Porwanie
Narrator
Minęły dwa dni.Przez ten czas,białoziemcy i strachoziemcy,walczyli zacieńcie.Na szczęście nikt nie odszedł z tego świata.Pomimo przewagi Białej Ziemi,strachoziecmcy wygrywali.W ostateczności to oni przegrali,a Biała Ziemia mogła w spokoju odetchnąć.Matibabu i Rafa,zajęli się stadem.Kiedy,było już po wszystkim,mogli w spokoju wrócić do swoich obowiązków.Wise i Moto,kiedy sprawdzili stan stada,mogli w spokoju odpocząć.Kiedy jednak,przekroczyli próg jaskini,zostali napadnięci przez dopiero uczące się chodzić lwiątka.Zaśmiali się,kiedy maluchy próbowały ich zaatakować a same się przewracały.Wise wzięła w łapy swoje córki,a Moto syna.Nora jednak,nie chciała spać.Wyszła z łap matki i podreptała do brata.Ugryzła go w ucho,na co ten odpowiedział piskiem niezadowolenia.Próbował tak jak siostra stanąć,ale mu nie wyszło.Położył się z powrotem,tym razem ignorując białą lwiczkę.Zrezygnowana,próbowała wspiąć się ojcu na plecy.Widząc,jej zajęcie...Lajla postanowiła dołączyć.Na jeszcze chwiejnych nogach,doszła do siostry.Także zaczęła się wspinać.Już na szczycie ojcowskich pleców,zaczęły go gryźć.Dla dorosłych było to zabawne,dla lwiątek warte wysiłku.
Wise
Moto musiał pilnie wyjść na patrol z Mto i Busarą.Oddał mi więc lwiątka i opuścił jaskinię.Maluchy jednak,nie zamierzały spać.Zaczęły się bawić.Obserwowałam ich czujnie.Gdyby coś się stało,zadziałała bym natychmiast.Przypomniała mi się wojna.Mam nadzieję,że strachoziemcy nas nie zaatakują i nabiorą rozumu po tym wszystkim.Myślałabym tak dalej,gdyby nie atak maluchów na moje uszy.
-Miamo?-sepleniła Lajla
-Co się stało skarbie?-spytałam i trąciłam ją nosem
-Jeść!-zawołało jej rodzeństwo i nie usłyszałam odpowiedzi.Nakarmiłam szybciutko maluchy,po czym je umyłam.Nora zasnęła wtulona w futro śpiącego smacznie brata.Lajla nie spała,patrzyła na horyzont.
-Co się stało?-spytałam
-Nic,wiesz..kochiam ciee miamo!-pisnęła i się we mnie wtuliła
-Ja ciebie też złotko,-polizałam ją po główce,-ale teraz zaśnij,bo mama musi coś załatwić.
Kiedy zasnęły,położyłam ich na podwyżu,pod opieką przyszłej opiekunki lwiątek-Kamby.Wyszłam z jaskini i skierowałam się do Taje i Kilio. Obydwie zaczęły walczyć.Świetnie się bawiło na ich zabawy,podobne do tych lwiątek.Zaśmiałam się,zdradzając moją pozycję.Przestały i spojrzały na mnie.
-No co...nie przeszkadzajcie sobie,-zaśmiałam się
-Ja ci się zaśmieję,-Taje podbiegła do mnie i mnie przytuliła,-fajnie widzieć cię bez maluchów
-Obowiązki matki
-Racja,-powiedziała Kilio,-co powiesz,na mają zabawę jak z dawnych lat?
-Mhm...no dobrze
Zaczęłyśmy się bawić.Miło trochę odpocząć od królewskich obowiązków.Położyłam się na trawie i razem z dziewczynami,szukaliśmy kształtów w chmurach.Takie dni lubię...takie z przyjaciółmi.
Kiedy zaszła noc,a niebo pokryły gwiazdy,wróciliśmy do jaskini.Wskoczyłam na podwyże i zajęłam miejsce obok śpiącego Moto.Miał w łapach maluszki,nie chciałam ich zabierać...niech spędzą te noc w jego łapach.Zamknęłam oczy i dałam sobie odpłynąć do krainy snów.DO uszu,jednak dochodziły różne słowa rzucane przez przyjaciół leżących koło podwyża.Zwykle brzmiały onedobranoc.
Sawa
Nadszedł w końcu ta noc.Jako szpieg,muszę wykonać zadanie jednego z moich pracodawców.Kto by pomyślał,że brat wielkiego króla Ziemi Strachu,zleci mi takie zadanie.Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem bez szmeru,wchodzić ku górze.Kiedy znalazłem się w środku,musiałem być jeszcze cichszy.Z daleka,zobaczyłem Nyeusi i mojego syna.Widziałem również,dzieciaki Kilio i Taje.Wyrosły.Kamba...jednak żyję! No trudno,mam teraz ważniejsze zadanie niż patrzenie na to coś,takie samo jak mój słaby i nic nie warty syn!
Podszedłem bliżej podwyża.Obeszłem wzrokiem białą lwicę i brązowego lwa.Uśmiechnąłem się szyderczo,widząc ich młode.No no Wise..gratuluję.Wyjąłem jakieś lwiątko.Była nią biała lwiczka,z czarnymi uszami i....pięknymi oczami.Wybiegłem z jaskini,zanim zaczęła się drzeć.Położyłem ją na trawie,była serio piękna.Patrzyła na mnie oczami niczym gwiazdy.NO WEŹ JĄ ZABIJ SAWA!! Wystawiłem już łapę i....nie mogę.Nie zabiję tej małej,ale i tak mogę ją odsunąć od rodziców.Wziąłem ją z powrotem w pysk i obrałem jakiś kierunek.Nie widziałem dobrze w ciemności,ale jakoś dałem radę.Musiałem przyspieszyć,musiałem.W końcu,udało mi się i dotarłem do celu.Zaczynało już świtać.Znalazłem się pod wielką skałą.W sumie,znałem to miejsce.Lwia Ziemi.Położyłem lwiątko gdzieś w trawie i z powrotem..udałem się na granice Białej Ziemi....
CZYTASZ
Historia Wise:Tom 1
FanfictionWise jako lwiątko,została znaleziona przez króla Mfalme.W jego stadzie,nie cieszyła się jednak zbyt dużą sympatią,zwłaszcza że strony żony króla,Uzuri.Dogaduję się jednak z Mfalme(który traktują ją jak własną córkę) Taje i synem pary królewskiej Kio...