2.02

905 50 11
                                    

Leżeli wtuleni w siebie. Czuli jakby świat się dla nich zatrzymał. Byli tylko oni. Nikt więcej.
Jednak ich spokój przerwały hałasy dochodzące z kuchni. Zdezorientowana Luna, a zarazem wściekła, ponieważ przeszkadza jej to w spędzaniu chwil z narzeczonym, rusza w stronę wyjścia, jednak najpierw zakłada na siebie koszulę Balsano.
- Ślicznie w niej wyglądasz. Idealnie podkreśla twoje detale. - chłopak lustrował wzrokiem szatynke z góry do dołu, opierając się łokciami na poduszce. Dziewczyna pokazała mu tylko środkowy palec, a następnie ruszyła w stronę kuchni. Pomimo nienawiści, którą raz za czas do siebie dażyli, sprawiała jak bardzo się kochają i jak nie potrafią bez siebie poprawnie funkcjonować.
Luna z gniewnym wzrokiem była coraz bliżej hałasu, który nie dawał jej odpoczywać.
- Co tutaj się wypra... - kiedy zauważyła porozbijane talerze na ziemi, była w kompletnym szoku. Wyglądało jakby po kuchni przeszło jakieś tornado. - Co tu się stało, do cholery?!
- Ten idiota mnie zaczął wkurzać!
- Ale to ty zaczęłaś we mnie rzucać talerzami!
- Co tu się do cholery wyprawia?! - do pomieszczenia weszła Ambar, a za nią Simon.
- Wyjaśnij Nina, co tutaj się działo. - odezwał się z ironią.
Po nieprzespanej nocy, Nina musiała sobie zrobić mocną kawę. Ciąża nie dawała jej spokoju.
- Cześć skarbie. - pocałował ją w czoło. - Wyspałaś się?
- Nie bardzo. Ta ciąża mnie wykańcza.
- Ale nie tak jak mnie.
- Coś ty powiedział? - spojrzała na niego gniewnym wzrokiem.
- To ja tutaj się w niej najbardziej męczę. - złapała się za głowę.
- Chcesz się zamienić ze mną?
- Prędzej. Przynajmniej nie będę się męczył. - dziewczyna nie wytrzymała i rzuciła w nim talerzem.
- Ja ci dam! Ja tutaj się najbardziej męczę! - rzuciła kolejnym talerzem.
- Nie przesadzaj, dobra? Bo ty tylko leżysz, a ja muszę harować. - dziewczyna nie wytrzymała i zaczęła w niego rzucać czym popadnie.
- Gaston. - spojrzała na niego załamanym wzrokiem Ambar. - Musisz być takim debilem? Jakim cudem ty ukończyłeś tą szkołę?
- Spokojnie, kochanie. Razem z Matteo się nim zajmiemy. - Simom musnął ją w policzek, a następnie wyszli z kuchni.
- Posprzątaj to. - oznajmiła na odchodne Luna i wróciła do Matteo.
Kiedy weszła do pokoju, zauważyła, że chłopak nadal był w tym samym miejscu. Zamknęła drzwi i położyła się obok niego, a następnie założyła swoje dłonie na czoło.
- Ten twój przyjaciel to straszny debil. - chłopak na słowa dziewczyny prychnął. Spojrzała na niego, a następnie wpatrywali się w swoje oczy. Mogli się w nich zatapiać całymi dniami. Chłopak przybliżył się do Valente i zaczął muskać jej szyje. Po chwili dziewczyna była bez koszuli.

***

Matteo oraz Simon poszli uspokoić Gastona, natomiast Nina wróciła do swojego domu. Znudzona Luna poszła do salonu, gdzie zastała swoją siostrę.
- Co oglądasz? - usiadła obok niej.
- Nie wiem. - patrzyła w ekran telewizora. - Poważnie, nie mam pojęcia. To wygląda jak tandetna komedia o gotowaniu, albo przepis na fatalne spaghetti. - po chwili wyłączyła telewizje. - Luna, słuchaj. Pamiętasz o co mnie prosiłaś pięć lat temu?
- Chodzi ci o moich biologicznych rodziców?
- Tak. Znalazłam ich. - Luna popatrzyła się na nią z zszokowana miną. - Jeśli chcesz, to możemy jutro wpaść do nich.
- Sama nie wiem. Nie wiem czy chcę się z nimi spotkać. A co jeśli nie będą chcieli mnie widzieć? A jeśli mnie nie poznają?
- Nie dowiesz się, jeśli tego nie sprawdzisz. - mina blondynki momentalnie się zmieniła.
- Co się dzieje? - spojrzała na nią smutnym wzrokiem.
- Boje się, że jeśli ich poznasz, to nas opuścisz na zawsze. - brunetka złapała swoją siostrę za ręce.
- Ambar, nie wygaduj takich głupot. Na zawsze pozostaniecie moją rodziną. To wy mnie wychowaliście. To wy na zawsze pozostaniecie w moim sercu.
- Kocham cię, siostrzyczko - przytuliła się do brunetki.
- Swoją drogą, muszę odwiedzić rodziców. W końcu nie widziałam ich pięć lat.
- Pojedziemy jutro. - ich rozmowę przerwał dźwięk telefonu blondynki, który niemalże od razu wzięła do rąk.
- Kto to?
- Nina. - spojrzała na brunetkę.
- Cześć Nina, co się dzieje?
- Chyba zaczynam rodzić. - zestresowana niebieskoooka spojrzała na siostrę.

***
Ach ten Gaston. Ciąża na niego źle działa.

Ciekawe jak będzie dziś zachowywać Matteo albo Simon.

Co sądzicie, Luna spotka rodzinę?

Czekam na wasze komentarze, uwielbiam je.

Strangers • LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz