Rozdział 7

168 3 0
                                    


Nawet nie wiedziałam kiedy minęło te 5 godzin. Strasznie bałam się iść  na  ten dach, kompletnie nie miałam pojęcia co on kombinuje. Może to nic złego, a ja się tak nakręcam. Szłam z Jakobem w stronę stołówki. Tam znajdowało się wyjście na dach szkoły jest tam przepięknie wszędzie są kwiatki, a widok z góry jest olśniewający. Często chodziłam tam z Jakobem kiedy nie chciało nam się iść na matematykę ,albo na inne przedmioty. Z mojego myślenia wyrwał mnie Jackob.

- Ej ptysiu coś za dużo ostatnio rozmyślasz.

- Wcale nie jest tak jak zawsze.

-Mnie nie oszukasz  o czymś myślisz, albo raczej o kimś - puścił mi oczko.

-  Proszę cię zachowaj swoje przypuszczenia dla siebie. Ja nie idę na lancz.

- A to niby dlaczego? Opuszczasz mnie w porze posiłku tak nie postępuje prawdziwa przyjaciółka.

- Jakob kiedyś musiało to nastąpić, a ty jak ukrywałeś swoją dziewczynę. Nawet mi nie powiedziałeś tak też prawdziwy przyjaciel nie robi. 

- Ej ty mi tutaj nie wyjeżdżaj z takim argumentami, przepraszałem już cię za to, a po za tym nie wiedziałem czy  w ogóle coś z tego wyjdzie.

- Oj już dobra skończmy ten temat bo znowu się pokłócimy, a ja tego nie chcę.- walnęłam go w ramie 

- Ej a to za co - złapał się za bolące ramie 

- Naprawdę nie wiesz za co, to się domyśl.

- A dobra już wiem mój ptysiu. 

- Jakob przestań bo dostaniesz drugi raz. Dobra ja się zmywam. 

- Tak leć twój romeo czeka. - uśmiechnął się do mnie 

- Spadaj - odwzajemniłam uśmiech. 

 A teraz możemy przygotować się na najgorsze. Skierowałam się do drzwi powoli je otwierając, patrząc wcześniej ,czy jakiś nauczyciel mnie nie widzi. Zaczęłam iść schodkami w górę. Po chwili mogłam stanąć przy drzwiach które otwierają drogę na dach szkoły. Wzięłam dwa głębsze oddechy i zaczęłam otwierać drzwi. Przez lukę mogłam zauważyć Harry'ego który opierał się tyłem o barierkę. Chyba się nad czymś zastanawiał. Zaczęłam iść w jego kierunku,lecz on nadal mnie nie zauważył. Podeszłam do niego i zamknęłam mu oczy dłońmi.

- Zgadnij kto to

-  Maggi ciebie zawsze poznałbym po głosie - odwrócił się do mnie i przybliżył do siebie bardziej - Myślałem że już nie przyjedziesz. 

- Harry zawsze dotrzymuje słowa. Obiecałam ci że przyjdę pomimo tego że się troszkę bałam. 

- Ale kochanie czego , nie zrobiłbym ci nic złego chciałem z tobą zjeść lancz i przygotowałem niespodziankę dla ciebie.

- Naprawdę , ale jaką - uśmiechnęłam się do niego. 

-  Odwróć się do tyłu 

Wtedy zobaczyłam rozłożony koc, a na nim kanapki, owoce oraz słodycze i mój ulubiony sok wiśniowy skąd on wiedział że lubię akurat ten smak. 

- Skąd wiedziałeś że lubię sok wiśniowy.

- Mam swoje sposoby. 

- Aha czyli od Jacoba - widziałam jak się uśmiecha 

- Akurat nie od niego .- uśmiechnął się do mnie i pocałował w policzek 

- Wiesz że nie musiałeś się tak trudzić dla mnie. Knapka i sok w stołówce by mi wystarczyła. Dziękuję że zrobiłeś to dla mnie. 

Inna niż wszyscy. - Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz