Siedzieli już kilka godzin na komisariacie i zeznawali. Chcieli jak najszybciej wydostać stąd Matteo. Wiedzieli, że Matteo jest niewinny. Czyżby?
- Pytam ponownie. - oznajmił nerwowym tonem policjant, opierając się o blat stołu i patrząc na Matteo bez żadnych emocji. - Gdzie byłeś wczoraj koło godziny dwudziestej trzeciej?
- Powtarzam, że z moją dziewczyną! - jego ton również był nerwowy.
- Tak? Zaraz się przekonamy. Zabrać go. - spojrzał na ochroniarza stojącego przy drzwiach i wyszedł z pomieszczenia.
Skierował się długim korytarzem, aby przesłuchać Lunę.
- Luna Valente? - podszedł do niej. - Proszę za mną. - brunetka niepewnie wstała z krzesła, patrząc na równie zdezorientowanych przyjaciół i ruszyła za wysokim mężczyzną.
- Luna Valente. Pochodząca z domu dziecka. - spojrzał na nią. Doskonale ją znał. W końcu była tutaj kilka miesięcy wcześniej po sytuacji z Williamem. Gdyby nie kaucja, to nadal pewnie by siedziała za zniszczenie mienia osobistego. - Powiedz mi jedno. - usiadł na krześle naprzeciw niej. - Gdzie był pan Balsano wczoraj koło godziny dwudziestej trzeciej? - dziewczyna przełknęła ślinę.
- Ze mną. W domu letniskowym jego rodziców. - powiedziała drżącym głosem.
- Czy może ktoś to potwierdzić? - patrzył w jej oczy, żeby wyczuć jakieś kłamstwo.- Tak. Moja siostra, Ambar Smith. - oznajmiła już ledwo odważnym tonem.
- Dobrze. Sprawdzimy to. Jesteś wolna. - skierował na drzwi.
Luna niemalże od razu wyszła z niego.***
- Luna, jesteś pewna, że to tutaj? Nie wygląda na bezpieczne miejsce. - oznajmiła Ambar trząsając się z zimna.
- Tak, to na pewno tutaj. Ta osoba wysłała mi ten adres.- Skąd wiesz, że to nie zabójca? Dziwnym trafem chce się z tobą spotkać na moście przy rzece. - odezwał się Simon.
- We wszystkich horrorach tak jest. Morderca spotyka się z finałową dziewczyną, gdzie myśli, że wszystko pójdzie po jego myśli, jednak to on umiera i bohatersko uchodzi z życiem dziewczyna. - dodał Gaston z lekkim sarkazmem.
- Mam nadzieje, że w naszym przypadku też tak będzie. - westchnęła Luna.
- Więc wychodzi na to, że jesteś finałową dziewczyną. - zażartowała Nina
Powoli zbliżali się do celu. Strach opanował ich umysł. Kiedy wyszli z małego lasu na pomost, nikogo tam zastali. Jedynie leżało tam małe czarne pudełko. Luna nie pewnie do niego podeszła, a następnie podniosła. Kiedy je otworzyła, w środku znajdował się mały liścik oraz pendrive.
- Poczekaj, włączę latarkę. - obok niej stanął Gaston i włączył latarkę w telefonie.
- Przeczytaj na głos. - zaproponowała Nina.- Nie jestem w stanie spojrzeć wam w oczy, a szczególnie tobie. Zawiniłem i doskonale o tym wiesz. Na pendrivie znajduje się filmik, który wszystko ci/wam wyjaśni. Przepraszam, musiałem...
- Wiesz może od kogo? - zapytała Ambar.
- Nie. - obejrzała liścik jeszcze raz. - Kimkolwiek ta osoba jest, nie podpisała się.***
Przyjaciele poszli do domu Gastona i włożyli do jego laptopa pendrive'a, a następnie załączyli filmik. Był na nim Chris. Dokładnie, stał na pomoście gdzie oni kilka minut temu. Zaraz za nim zjawiła się jakaś postać w kapturze. Było ciemno, więc za bardzo nie mogli dostrzec kim była ta osoba.
- Jak Luna? - odwrócił się w jego stronę Chris, jednak zakapturzona osoba milczała. - Rozumiem, obraziłeś się. Ale zrozum to. Ta suka musi zapłacić za to co zrobiła. Należy jej się. Nie pamiętasz co zrobiła kilka miesięcy wcześniej? Ktoś taki jak ona nie powinien istnieć! - postać stojąca tyłem wyciągnęła pistolet.
- Ktoś taki jak ty również. - pociągnął za spust, a następnie odwrócił się w stronę kamery. - Tak było najlepiej. Teraz już nie musisz się go bać. - filmik się wyłączył.Wszyscy byli oszołomieni. Nawet osoba, którą znamy bardzo dobrze jest dla nas obca. Nigdy nie dowiemy się co ma na sumieniu. Czasami najgłębszych tajemnic nikt nikomu nie wyjawi. Nawet jeśli ta osoba by zachowała to dla siebie. Są takie rzeczy, których nie można wyjawić.
***
Znajdowali się ponownie na komisariacie. Zanieśli pendrive'a z filmikiem i pokazali go. Po chwili obok nich przeszedł William w kajdankach, prowadzony przez kilku policjantów. Jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Valente. Był przepraszający.
Po chwili zauważyli idącego w ich stronę, Matteo. Luna z uśmiechem na twarzy rzuciła się na niego.
- Nigdy więcej. - szepnęła wtulona w niego.
- Obiecuje. - spojrzał na nią, a następnie złączył ich usta w delikatny pocałunek.
- Wracajmy do domu. - oderwała się od niego.
- Dobrze, księżniczko. - objął ją ramieniem i podszedł do przyjaciół, którzy również go uścisnęli.***
- Masz wszystko? - zamknął bagażnik.
- Tak. - odpowiedziała uradowana.
- Naprawdę musicie wyjeżdżać i nas zostawiać? - jęknęła Ambar wtulona w Simona.
- Musimy odpocząć od tego miasta na jakiś czas. - oznajmił Matteo.
- Taa, to wasze - na jakiś czas - potrwa wiecznie. - oznajmił z sarkazmem Gaston, na co reszta się zaśmiała.
- Będziemy za wami tęsknić. - przytulili się.- Pilnuj jej, Balsano. - oznajmiła Ambar.
- Będę, obiecuje. - spojrzał na ukochaną, a następnie wsiedli do samochodu. Pomachali do przyjaciół i odjechali.
Ciekawe na jak długo. Czy kiedykolwiek wrócą?
***
Epilog, kto się spodziewał?
Wspaniałe mi się ją pisało, ale każda historia musi się kiedyś skończyć.
No chyba, że to PLL, tam nigdy historia się nie kończy. Zaczyna się tak samo ale za to z innymi bohaterami.
Dziękuje @KociolekLunity za to, że ciągle pisała pierwsza oraz dziewczynom, które były nieraz od niej pierwsze.
Uwielbiałam wasze wszystkie komentarze. Były wspaniałe.
Kocham was i dziękuje za wszystko.
~ opssmyvalu
CZYTASZ
Strangers • Lutteo
Fanfiction„We're not lovers, We're just strangers, With the same damn hunger. To be touched, To be loved, To feel anything at all..."