-Luis!-krzyknęłam i mocno przytuliłam kuzyna.
-Tak mam na imię.-zaśmiał się, w skutek czego wbiłam mu palca w brzuch. Tak bardzo się cieszyłam, że wrócimy do domu.
-Kiedy wracamy do domu?-spytałam.
-Um. Ty nie wracasz..
-Co?
-Widzisz-powiedział drapiąc się po karku.-pewnie wiesz, że rodzice Cię sprzedali. A ja pracuję dla porywaczy. Na cel wyznaczyli Ciebie. Przepraszam, musiałem inaczej zabiliby Zayna.-Zayn to dziecko Luisa. ALE DO CHOLERY JA TEZ CHCE ZYC, CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM! Chwila... przecież jak wrzasne to zemdleją hm...
-Luis, gdzie jesteśmy?-zapytałam.
-Um.. Jakieś 10 kilometrów od tego hotelu.
-Okej.Postanowiłam poczekać, nie chciałam wybiegać z jadącego auta.
**Dwie godziny później**
-Jesteśmy.-oznajmił Luis.
-Okej.-wysiadłam z auta i zdziwiłam się. Co? Przecież jesteśmy w tym samym hotelu. Szłam sobie spokojnie do hotelu. Poczułam szarpnięcie. Odwróciłam się, no tak przecież Luis.
-Nie ten budynek.-powiedział śmiejąc się, a ja poczułam gorąc na policzkach.
-Um... muszę do toalety.-skłamałam.
-Koniecznie?-zapytał.
-Koniecznie.
-Wiesz gdzie jest?
-Tak, tak.
Poszłam do łazienki, załatwiłam się. Jednak no chciałam, meh. Okno. Nawet duże, już miałam uciekać, jednak przypomniał mi się Zayn. Nie mogłam. Miał tylko 5 miesięcy. Przecież ma całe życie przed sobą, a ja miałabym się przyczynić do jego śmierci? Nie mogłam. Poczucie winy zżerało by mnie od środka. Postanowiłam tam pójść. Gdy już byliśmy na miejscu, Luis powiedział, że zaraz przyjdzie ktoś z porywaczy, aby ze mną porozmawiać. Leżałam na łóżko, gdy drzwi się otworzyły, a w nich stanął... Stefan? Co on tu robił?
-Stefan! Co ty tu robisz?-spytałam.
-Natalie! Luis to nasz nowy pracownik i chciał sobie zrobić z Ciebie żarty. -już miałam otworzyć buzię, jednak chłopak mnie wyprzedził.-Wiem...wiem, też myślę, że to dupek.-on czyta w myślach czy co?
-Jest ci zimno?- zapytał.
-Nie.-odpowiedziałam
-Jest ci zimno?-zapytał po raz kolejny.
-Nie.
-Jest ci zimno?-zapytał po raz trzeci.
-Nie.
-Jest ci zimno?
-Dlaczego ciągle zadajesz te pytanie?-zapytałam trochę wkurzona.
-Abym mógł Cię objąć moimi ramionami.-powiedział. Um.. byłam trochę zaskoczona, ale brakowało mi tego.
-Jest Ci zimno?-zapytał, a w jego oczach widać było nadzieję.
-Tak.-odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak do mnie podszedł, a w jego oczach było widać iskierki. Kochany... Wtuliłam się w niego. O tak zdecydowanie mi tego brakowało. Stefan pocałował mnie w czoło, można było wyczuć jak się uśmiecha. Szczerze? Z jego strony było to bardzo ryzykowne. Przeniósł nas na łóżko i wpił się w moje usta. Oddawałam pocałunki. Czułam coś do niego więcej niż przyjaźń...
-Kocham Cię Natalie.-co? Nie wierzę.

CZYTASZ
Uprowadzona | M.G, P.W
Fanfiction-Nazywam się Marcus. Marcus Gunnarsen- powiedział chłopak uwodzicielskim głosem.- Zapamiętaj je, bo będziesz krzyczała je całą noc. Dawniej: Znów? | M.G 04.06.2017: #299 w Dla Nastolatków 14.06.2017- #237 w Dla Nastolatków 14.06.2017 #199 w Dla Nas...