2.05

904 59 16
                                    

- Luna... Gdzie jesteś? - dziewczyna cała ze strachu leżała pod łóżkiem. - Skarbie, nie chowaj się przede mną. I tak cię w końcu znajdę. Nie zapominaj, że jestem twoim bratem. - kroki ucichły, jednak po chwili została wyciągnięta spod łóżka.
- Brzydzę się tobą! - wysyczała przez zęby, z trudem powstrzymując się od płaczu.
Znowu to samo. Od spotkania z biologiczną rodziną, ciągle śnią się jej koszmary z bratem w roli głównej. Czuje jakby to była powtórka z rozrywki, która zaszła dwanaście lat temu. Matteo widząc pot na czole ukochanej, bez wahania przygarnął ją do siebie i otulił swoimi silnymi ramionami.
- Skarbie, już dobrze. To tylko zły sen. - musnął jej czoło.
- Boje się. Tak bardzo się boję. - szepnęła z trudem powstrzymując łzy, które mają ochotę wylecieć z jej oczu.
- Nie masz czego. Zawsze będę przy tobie. - dziewczyna odwróciła się w jego stronę.
- Obiecujesz? - spojrzała głęboko w jego oczy.
- Oczywiście, że tak. - przytulił ją i zaczął głaskać po plecach. - Skarbie, jesteś moim całym światem. Nigdy bym cię nie opuścił. Jesteś dla mnie bardzo ważna i nic, ani nikt tego nie zmieni.

***

- Musicie wyjeżdżać? - jęknęła szatynka.
- Lunita, też nie chce cię zostawiać samej ale musimy. - przytuliła siostrę. - Będę tęsknić.
- Ja też. - oderwała się. - Miłej podróży. - pomachała im na odchodne i zamknęła drzwi, a następnie odwróciła się na pięcie w stronę Matteo.
- Więc zostaliśmy sami. - zaśmiał się cwaniacko.
- Matteo, proszę skończ. - westchnęła. - Muszę cię wysłać do jakiegoś lekarza. - chłopak natychmiast podszedł do niej i złapał za pośladki niosąc ją na blat kuchenny, a następnie muskając jej szyje.
- Nie moja wina, że tak na mnie działasz. - oznajmił między pocałunkami.
Dziewczyna oddała się jego dotyku.

***

Leżeli przy kominku - nadzy - osłonięci jedynie kocem w swoich ramionach. Patrzyli na płomyki płonącego ognia. Valente wtuliła się mocniej w ramiona ukochanego, a ten zaczął muskać jej szyje.
- Kocham cię. - szepnęła.
- Ja ciebie też. - kontynuował swoją zabawę.
- Dawno nie byliśmy w naszym miejscu. - mruknęła.
- Aż pięć lat.
- Co ty na to aby tam się wybrać? Teraz. - zapytała.
- Wolałbym robić coś innego. - zaczął całować jej ramię.
- Matteo! Jutro idziemy do lekarza! - krzyknęła cała rozbawiona.
- Dobrze, ale to jutro. - zaczął całować ją w usta, jednak dziewczyna odsunęła się od niego.
- Koniec tego. Idę do naszego miejsca. Jeśli nie chcesz iść ze mną to możesz tutaj zostać. - ubrała bieliznę i ruszyła w stronę garderoby po jakieś ubrania.
- Poczekaj, księżniczko. Idę z tobą. - oznajmił Balsano ruszając za Valente.

***

- Uważaj. - trzymał ją za rękę, pomagając jej się wspiąć na małą górkę, gdzie znajduje się ich miejsce.
Kiedy tam dotarli, Luna była pod jeszcze większym wrażeniem niż pięć lat temu. Róże rozkwitały na małych krzaczkach. Natomiast mostek był nadal przyozdobiony lampkami, które zawiesił Matteo na ich pierwszą randkę.
Powoli ruszyli w stronę mostku, a następnie siadając na nim. Swoje nogi ustawili za barierki, a swój wzrok wbili w małą rzeczkę płynącą pod mostkiem.
- Tęskniłam za tym miejscem. Tu jest jeszcze pięknie niż myślałam. - oparła swoją głowę o ramię szatyna i oddała się swoim myślą, które były przy jej bracie.
Co jeśli to się powtórzy? Akcja niczym z domu dziecka? Luna nie przeżyłaby kolejnej tortury. Kiedy po raz pierwszy go poznała, widziała jak na nią spogląda uwodzicielsko, przez co brzydziła się nim. Gardzi takimi osobami.

***

- Jutro też chodźmy. - oznajmiła siadając na kanapie.
- A nie idziemy jutro przypadkiem do lekarza, wojownicza księżniczko?
- Jeśli nie będziesz zaczynać błaznować, to może nie pójdziemy.
- Błaznować? - zaśmiał się muskając jej usta.
- Więc o której idziemy?
- O której chcesz, złotko. - jego zabawę przerwał dzwonek od drzwi, przez co chłopak jęknął.
- Poważnie?! - dziewczyna tylko się zaśmiała, a następnie otworzyła drzwi.
- Ty? Co ty tutaj robisz? - zapytała ze zdziwieniem wymalowanym na jej twarzy.
- Nawet z bratem się już nie przywitasz?
- Kto to? - do Valente podszedł Matteo, łapiąc ją wokół talii.
- Nie mówiła ci o mnie? - Matteo patrzył się na niego nadal nie rozumiejąc. - Jestem jej bratem.
W tej chwili jej dotychczasowe wspaniałe życie zamieni się w koszmar.

***

Matteo nadal nie wyżyty.

Simbar wyjechało na wakacje.

Lutteo odwiedziło swoje miejsce.

Brat Lunity nachodzi ją w domu, co z tego wyniknie?

Czekam na wasze opinie, uwielbiam je.


Strangers • LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz