Chapter Eleven

1.2K 58 6
                                    

Luna trzymając Matteo za rękę, spacerowała w ciszy po parku. Udawali się w stronę ich miejsca. Miejsca, gdzie nikt im nie przeszkodzi. Miejsca, gdzie są szczęśliwi.
Jednak jak w każdej historii musi pojawić się jakiś czarny charakter, który chce zniszczyć głównych bohaterów. Jak na zawołanie pojawił się on. Piękny, bogaty chłopak, w którym niegdyś Luna była zakochana. Zakochał się w tej drobnej szatynce pomimo tego, że nie pasowała do ich paczki. Jednak wiadomo, że taki chłopak pragnie takiej dziewczyny tylko i wyłącznie do swoich korzyści.
- Luna? Luna Valente? - para odwróciła się w stronę dochodzącego za nimi głosu.
Głosu, który sprawiał, że dziewczynie uginały się nogi. Głosie, w którym się zakochała. Głosie, który ją zranił tak jak brat Matteo.
- William, to naprawdę ty? - Matteo spojrzał na niego zdenerwowanym spojrzeniem i napiął swoje mięśnie. Luna spojrzała na swojego chłopaka i ścisnęła jego dłoń mocniej, przez co chłopak się rozluźnił choć trochę. - Co ty tutaj robisz?
- Stęskniłem się za swoją dziewczyną.
- Byłą dziewczyną. - poprawiła go.
- Racja. Widzę, że znalazłaś sobie innego. - oznajmił kpiącym głosem. - Tylko potem nie wracaj do mnie na kolanach, ponieważ ten chłopak cię zostawił. - Matteo nie wytrzymał i przywalił mu pięścią. Bił go bez opamiętania. Sprawiało mu to wielką przyjemność. Luna była cała przestraszona zachowaniem Matteo.
- Matteo, wystarczy! - odciągnęła go od Williama.
- To jeszcze nie koniec. Będziesz moja. - chwycił się za zakrwawiony nos i chwiejnym krokiem odszedł od nich.
Dziewczyna lekko odsunęła się od Matteo.
- Luna, przepraszam cię za moje zachowanie. Jestem po prostu zazdrosny o ciebie. Nie chcę się stracić. - po jego policzku spłynęła łza, którą Luna od razu starła.
-  I nie stracisz. Kocham tylko ciebie. - przytuliła się do niego.
- Kocham cię, Valente. - pocierał swoimi dłońmi o jej plecy.
- A ja ciebie głuptasie. - z jej tonu można było usłyszeć śmiech.
- Chodźmy do naszego miejsca. - objął ją wokół talii i ruszyli nad wodospad.

***

Było już późno. Gwiazdy świeciły na niebie. Leżeli na trawie w swoich objęciach. Zapomnieli o całym bożym świecie. Liczyli się tylko oni.
- Co zrobisz ze swoim bratem? - odezwała się.
- Nie mam pojęcia. Ale nie pozwolę aby dotknął cię jeszcze raz swoimi brudnymi łapskami. Nikt nie waży się ciebie dotykać, prócz mnie. - musnął jej czoło.
- Nie licząc oczywiście Gastona. - zaśmiała się.
- Musiałaś to zepsuć? - odwzajemnił jej gest.
- Matteo. - spojrzała na jego czekoladowe oczy.
- Tak słońce?
- Czy mi się wydaje, czy Gaston i Nina mają się ku sobie?
- Ostatnio widzę jak Gaston na nią patrzy.
- Myślisz o tym samym co ja? - rozpromieniła się.
- Niech zgadnę. Chcesz ich zeswatać?
- Jak ty mnie dobrze znasz. - musnęła jego usta, po czym znalazła się nad nim. - Poważnie Balsano, poważnie?
- Każde miejsce jest idealne. Trzeba korzystać z łona natury.
- Ugh. - wywróciła oczami i zeszła z chłopaka. - Jesteś idiotą, wiesz?
- Ale za to twoim ukochanym idiotą. - chciał ją pocałować, jednak ta się odsunęła w celu wyciągnięcia z plecaka swojego telefonu. - Przestaniesz kiedyś mnie tak kusić? - jęknął.
- Zastanowię się. - uśmiechnęła się pod nosem. - Jest już późno. Wracajmy już. - spojrzała na godzinę na wyświetlaczu.
- No dobrze. - westchnął.
Zabrali swoje rzeczy i ruszyli w drogę powrotną.
Kilka minut później znaleźli się pod domem dziewczyny.
Założyła jego ręce na swojej talii, natomiast swoje na jego szyi.
- Będę tęsknić. - mruknęła.
- A ja za tobą. - musnął ją czule w usta.
Ich pocałunki są inne od poprzednich. W każdym pokazują inne pożądanie, jednak to samo uczucie. Uczucie miłości. To jak nie potrafią bez siebie żyć i to jak są szczęśliwi będąc razem.
- Dobranoc. - szepnęła w jego usta i ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Pomachała chłopaki i weszła do środka.
- Dobrze, że już jesteś Luna. - oznajmił jej ojciec. - Masz gościa. - zdezorientowana ściągnęła kurtkę i weszła do jadalni, gdzie czekał na nią tajemniczy gość.
- William? - na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie. Ten jednak się do niej uśmiechnął.

***
No to się porobiło.
Czy William odzyska Lunę?
Co z bratem Matteo?
Czy William kiedyś spotkał jego brata?
Czekam na wasze opinie, uwielbiam je.

Strangers • LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz