Rozdział 34

56 5 0
                                    

Nowa lwiczka

Każdy w życiu,ma swój ulubiony dzień.Ja miałam ich wiele.Najlepsze były ty,spędzone z rodziną.Maluchy,budziły się każdego świtu i domagały się uwagi.Zawsze zaspana,karmiłam je i pielęgnowałam.Tego dnia,było tak samo..Kiedy tylko nadszedł świt,nakarmiłam i wypielęgnowałam moich krzykaczy.Obudziłam Moto i razem wyszliśmy na sawanne.Położyliśmy się niedaleko wodopoju.Maluchy od razu,zaczęły się bawić.Huruma stał się dla młodych,jak prawdziwy brat.W ogóle,rodzeństwo miało że sobą dobre kontakty.Nora i Huru,rzucili się na siebie i zaczęli dla zabawy warczeć.Lajla wolała leżeć,przytulona do Ndoto.Przyglądaliśmy się temu,że śmiechem.Podbiegł do nas Bahati i przyglądał się maluchom.-Fajne,-zaśmiał się,kiedy Huru złapał jego ogon i zaczął się bawić-Miło to słyszeć Bahati..-odparł Moto,-a ty nie jesteś na patrolu?-Niby tak,ale bez przywódcy,to żadna Lwia GwardiaSyn Kilio,odbiegł.Spojrzałam na Moto z porozumieniem.-Myślisz o tym,żeby go znaleźć,prawda?-spytał ziewając-Nie o to mi chodzi...myślisz,że Lajla będzie miała ryk przodków?-Może mieć,ale w to wątpię-Dlaczego?-Sam nie wiem,-odparł,zamykając oczy***NarratorKamba skradała się cicho do ofiary.Łapa za łapą,była coraz bliżej celu.Skuliła uszy,wystawiła pazury i była już gotowa skoczyć,jednak jej cel uciekł.Antylopa pobiegła szybko przed siebie,zostawiając brązową na ziemi.Do jej uszu,dotarł śmiech.Odwróciła się i skrzywiła.Przyjaciel siedział obok białej skały i śmiał się z brązowej.Ta w pośpiechu wstała i zajęła miejsce obok lewka.Nie długo,ona jak i on,mieli stać się nastolatkami.Przed Kambą był ciężki dzień,w którym musiała pokazać,nie tylko że umie polować,ale także,że nada się do przyszłej roli w stadzie.Przeniosła wzrok na zamyślonego lewka.-Nad czym tak myślisz?-spytał i przymrużyła oczy-Myślę,jak by cię tutaj nauczyć polowania-Nauczysz mnie?-No pewnie...chodźJasno złoty,pokazał jej jak odpowiednio się ustawić i z mocnym westchnieniem,zaczął się skradać do ofiary,którą tym razem miała paść drobna zebra.Kamba naśladowała jego każdy ruch.Byli coraz bliżej i w końcu oboje skoczyli.Nie chcieli jednak zabijać stworzenia,więc pozwolili mu uciec.Przybili sobie piątkę i przytulili się.Kamba wydała się być zaniepokojona,kiedy spojrzała przed siebie.-Co się stało?-Tam ktoś jest,-odparła,na co lewek się odwrócił i także zaczął podziwiać coś w oddali.-Lepiej powiedźmy Wise,-powiedziała Kamba i wraz z lewkiem,pobiegła do królowej.***WiseZ beztroskiego snu,wyrwało mnie mocne szarpnięcie.Otworzyłam oczy i ujrzałam tym samym Kambę i ...tego bez imiennego.Na twarzy malowało im się przerażenie.Podniosłam głowę.-Coś się stało?-Ktoś jest na granicy,-powiedziała Kamba-Kto?-spytał tym razem Moto,który właśnie się obudził-Tego królu nie wiemy,-powiedział Przyjaciel Spojrzeliśmy na siebie z Moto,a później na Kambę.-Twój przyjaciel nasz zaprowadzi,a ty zajmiesz się młodymi,dobrze?-spytał Moto,Kamby-Dobrze,-mówiąc to,podeszła do maluchów i przysiadła obok.Podnieśliśmy się z brązowym i pobiegliśmy za Przyjacielem.Musieliśmy,jak najszybciej znaleźć się we wskazanym miejscu.Przyspieszyliśmy.Z każdym krokiem,coraz bardziej widziałam tą sylwetkę.Była na tyle mała,że mogłam rozpoznać w niej lwiątko.Zwolniłam i podeszłam bliżej.Lwiczka była ciemno kremowa,z brzuchem,pyskiem i łapkami jasnymi.Spojrzała na mnie swoimi wielkimi,fioletowymi oczami.-Witaj,jestem Wise,a ty?-spytałam,na co lwiczka trochę się cofnęła i spojrzała na mnie podejrzanie.-Po co pani to wiedzieć?-spytała-Jestem królową tej ziemi-Miło poznać,-powiedziała,-jestem Mia-Co tutaj robisz,bez rodziców..-Mogę powiedzieć później,nie mam ochoty teraz rozmawiać..jestem głodna,-powiedziała,na co ja kiwnęłam głową i obie,w towarzystwie Moto i Przyjaciela,poszliśmy w stronę białej skały.Zaskoczył mnie fakt,że lwiczka umie polować.Upolowała średnią antylopę i razem zaczęłyśmy ją zajadać.Miałam nadzieję,że lwiczka w końcu powie,dlaczego jest tutaj sama.Kiedy skończyliśmy jeść,razem z fioletowooką położyliśmy się w cieniu drzew.Chłodny wietrzyk,przyjemnie czochrał moje futro.-Więc,opowiesz coś więcej?-Jasne,a więc..Od śmierci rodziców,nie mam domu.Podróżuję z jednej ziemi na drugą i zawsze mam nadzieję,że tam znajdę dom.Robię to,od kąt byłam mała.Musiałam sama,wszystkiego się nauczyć.-Ciekawe...może,chcesz dołączyć do stada?-Mogę?!-No jasne,-powiedziałam,-a teraz chodź,poznasz inne lwiątka***Przysiadłam obok przyjaciół,nad wodopojem.Mia podbiegła do grupy.Z początku była nieufna,lecz później bawiła się wesoło w towarzystwie Lwiej Gwardii,Idii i Kory.-Miła jest ta mała,-powiedziała Maji,-może,to ja ją przygarnę?-Możesz,-spojrzałam na nią-Pewnie,raczej Shani nie będzie miała nic przeciwko temu,-siostra spojrzała na szarą lwiczkę,wesoło bawiącą się z Mią i Korą.Zachowanie ciemno kremowej,coraz bardziej wzbudzało we mnie pewien pomysł.Dopiero kiedy,uratowała Idie przed upadkiem do wody,wstałam i podeszłam do lwiątek.-Coś się stało ciociu Wise?-spytała mnie Shani-Możliwe...wiecie co,chyba znalazłam przywódce Lwiej Gwardii-Kogo?-Kogoś,kto ma duże doświadczenie,-zaśmiałam się,-nowym przywódcą Lwiej Gwardii zostaje Mia-N-naprawdę?-zapytała z niedowierzaniem Mia,a każde lwiątko zaczęło jej gratulować.Nie wiem,czy to była dobra,czy zła decyzja.Wierzę,że mała sobie poradzi.Uśmiechnęłam się i poszłam po moje dzieci.Lwice poszły na polowanie,lwy i Lwia Straż na patrol.Tylko ja zostałam w jaskini,wraz z dziećmi i Kamba.Brązowa wydała się jakaś niespokojna.-Coś się stało?-spytałam,puszczając ostatnie lwiątko z uścisku-Tak..boję się przyszłości-Niczego się nie bój i idź wciąż do przodu,-zachichotałam,-mama byłaby z ciebie dumna.

Historia Wise:Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz