Rozdział 19

81 7 0
                                    

Wyprawa na Lwią Ziemię cz.2

Kilio
W końcu zdobyłam się na odwagę i poszłam poznać brata.Szłam pomału i cicho,dopiero przy jego jaskini,nabrał pewności siebie.Partnerki mojego brata,nie było w jaskini.Zdziwił się trochę na mój widok.
-O co chodzi Kilio?-zapytał się mnie Malka.
-Muszę ci powiedzieć prawdę,-zaczęłam,a ten spojrzał na mnie zdziwiony,-Jak byłam mała to prawie zginęłam , bo matka mnie nie chciała. Uratowała mnie Kiara. Mam pięciu braci , lecz nigdy ich nie widziałam . Dowiedziałam się od Kiary , że czwórka mych braci wyruszyła podróżować , lecz jeden z nich został na Lwiej Ziemi , ma żonę i niedługo do czeka się potomka.
-To znaczy,my jesteśmy rodzeństwem?-zapytał,jeszcze bardziej zdziwiony.

Dobrze , wiesz , że ja nie umiem się wściekać na moją przyjaciółkę – powiedział żółty-Ale jak ona mogła,nie powiedzieć,w ogóle jak mogła cie nie chcieć,nie znałem jej od tej strony,-na jego twarzy,gościł i smutek i wściekłość.W końcu,zrobił coś co mnie zdziwiło.Po prostu mnie przytulił.Wtuliłam się w jego grzywę i ta chwila,mogła by trwać wiecznie,gdyby nie pojawienie się niespodziewanego gościa-Lea.Odskoczyliśmy od siebie.Co ona,mogła sobie pomyśleć.
-Lea,to nie to co myślisz,-zaczął Malka,na co lwica..wpadła w śmiech.Spojrzeliśmy na nią jak na wariatkę.
-Wiem,że jesteście rodzeństwem,-powiedziała,-przypadkowo podsłuchałam waszą rozmowę,tylko się nie wściekajcie

- Dobrze , że królowa się o tym dowiedziała – powiedziałam -Lea , mów mi Lea , proszę – powiedziała-Dobrze królo- to znaczy Lea- Tak lepiejKiedy Lea opuściła jaskinię,zostałam sam na sam z bratem.Cieszyłam się,że poznałam kolejną część mojej rodziny.Dzieciaki się ucieszą,że mają wujka.-Kilio,spotkać się z naszą matką?-zapytał-Ja,no,sama nie wiem....-powiedziałam,a właściwie wyjąkałam-Zastanów się,dobrze?-TakOpowiedziałam Malce,co się,że mną działo itd.Później wyszłam z jaskini.Wieść o tym,że jesteśmy rodzeństwem..szybko się rozeszła.Unikałam innych.Musiałam przemyśleć propozycję Malki.Czy mam się spotkać z mamą? Sama nie wiem.Decyzję zostawiam losowi.A może..pogadam z Wise,ona na pewno da mi mądrą radę.Przecież,świadczy o tym jej imię.WiseTaje dalej była szczęśliwa z faktu,że nauczyła się polować.Kiedy zobaczyłam z daleka Lea,rzuciłam się za nią.Szybko szła,tak że nawet..nie mogłam jej dogonić.-Lea! Od kilku minut biegnę za tobą , muszę powiedzieć , że szybko chodzisz – powiedziała m zdyszana- O Wise , przepraszam po prostu ... - nie było jej dane dokończyć-Byłaś zamyślona , zgadnę myślałaś o wojnie ? – zapytałam ,a kolorowooka kiwnęła głową.- Chcę wam pomóc !!- Co! Nie ma takiej możliwości jesteś w ciąży , schowasz się razem z lwiątkami- powiedziała królowa i zniknęła z mojego pola widzenia.Wściekła i smutna,wróciłam na Lwią Skałę.Dowiedziałam się przy okazji,że Kilio ma brata.Nie mogłam się jednak dostatecznie cieszyć.Ciągle myślałam o tej wojnie.Szanuję Lea,ale niech nie myśli,że zostanę w jaskini..kiedy oni,będą narażać życie.O nie,po moim trupie.Lwiątek jeszcze nie rodzę,nawet miesiąc nie minął.Na pewno nic się nie stanie.Podbiegła do mnie złota.Kiedy opowiedziała mi co ją spotkało,miałam już rozwiązanie.-Więc,spotkaj się że swoją matką,Kilio-Ale Wise..-Jakie ale.Spójrz jej w oczy i zapytaj,czemu to zrobiło..bo zwykły argument,że miała za dużo dzieci..jakoś mi nie pasuję-No dobrze,-powiedziała i zwiesiła łeb.Przytuliłam ją.Taje podbiegła do nas i również się przytuliła.-Przyjaciółki na zawsze?
-Tak!***W tym czasie,kiedy Wise,Taje i Kilio,były na Lwiej Ziemi.Moto starał się podołać swoim obowiązkom.Miał dość,porannych raportów i obchodów.Jednak robił to,jako król.Tęsknił za swoją partnerką i obawiał się o nią.Właśnie teraz,obserwował radosne zabawy lwiątek.Marzył o własnych,ale nie wiedział,czy się ich doczeka.Podszedł do niego Busara.Przybili sobie piątki.-Co powiesz na jakieś zapasy?-zapytał-Okey,ale skąd taki pomysł?-Korzystam,puki Kilio nie ma,a dzieciaki śpią...to jak będzie?-Zgoda!Po chwili,dwa lwy zaczęły zabawę..***-Hej Rafiki,mogę się ciebie o coś zapytać?-zapytała się biała lwica.Szaman podszedł do niej,porzucając dotychczasową robotę.-O co chodzi,Wise?-Od paru dni,przeczuwam coś złego.Także śnią mi się złe sny.Matibabu,nie zna na nie odpowiedzi,ale może ty coś poradzisz?Rafiki uśmiechnął się przyjaźnie do królowej.Zaprosił ją na środek i kazał wszystko opowiedzieć.Nie był zadowolony efektem.-Powiem tylko tyle,że białe lwiątko o czerwonych oczach,sprowadzi na twój ród kłopoty..-Tyle to sama wiem,ale kim on będzie?-Tego nie wiem,-chciał odejść,jednak coś go zatrzymało,odwrócił się do Wise,-uważaj na swoje dzieci Wise,bo nie długo coś się wydarzy.Najprawdopodobniej,po ich narodzinach.-Dziękuję RafkiWise opuściła baobab i ponownie,skierowała się na lwią skałę.O tej porze,pewnie już wszyscy śpią.Wykorzystała to i weszła na szczyt skały.Spojrzała ponad horyzont.-Tęsknie za wami,-szepnęła,a usłyszawszy za sobą jakiś głos,chciała już wrócić do jaskini.

Historia Wise:Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz