Poniedziałek. Dzień, w którym chce zacząć żyć normalnie. Jej siostra wraz z matką wyjechały wczoraj wieczorem. Nie wiadomo gdzie, nie wiadomo na jak długo. Jest w domu z ojcem, jednak ten ciągle jest zajęty pracą, że nie zauważyłby gdyby Luna znikła. Musiała sobie sama zrobić wszystko tak jak dotychczas. Jednak nauczyła się radzić samodzielnie. Kiedyś będzie musiała. Nie będzie wiecznie na utrzymaniu rodziców. Nie rozmawiała wczoraj z chłopakiem. Nawet nie wie czy wyjechała czy nie. Dziewczyna wolnym krokiem zbliżała się na terytorium szkoły. Nie zależało jej czy się spóźni czy nie. Przy drzwiach wejściowych zauważyła Matteo z jakąś dziewczyną, która nieustannie próbowała z nim flirtować. Dla dziewczyny to było całkiem zabawne. Usiadła na jednej z ławek, tak aby chłopak mógł ją doskonale widzieć. Całemu zdarzeniu przyglądała się z uśmiechem na twarzy. Kiedy chłopak ją dostrzegł, od razu do niej podszedł.
- Co za wstrętna baba. - usiadł obok ukochanej i pocałował ją w czoło. - Myślałem, że wyjechałaś.
- Tylko moja mama z Ambar wyjechały. - spojrzała na ukochanego.
- Całe szczęście. Zabraniała mi się z tobą spotykać. Nie zniósłbym tego. - przygarnął ją do siebie.- Ja tak samo. - uśmiechnęła się w jego stronę.
Po chwili zadzwonił dzwonek co znaczyło, że musieli iść na lekcje.
- Zawsze ten cholerny dzwonek. - wywrócił oczami, na co dziewczyna parsknęła śmiechem. - Chodźmy na wagary.
- Nie mogę. Mam dziś bardzo ważny test.
- Ale ja nie wytrzymam bez ciebie ani minuty dłużej. - jęknął, na co dziewczyna usiadła mu na kolanach.
- Zobaczymy się później. - pocałowała go czule w usta i odeszła w stronę budynku, pozostawiając Matteo samego na ławce.***
- A gdzie ty byłaś? - zapytała ją siedząca obok Nina.
- Z Matteo. - uśmiechnęła się na wspomnienie o chłopaku.
- Coraz częściej się z nim widujesz. Czy coś jest na rzeczy?
- Jesteśmy parą. - spojrzała na przyjaciółkę. - I do tego robiliśmy to.
- Co takiego?! - krzyknęła szeptem. - I ja dowiaduje się dopiero teraz?
- A niby kiedy?- Od razu, gdy to robiliście!
- Luna Valente proszona jest do dyrektora! - dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- A ty dlaczego taka uśmiechnięta?
- Bo to nie dyrektor, tylko Matteo.
- Widzę, że nie potrafi bez ciebie wytrzymać ani sekundy.
- Dobra, idę do niego. - Wstała i ruszyła w stronę wyjścia.
Kiedy szła spokojnie przez korytarz, została porwana na bok.
- Stęskniłeś się za mną? - uśmiechnęła się do niego.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - wbił się w jej usta, a swoje dłonie położył na jej talii. Zaczęli bitwę na języki, gdzie dominował chłopak.
Po chwili usłyszeli głośne chrząknięcie. Bali się, że zostali przyłapani. To by przyniosło ogromne konsekwencje.
- Boże! Przestraszyłeś nas. - kamień spadł jej z serca.- Musiałeś nam przerwać właśnie w tym momencie. - spojrzał na niego z wyrzutem.
- Cieszcie się, że to ja, a nie jakiś nauczyciel. Zresztą Matteo, nasz szanowny profesor się już powoli denerwuje, że cię długo nie ma. - oznajmił Gaston.
- Zobaczymy się później? - skierował wzrok na niską brunetkę.- Mhm. - pocałowała go na odchodne i wróciła do klasy.
- Co tak szybko? - zapytała Nina.
- Gaston nas przyłapał. - spuściła głowę, na co przyjaciółka lekko się zaśmiała.
***Ostatnia lekcja. Czekała niemiłosiernie aż się spotkają. Tęskni za wargami swojego chłopaka.
- Luna Valente proszona do dyrektora! - momentalnie uśmiechnęła się i ruszyła w stronę wyjścia.Szła z uśmiechem na twarzy, kiedy została popchnięta na bok.
- Ja też tęskniłam.
- Cieszę się, że to mówisz. - to nie był Matteo. Nie tego się spodziewała. W tej chwili żałowała, że wyszła z klasy.
- Co ty tutaj robisz?! Matteo mówił, że się tobą zajęli. Puszczaj mnie! - próbowała wyrwać się z uścisku.
- Och skarbie. Mnie nie da się pozbyć. - założył jej kosmyk włosów za ucho, po czym zaczął całować jej szyję. W duchu liczyła, że ktoś się pojawi.
- Puszczaj mnie! - z jej oczy zaczęły lecieć łzy.
- Nie słyszałeś co powiedziała? - obok jak na zawołanie, zjawili się Matteo, Gaston oraz Nina.
- Przyszedł wielki obrońca. To jeszcze nie koniec. - szepnął i zniknął z pola widzenia.
Przerażona Luna rzuciła się w ramiona Matteo.
- Nigdy cię nie zostawię samej, obiecuje. - wtulił się w jej ramie.
- Skąd wiedzieliście? - szepnęła.- Nina was widziała i od razu po nas przybiegła. - Luna wtuliła się mocniej w ukochanego i zaczęła jeszcze bardziej płakać.
To dopiero cisza przed burzą...***
Biedna Luna, ciągle jest torturowana przez brata Matteo.
Czy kiedykolwiek zazna szczęścia?
Czekam na wasze opinie, uwielbiam je.
CZYTASZ
Strangers • Lutteo
Fanfic„We're not lovers, We're just strangers, With the same damn hunger. To be touched, To be loved, To feel anything at all..."