FanfictionWise jako lwiątko,została znaleziona przez króla Mfalme.W jego stadzie,nie cieszyła się jednak zbyt dużą sympatią,zwłaszcza że strony żony króla,Uzuri.Dogaduję się jednak z Mfalme(który traktują ją jak własną córkę) Taje i synem pary królewskiej Kio...