- A pamientasz jak braliśmy udział w filmie i zakopywaliśmy Jondre???? - znuw zaczoł Tyler bo wrócił z klopa
- A no pamientam. Tak patrzonc na bieg wydarzeń to szkoda że tego naprawde nie zrobiliśmy bo tensknie za Martynkom.
- Taaaa... Wcionż mam blizne na brzuchu. Tak se myśle że nie żałuję jak jom z domu wyjebaliśmy. Smutno mi jak pszypomne se widok tej krówki co jom Jondra zabiła nelsonem. Ciekawe czy już zdechła, a może nadal siedzi w shronisku - wspominał Tyler ocierajonc rekom o swój brzusio przez koszule nocnom.
- Nie wiem menszu, mało mnie to obchodzi ale jak chcesz to możemy to sprawdzić jutro - Josh już leżał bokiem, a dokładniej to dupom, do swojego partnera - mam nadzieję że nie pszyjdzie ci nic gupiego do łba
- Co czemu tak myślisz asz tak zjebany nie jestem za kogo ty mnie masz - wkurwił siem Tylerson i spojrzał wzrokiem niezrozumienia
- No nic, tak tylko muwie żebyz ogarnoł swojom self i nie brał z powrotem Jondry na chate jak będzie żyć.. Ona zagraża innym, jom tszeba uśpić
- Dobrze pojedziemy rano do schroniska. Ona ma już jakieś 50 lat musi siem ogarnonć i rzyć na swojim.
Nastompił ranek i już som w schronisku
- Oh joshi zobacz to ona!!! Jaka pienkna buzia, uzembienie i piana!!! - podszedł to klatki i zaczoł miziać palcem w jej stronę
- KURWA OSTROŻNIE BO UJEBIE - ktos krzyknął - w ten sposób załatwiła nam już 10 wolontariuszy!
- Wiem. To moje dziecko, sam jej tego uczyłem - powiedział Josh odczuwając ojcowską dumę.
- Omg dlaczego ona nie ma kagańca??!! Przecież sama go sobie zrobiła, tymi kolczykami dziwnymi jakimiś pirsingami!!!! Czemu jej zdjeliscie to, ja na to pienondze kładłem!!!! - a sie wkurwił Tyler i już chciał sie naparzać z babkom obok klatki.
- Nie mieściła siem z nim w klatce
- A ha?! To wszysyko wyjaśnia?!
- Dopra Tyler nie denerwuj siem muj misiaczku. Ona żyje to git
- Chodź Josh wracamy do domu