Rozdział 44

65 6 0
                                    

Wiadomość

  Minęły dnia dni od znalezienia Nory.Wszystko zaczynało pomału wracać do normy.Lwiątka znów bawiły się całymi dniami.Norze znów wrócił optymistyczny humor.Huru miał dość swojej łapy,ale starał się pomału do niej przyzwyczajać.Członkowie Lwiej Gwardii,w końcu stali się nastolatkami.Lwice miały dłuższe łapy,a samcom zaczynały rosnąć grzywy.Kamba od dłuższego czasu źle się czuła i nikomu nie pozwalała zbliżyć się do siebie,no może tylko jej partnerowi.Właściwie,to wraz z "Przyjacielem" stali się małżeństwem.Coś jednak dręczyło Starszą nastolatkę,wiedziałam to.Nie miałam jednak na to czasu,gdyż cały czas,obserwowałam Moto.Stał się jakiś dziwny.Nyeusi nic nie wiedziała,co się tam w tedy wydarzyło.Powiedziała,że od razu po walce,poszła na polowanie,a Moto chciał tam jeszcze trochę zostać.Coś było nie tak..zdecydowanie.Od pewnego czasu,powróciły do mnie te sny.Tym razem jednak,nie było tam tego lwa,tylko kości i pełno krwi,oraz czerwone oczy na niebie.Zwykle,przeszywał je piorun i pojawiała się straszliwa blizna,z której wydobywał się krzyk.Wiem..straszny.Dlatego,chodziłam niewyspana.Wracając jednak.Ciocia Sherr,zadomowiła się tutaj już całkowicie.To właśnie ona,nauczyła nastolatków,technik polowania.Dzisiaj,nastoletnie lwice miały udać się na swoje pierwsze polowanie.

Zobaczyłam w oddali Moto.Od razu,wstałam i pobiegłam w jego kierunku.Zagrodziłam mu drogę,którą chciał się udać.Spojrzał na mnie zaskoczony.-O co chodzi,Wise?-To ja się pytam,o co chodzi? Czemu się tak dziwnie zachowujesz? Ciągle chodzisz tylko na patrole i mnie unikasz,mnie i dzieci.Co jest?-Nic...wybacz,ale muszę już iść.Kocham cię,-na tym zdaniu mnie zostawił i odszedł.Przewróciłam teatralnie oczami i wróciłam na swój kamień.Mogłam z niego obserwować,igraszki lwiątek i rozmawiające nieopodal stado.Taje rozmawiała z Mto,Nyeusi z Busarą,przy którym leżała Kilio.Maji rozmawiała z ciocią Sherr,a bezimienny mąż Kamby,gdzieś z nią poszedł.Uśmiechnęłam się i zamknęłam leciutko oczy.Słońce przyjemnie mnie ogrzewało.Wiatr muskał mnie po pyszczku.Nawet nie wiem,kiedy zasnęłam.NarratorNora i Lajla,goniły swoich braci.Huru i Ndoto,nie chcieli się jednak dać tak łatwo złapać.Przeskakiwali przez kamienie,omijali drzewa,byle tylko lwiczki ich nie dotknęły.Na tym właśnie,polegała zabawa w berka.W końcu,udało im się i teraz,to lewki goniły je.Bawili się tak jeszcze długo,aż zdecydowali się na zabawę w chowanego.Podeszła do niej Aishi i zaproponowała,zagranie w piłkę.Zgodzili się i pobiegli pod baobab.Rzucili z niego jeden owoc i zaczęli nim grać.Grali bardzo długo,aż padli na ziemię,obserwując chmury.***Idia,Kora,Shani,Mia i Bora,leżały na jednej że skał i obserwowały walczących Bahatiego i Kode.Lwy walczyły dla zabawy,gryząc się i drapiąc.Lwice śmiały się z tego.W końcu,stali się tym,kim zawsze chcieli,nastolatkami.Idia nie mogła się doczekać,kiedy w końcu,będą mogli wyruszyć na polowanie.W końcu,jak tylko osiągnie pełnoletność,stanie się za to odpowiedzialna.Lwia Gwardia była dumna,że w końcu,będą zbudzać większy szacunek,dzięki swojemu wiekowi.Kiedy do nastolatków podeszła Kilio,czyli główna lwica polująca i oznajmiła,że to już czas.Młode lwice,od razu pobiegły za nią,zostawiając samce same.Tak w tedy myślały.Do nastoletnich lwów,podszedł Busara i Mto.-Skoro lwice idą na polowanie,wy pójdziecie,nauczyć się lepiej walczyć,-zaśmiał się Mto.Młodzi spojrzeli na siebie porozumiewawczo i ruszyli za dwójką lwów.Lwice tym czasem,dotarły na Białą Skałę.Wise uśmiechnęła się promiennie na ich widok i ryknęła,co oznaczało,że pora wyruszać na ich pierwsze polowanie.Kilio przytuliła córkę,podobnie zrobiła Maji i Taje.Nastolatki szybkim krokiem,zeszły z Białej Skały i udały się na pastwiska.Na przodzie szła Idia,za nią Kora,Shani,Maji,Bora i jeszcze dwie inne lwice.Kiedy doszły już na pastwisko,rozdzieliły się.W pierwszej grupie,była Bora,Mia i jeszcze jedna lwica,w drugiej Kora,Shani i inna lwica.Idia miała wyruszyć sama,jako przyszła główna lwica polująca.Pierwsza grupaBez zbędnych trudności,odnalazły niewielkie stadko zebr.Mia,jak przystało na przywódczynie Lwiej Gwardii,miała być atakującą.Bora,jako najszybsza,miała zagonić zebrę.Zaczęły się skradać.Cicho bez szmeru.Ich łapy,przyległy do ziemi.Kiedy były już blisko,cała trójka skoczyła,zabijając zebrę.Prysła krew.Zaczęły ciągnąć ją na Białą Skałę.Druga grupaDzięki świetnemu wzrokowi Shani,nastolatki wypatrzyły stado antylop.Zaczęły się skradać,unikając wiatru.Kora niestety,stanęła na patyku,który pękł.Antylopy uciekły,a towarzysząca im lwica,podniosła na brązową wściekły wzrok.-Naucz się chodzić!-A ty,naucz się używać mózgu,-warknęła w jej obronie Shani,-to nie jej wina,lepiej chodźcie,wytropić kolejne.Znalazły szybko,stado antylop gnu.Nie przepadały za nimi,tak jak Aishi,ale w końcu,musiały udowodnić,że umieją polować.Przycupnęły i zaczęły się skradać.Kiedy były blisko,skoczyły i zabiły antylopę gnu.Prysła krew.Nastolatki uśmiechnęły się i zabrały ją na Białą Skałę.Kora szła jednak smutna z tyłu.Kim będę,kiedy nadejdzie koniec dzieciństwa?-zadała sobie pytanie.Kiedy zobaczyła w oddali Idie,pobiegła w jej stronę.W tym czasie,u IdiiTowarzyszył jej strach,co jeśli jej się nie uda,co jeśli zawiedzie całe stado? Nie było powodu jednak do zmartwień.Znalazła stado antylop i zaczęła się skradać w ich stronę.Unikała wiatru,szła cicho i bez szmeru.Łapa za łapą,dotarła do antylopy,obnażyła kły i skoczyła na nią.Prysła krew.Spojrzała na swoja zdobycz szczęśliwa.Już miała,zaciągnąć ją na Białą Skałę,kiedy podbiegła do niej jej siostra.Spojrzała na Korę zdziwiona.-Coś się..-Tak.Nie umiem polować!-Oh Kora,to nich złego,nasza mama też nie umie,-mówiła Idia-Może..ale ja tak nie chce-Masz racje.Mhm...nauczę cię-Serio?-tylko tyle zdołała się zapytać,zanim Idia,uciszyła ją.Kazała jej się skradać,do najbliższej antylopy.Pouczyła,by pilnowała wiatru i patrzyła pod nogi.Żeby skoczyła,bezpośrednio na kark.Młodsza siostra przytaknęła i wykonała następujące czynności.Zanim się zorientowała,antylopa była już nieżywa.Siostry razem wróciły na Białą Skałę.Stado zaczęło zajadać się pyszną zwierzyną.Nie całe jednak.Kamba i jej partner,opuścili zebranych i udali się w stronę baobabu.***Kamba szła niepewnie za partnerem.-Nie chce tam iść,-powiedziała i przystanęła.-Proszę..musimy wiedzieć,co ci jest.-Masz rację "Przyjacielu" ale..chwila! Kiedyś mi w końcu powiesz,jak się nazywasz?-Nie zmieniaj tematu,tylko chodź do tej medyczki!Bez większych wymówek i oporów,para doszła do baobabu.Weszli na niego i zaczęli nawoływać medyków.Podszedł do nich Rafa.-Matibabu wyszła po zioła,o co chodzi?-Ja..no..ten..ttttego,-jąkała się lwica-Kamba się od ostatniego czasu źle czuję i przyszła się przebadać,-powiedział lew-Zapraszam zatem za mną,przebadam cię.Ty tu zostań,-powiedział,patrząc na lwa.Córka Nzuri pożegnała się z partnerem i podreptała za szamanem.Godzinę później..Jasno złoty lew wstał,kiedy podeszła do niego jego partnerka.Wyraz oczu Kamby,nic nie wyrażał,ale lew zdołał zobaczyć w nich łzy.Lwica spuściła głowę.-Co się dzieję skarbie?-spytał-M-możemy porozmawiać?-Oczywiście..Para opuściła baobab.Na niebie,zaczęły pomału pojawiać się gwiazdy.Położyli się na łące.Kamba unikała wzroku partnera.-Co się dzieję? Kamba..powiedź...Brązowa spojrzała na partnera,że łzami w oczach.Uśmiechnęła się lekko.-Skarbie,ja jestem w......ciąży.Przepraszam...-teraz rozpłakała się na dobre,-Przepraszam.Przepraszam!-Za co przepraszasz,-jasno złoty lew,przytulił partnerkę,-jestem taki szczęśliwy! -Naprawdę?-Oczywiście! Będę ojcem,ale fajnie!-Przyjacielu,my..-Nie mów już do mnie przyjacielu,mam na imię Arro-Musiałam czekać do ciąży,żebyś mi zdradził swoje imię,-zaśmiała się brązowa,lecz po chwili spoważniała,-boję się.Nie wiem,czy jestem na to gotowa.-Jesteś..jesteśmy.Damy radę!-Nie wiem Arro.Muszę z kimś o tym pogadać..-Pójdę po Wise..-Nie! Nie chce jej ani innym,jeszcze mówić,-powiedziała wstając-To..komu chcesz się wyżalić -Komuś...kto jest w takiej samej sytuacji co ja,-powiedziała i zaczęła odchodzić,ale nie w stronę Białej Skały,tylko granicy.Partner dogonił ją od razu.-Gdzie ty idziesz? Kamba!Brązowa odwróciła się w jego stronę i liznęła go w policzek.-Pamiętasz Adele?-Córkę królowej Lwiej Ziemi.Tak pamiętam-Także była w ciąży,jestem od niej starszy,ale nie szkodzi.Tylko ona mnie zrozumie.-Czyli jeśli dobrze zrozumiałem,wyruszasz na Lwią Ziemię? Kamba,jesteś w ciąży,nie możesz się narażać! Idę z to..-nie dane mu było skończyć,gdyż przerwała mu lwica.-Nie! Ty tutaj zostaniesz,żeby mnie kryć.Nie chce,żeby ktoś wiedział.Idę..paNie czekając na jego reakcję,lwica zaczęła biec w stronę granicy,którą szybko przekroczyła.Arro patrzył w ślad za nią jeszcze chwile,po czym ruszył w stronę Białej Skały.Wpadł do jaskini,jak poparzony.Nikt jednak,tego nie widział,gdyż wszyscy spali.Tylko dwie osoby,biegały na dworze.Podszedł do nich.-Hej..Lajla i Kilio,rozmawiające,spojrzały na niego.Zwykle tylko córka Wise,przebywała na dworze w nocy.Tej nocy jednak,Kilio nie mogła zasnąć,więc postanowiła dołączyć do księżniczki.-To może,ja was zostawię,-ziewnęła biała lwiczka i odeszła.Kiedy zostali sami,Kilio zwróciła się do partnera Kamby:-O co chodzi?-Posłuchaj...mogłabyś pobiec za Kambą na Lwią Ziemię?-Mogłabym,ale...co ona tam robi?!-Musiała pilnie pobiec do Adele..-Ale po co?!-Bo...będziemy rodzicami,a ona się tego obawia.-Gratuluję,-powiedziała Kilio,po czym zaczęła odchodzić w stronę granicy.Jasno złoty lew,uśmiechnął się szeroko i poszedł do jaskini stada.Był bardzo szczęśliwy z wieści,że zostanie ojcem.Gdyby tylko wiedział...***Kilio dogoniła Kambe.Razem udały się w dalszą wędrówkę.Dopiero nad ranem,doszły na Lwią Ziemie.Każdej,towarzyszyły inne uczucia.Wzięły głęboki wdech i ruszyły przed siebie,wprost do Lwiej Skały.

Historia Wise:Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz